Menu Zamknij

Wierzyć w Jezusa Chrystusa

Kraków-Ruczaj, 18.02.2001

 

Są w kaplicy tacy, którzy myślą, że wierzą w Jezusa Chrystusa. Wierzą, że jest Bogiem. To prawda. Wierzą, że jest człowiekiem. Tak. Słyszeliśmy to tydzień temu.

Ale czy wierzą w Jego naukę? Słyszeliśmy czytania.

Posłuchajmy więc wszyscy: co to znaczy wierzyć w naukę Chrystusa.

 

Jezus mówi: Miłujcie waszych nieprzyjaciół!

Są tacy, którzy myślą: to jest niemożliwe! Ja mam go kochać? Za to co mi zrobił? Po tym, jaką krzywdę mi wyrządził?! Jego nie da się kochać! Jak on tak mógł! I to jeszcze tak mnie wykorzystał! Jak mógł tak ośmieszyć mnie przy innych. Mało tego, nie przestaje wymyślać na mnie najgorsze słowa i bezczelne kłamstwa. I to jeszcze kto?

Miłujcie waszych nieprzyjaciół!

Wydaje się, że to jest niemożliwe.

Czy mogę kupić samochód za 30.000, skoro mam tylko 4? Nie mogę. A gdybym dostał dziś w prezencie 60.000, czy mógłbym kupić samochód za 30.000? Tak. Mógłbym. Jeszcze miałbym resztę na lody.

Bracia! Tak jest z miłością nieprzyjaciół. Bez Boga byłoby to niemożliwe. Gdyby Bóg nas nie ukochał, może byśmy byli w stanie kochać jedynie przyjaciół. Bo to jest w naszej naturze. Ale Bóg nas umiłował. Dał nam taki skarb, że się w głowie nie mieści. Dał nam taką paczkę miłości, że starczy dla nas i dla rodziny, i dla sąsiadów i dla nieprzyjaciół. Nie ma końca Jego miłości! I któż nas może odłączyć od niej? Niewyczerpana Jego miłość! Jeśli On nas tak umiłował, to i my winniśmy miłować się nawzajem.

Nie czujecie tej miłości? Nie czujecie się przez Boga kochani?

Trzeba pogłębiać wiarę. Czytać Pismo święte. Kupić książkę o miłości Boga. Rozmawiać z wierzącymi naprawdę. Trzeba serce przyłożyć do sakramentów, aby łaska miłości wlała się w nasz krwioobieg wiary. Nie ma innego wyjścia. Nie ma w nas miłości Boga, bośmy jej nie poznali.

Popatrzmy na Jezusa! Czy widzicie Jego serce?! Jak tak człowiek klęknie przed krzyżem i jak się wpatrzy w te święte rany i jak zobaczy te strumienie krwi, które płyną za mnie nawet wtedy, kiedy mnie to nie obchodzi, to nie mogę nie kochać drugiego człowieka.

Jeśli Bóg mnie kocha, choć własnym grzechem zadaję gwałt Jego miłości, to jakim prawem ja mam nie kochać tych, którzy zawinili wobec mnie? Prawem egoizmu? Prawem pychy?

Wyjdźmy z lodówki naszego egoizmu, porzućmy chłodnię naszej strasznej pychy i przyjdźmy do Jezusa.

Tak jak lód topniej przy ogniu, tak serce nienawidzące topnieje przy sercu Jezusa.

Gdybyś codziennie przez pół godziny klęczał przed tabernakulum i prosił o miłość do nieprzyjaciela, otrzymałbyś na pewno.

Dlatego wierzyć w Jezusa Chrystusa, to wierzyć, że Jego nauka jest możliwa do spełnienia.

 

Są tu w kaplicy tacy, którzy myślą: może jest to możliwe, ale to za wielka sielanka. Niby jest to prawda, ale to jest za idealne. To się łatwo mówi. Kto tak dziś kocha? W pracy? W szkole? Na egzaminach? W rodzinie alkoholika? Może to jest możliwe, ale to jest nierealne! Nie te czasy! Kto dziś kocha nieprzyjaciół?

Dawid. Był dowódcą wojsk na dworze króla Saula. Był jego zięciem. Był przyjacielem jego syna Jonatana. Uspokajał serce króla grając mu pięknie na cytrze. Saul z zazdrości chciał zabić Dawida. Dawid uciekł. Saul go ścigał. Była noc. Pustynia Zif. 3000 wyborowych żołnierzy króla Saula spało jak susły. Nawet straż. Dawid zakradł się do obozu króla Saula. Razem z przyjacielem Abiszajem stali obok śpiącego ciała króla izraelskiego. To był naprawdę jego wróg. Tyle ile krzywdy mu zrobił nie da się opisać nawet na kartach Biblii. Po ludzku należała mu się kara. Abiszaj chciał zabić króla. Byłby święty spokój. Dawid go oszczędził.

Są tacy, którzy kochają nieprzyjaciół.

Jezus z Nazaretu. Dostał w twarz. Nie jeden raz. Biczowany. Też wiele razy. Cierniem ukoronowany. Dźwigał krzyż hańby. Pluli na Niego, wyśmiewali się i drwili. Zabili za nic. Naprawdę. Mógł ich zniszczyć jednym słowem, ale kochał do końca, bo wiedział, że nienawiść niszczy człowieka a miłość może go przemienić.

Są tacy, którzy kochają nieprzyjaciół.

Baron de Chantal. Małżonek św. Franciszki de Chantal. W czasie jednego z polowań został lekkomyślnie zraniony przez swojego towarzysza. Zmarł po kilkunastu dniach. A w testamencie napisał: Gdyby, któreś z dzieci chciało mnie pomścić, niech będzie pozbawione nie tylko prawa do dziedziczenia, lecz także mojego nazwiska.

Są tacy, którzy kochają nieprzyjaciół.

Rozglądnijcie się dobrze po bloku, po znajomych i po książkach. Trzeba czytać, poznawać życiorysy świętych. Nie załamywać się grzechami, ale szukać dobrych wzorów. Popatrzcie ilu ludzi papież wynosi na ołtarze. Chce nam powiedzieć. Realne jest życie wg nauki Jezusa Chrystusa. Są świadkowie.

Dlatego wierzyć w Jezusa Chrystusa, to wierzyć, że Jego nauka jest realna, bo wielu wcieliło ją w życie.

Są jednak w kaplicy i tacy, którzy myślą: no tak. Ale czy taka nauka nie jest straszna? Co to za przyjemność zmuszać się do miłości nieprzyjaciół? Przecież to naprawdę jest ciężkie. Czy nie lepiej byłoby zostawić innych w spokoju? Albo czy nie lepiej byłoby pokazać im swoim zachowaniem, żeby się odczepili na zawsze?

 

Pomyślmy jednak spokojnie.

Czy nie byłoby piękne, gdyby wszyscy ludzie sobie przebaczali?

Czy nie byłoby to piękne, gdyby nas nie obmawiano, nawet, jeśli my obmawiamy?

Czy nie byłoby to piękne, gdyby modlono się za nas, nawet kiedy my byśmy innych przeklinali?

Czy nie byłoby to piękne, gdyby zaufali nam i pomagali nam w biedzie nie spodziewając się zwrotu pieniędzy?

Naprawdę, pięknie byłoby, gdyby nas wszyscy kochali po prostu a nie za coś i pomimo wszystko a nie odtąd dotąd.

Tak jak Bóg jest miłością i ta miłość jest piękna.

Wiem, że są w parafii ludzie, którzy mnie nie cierpią. I wiem, że to boli, zwłaszcza gdy zrobi się dla kogoś naprawdę wiele. I chciałoby się nieraz sądzić. Chciałoby się wyżalić. Chciałoby się powiedzieć – nie mają racji! Chciałoby się osądzić: są naprawdę niewdzięczni! Chciałoby się powiedzieć: Panie Boże! Czemu tak jest? Dlaczego nie powiedzą mi w cztery oczy tylko mówią do setki oczu? Chciałoby się wiele, ale czy by to coś zmieniło?

Jezus mówi: módlcie się za tych, którzy was oczerniają, więc modlę się.

Jezus mówi: błogosławcie tym, którzy was przeklinają, więc mówię do nich dobre słowo, choć nieraz ciężko przechodzi przez gardło.

Jezus mówi: dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą – i czasem robię te dobre uczynki.

Wiele mi jeszcze brakuje w tej miłości odwagi i wytrwania, ale choć nieraz trudno, to wierzę, że miłość za wszelka cenę a nie dochodzenie sprawiedliwości za wszelką cenę potrafi zmienić moje i ich serca, może już dziś, może za rok a może właśnie ta modlitwa sprawi, że nie znajdziemy się w piekle ani oni ani ja.

I to jest piękne w nauce Jezusa. że miłość jest ponad wszystko. Czasem trudna, ale zawsze piękna miłość.

I chrześcijanin może powiedzieć: ciężko tak żyć. Ale nie ma prawa powiedzieć: nie da się tak żyć. Trzeba po prostu spróbować.

Dlatego wierzyć w Jezusa Chrystusa, to wierzyć, że Jego nauka jest naprawdę piękna.

Do tych, którzy uważają się za wierzących w Chrystusa – czyli do nas – mówi dziś Bóg:

Miłość nieprzyjaciół, nie potępianie bliźnich, życzliwość nawet za cenę wyzysku, czystość przedmałżeńska, wierność aż do śmierci, wybaczanie najgorszym, uczciwość nawet za cenę biedy, post i jałmużna, modlitwa i dobre uczynki, niedzielna Eucharystia z Komunią i spowiedź, gdy potrzeba, zaufanie Bogu nawet na Golgocie.

Wierzyć w Jezusa Chrystusa, to wierzyć w całą Jego naukę: możliwą, realną i piękną.

Opublikowano w Rok C