Menu Zamknij

Niedzielne grzechy

III przykazanie Boże

Kraków-Ruczaj, 17.01.1999

 

Ja nie mam żadnego grzechu! Przecież nikogo nie zabiłem, sąsiada nie podpaliłam. Czym ja mogę zgrzeszyć? Proszę księdza! Jak się ma 70 lat, to i o grzechy trudno!

Kochani słuchacze!

Do tych, którzy tak myślą, do tych, którzy własnych win dostrzec nie mogą i do wszystkich, którym zależy na poznaniu grzechów przeciw trzeciemu przykazaniu adresuję to kazanie, ufając, że i Duch Święty nie będzie miał nic przeciwko.

Otóż nauka katolickiego Kościoła przynosi nam dzisiaj 3 kosze z napisem – grzechy przeciw III przykazaniu Bożemu.

– W pierwszym są grzechy związane z uczestnictwem we Mszy św.,

– w drugim – grzechy związane z pracą w dni święte,

– w trzecim – grzechy zaniedbania wobec właściwego zorganizowania niedzielnego czasu.

Zacznijmy od kosza Mszy świętej.

Grzechem – i to ciężkim – jest świadome i dobrowolne opuszczenie Eucharystii w niedzielę i nakazane święta.

Grzechem jest notoryczne spóźnianie się na Mszę św. albo przychodzenie za przysłowiową minutę, nie podjęcie pracy nad sobą, żeby poprawić taką sytuację, świadome odwlekanie wyjścia z domu, żeby nie być za długo w kościele.

Bardzo nielogicznym i świadczącym o małej wierze jest grzech narzekania na to, że Msza św. jest za długa, że kazania winny być krótsze.

Może to zabrzmi dość dziwnie, ale nieraz idziemy do kina, siedzimy trzy razy dłużej niż w kościele, dwa razy więcej za tę przyjemność płacimy i wychodzimy z żalem – szkoda, że się skończyło. Kościół to nie kino, ale takie uczucia żalu byłyby pożądanym wyrazem wiary.

Św. Paweł kiedy przebywał w Troadzie mówił aż do północy, później odprawił Mszę św. i mówił dalej aż do świtania. Nikt nie narzekał na niego, choć zapewne nie mówił zbyt łatwo, skoro pewien młodzieniec o imieniu Eutych zasnął w czasie tego nabożeństwa a siedząc na oknie spadł z trzeciego piętra.

Grzechem przeciw III są świadome roztargnienia w czasie Eucharystii, układanie sobie w myślach planu tygodnia, czy marzenie o koleżance, która stanęła przede mną.

Grzechem jest również świadoma i dobrowolna rezygnacja ze śpiewu w czasie mszy, czy nie wymawianie odpowiedzi, które należą do ludu Bożego.

Można a nie raz trzeba z różnych powodów stanąć na zewnątrz kościoła w czasie Eucharystii. Jeśli ktoś jednak robi to świadomie, żeby sobie pogadać z kolegą, albo wyjść po Ewangelii na osiedle, żeby wrócić przed błogosławieństwem, albo i nie, to również nie jest w porządku względem Boga, który mnie kocha i chce dać mi tutaj światło na drogę tygodniowego życia.

Jeśli przypomnimy sobie sprawę grzechów cudzych, bardzo nieodpowiedzialną jest postawa, która toleruje człowieka rozmawiającego bliżej czy dalej mojej osoby. Nie bójmy się zwrócić uwagi. Jezus wyrzucił ze świątyni jerozolimskiej tych, którzy robili z niej jarmark.

Zanim przejdziemy do drugiego kosza grzechów pomódlmy się teraz, tak jak siedzimy, czy stoimy za tych, zwłaszcza młodych, którzy nie mogą znaleźć swego miejsca na Mszy świętej i (może nawet teraz) rozmawiają ze sobą, albo za chwilę stąd pójdą. Pomódlmy się tak jak siedzimy czy stoimy o dar odkrycia skarbu spotkania z Jezusem.

Prosimy Cię o to, Jezu, za wstawiennictwem Maryi: „Zdrowaś Maryjo…”

W drugim koszu mamy grzechy związane z niedzielną pracą. Na pierwszym miejscu jest świadome podejmowanie pracy zawodowej, do której nie zmusza mnie specyfika czy zakład pracy a tylko nieopanowana chęć do większego standardu życiowego. Kiedyś takim klasycznym przykładem była praca w niedzielę za podwyższone stawki.

Bardzo niebezpiecznym a niedostrzeganym grzechem jest robienie niepotrzebnych zakupów w niedzielę. Włóczenie się po supermarketach czy giełdach, które otwarte są również w sobotę.

KKK mówi o tym, że niedziela jest dniem sprzeciwienia się ubóstwieniu pieniądza. Nie dajmy się skusić zachodnim modelom życia, które 6 dni każą zarabiać pieniądze a w siódmym je wydawać. Jeżeli nie odejdziemy od tego modelu wszystko będzie kręciło się w życiu wokół monety.

„Izraelu oto Twój bóg’ – oby Jezus nie powiedział nigdy tak do nas o mamonie.

Grzechem z tego kosza jest również zmuszanie pracowników do niekoniecznej pracy w niedzielę. Zakład ma popyt, więc dyrekcja robi wszystko, żeby wykorzystać ten dobry ekonomicznie moment. Więc grozi wyrzuceniem z pracy za nie przyjście do niej w niedzielny dzień.

Nie koniecznie grzechem, tym bardziej wielkim, ale czymś nie w porządku byłoby wykonywanie tych zajęć w niedzielę, które można zrobić dzień wcześniej, np. mycie samochodu, pranie i prasowanie, sprzątanie mieszkania a przede wszystkim i tu chodzi o uczniów – niedzielna nauka. W pewnym sensie jest to praca dla ludzi młodych i nie może tak być, żeby ktoś uczył się 7 dni w tygodniu. Bo to jest chciwość i żądza posiadanie więcej i więcej – żebym znał świetnie materiał. Mimo zmęczenia można nauczyć się w sobotę, odrobić zadanie i z radością czekać na niedzielne dzień, w którym nie muszę zaglądać do szkolnych podręczników. Przy takim podejściu niedziela stanie się dla dzieci i młodzieży dniem oczekiwanym i nie będą mówić jak jeden z uczniów: Proszę księdza gdybym w sobotę poszedł do kościoła, to byłby to takim sam dzień dla mnie jak niedziela, bo oprócz Mszy św. to przecież to samo robię w sobotę, co w niedzielę.

A dobrze kochani wiecie, że Msza św. to nie cała niedziela.

Zanim jednak powiemy sobie o tym, pomódlmy się za tych, którzy muszą pracować w niedzielę, aby nie zatracili w sobie poczucia wiary, iż niedziela jest wyjątkowym dniem poświęconym Bogu.

Tym razem również poprośmy Maryję: „Pod Twoją obronę…”

O tym, czy popełniamy grzechy można się przekonać najbardziej przy grzechach zaniedbania. Posłuchajmy teraz krótkiego rachunku sumienia, który mówi o takich grzechach względem III przykazania:

– czy czytałem Pismo św., prasę lub lekturę katolicką w niedzielę?

– czy odwiedzałem chorych przyjaciół lub krewnych?

– czy wykorzystałem niedzielę na wspólną modlitwę w domu, wspólnie zjedzony posiłek?

– czy rozmawiałem z dziećmi o szkole, z domownikami o ich życiu, zainteresowaniach, planach?

– czy zorganizowałem dla rodziny wspólne wyjście do kina, teatru, na skałki Twardowskiego czy wyjazd na narty? Kiedy ostatni raz byliśmy razem gdziekolwiek?

– czy planowałem niedzielny czas? Czy może jednak mówiłem: a jakoś to będzie?

– czy poza odwiedzaniem giełdy i przełączaniem kanałów telewizyjnych umiem coś zrobić w niedzielę?

To kochani są grzechy zaniedbania. Z punktu widzenia nauki społecznej grzechem zaniedbania katolików jest również nie staranie się, aby państwo ustanowiło dniami wolnymi od pracy te parę uroczystości, które przypadają w tygodniu a są dniami roboczymi.

Poprośmy więc teraz Jezusa o to, byśmy nie zapominali, co należy czynić dobrego w niedzielę: „Ciebie prosimy…”

Drodzy Parafianie! Może ktoś z was ma teraz tak sobie myśli – co tam będę księdza słuchał. Młody jest i nie wie dużo o życiu. Ja takich rzeczy nie będę robił. To dla świętych!

Proszę w imieniu Jezusa – nie zamykajmy się! Mamy co prawda tych grzechów trochę, i z tą naszą niedzielą jest różnie. Jezus jednak jest tym, który gładzi grzechy świata – również te nasze niedzielne. I On tu jest obecny i rozumie twoją i moją sytuację. Dlatego módlmy się teraz do Niego:

„Jezu! Dziękujemy Ci za III przykazanie i prosimy – dodaj siły do usuwania tych grzechów, abyśmy poznali niesamowity skarb, jaki niesie ze sobą dzień święty. Prosimy Ciebie, który żyjesz i kochasz każdego z nas na wieki wieków. Amen.

Opublikowano w O Dekalogu