Menu Zamknij

Jak zbudować małżeński dom?

Ślub siostry Marii i Władysława

Maniowy, 3.07.1999

 

Miliony domów pokrywa powierzchnię stworzonego przez Boga świata. Domy drewniane i domy murowane, szklane domy; domy jednorodzinne i bliźniacze, domy dziecka, domy opieki społecznej, domy kultury, domy handlowe, domy samotnej matki, domy spokojnej starości.

Oto za chwilę powstanie jeszcze jeden – nowy dom; dom, któremu na imię małżeństwo.

Marysiu – droga siostro, Władku – kochany jej jeszcze narzeczony, szanowni rodzice,  czcigodna rodzino dzisiejszych nowożeńców, przyjaciele lat dzieciństwa i młodości!

Pięciu doskonałych architektów przybyło dzisiaj na tę uroczystość, aby powiedzieć wszystkim małżonkom, narzeczonym, i każdemu, kto myśli w ogóle o ślubie, jak zbudować dom małżeństwa, aby nigdy nie nadawał się do rozbiórki.

Pierwszy architekt jest właścicielem tej świątyni – to Maryja, Matka Kościoła.

Mówi ona do was: Ten dom musi mieć drzwi otwarte na Kościół. Z Kościoła strumieniami sakramentów płynie bogactwo łaski. Z Kościoła płynie mądrość dwóch tysięcy lat doświadczenia. Z Kościoła płynie siła tysięcy świętych, którzy radzą, jak zachować się na przeróżnych zakrętach małżeńskiej drogi. Z Kościoła wreszcie ustami papieża, biskupów i kapłanów płynie nauka wiary – światło waszego domu.

Nie może ten dom mieć drzwi zamkniętych na Kościół – to mówi Maryja, Matka Kościoła.

Drugi architekt rozciąga płaszcz Bożej opieki nad naszą Parafią – to św. Mikołaj.

Ileż to razy otwierał skarby swojej skrzyni, iluż biednym pomógł ten biskup miasteczka w Azji Mniejszej. Gdyby nie on, 3 biedne panny ani marzyć by o ślubie nie mogły, gdyby nie jego serce, wiele biednych dzieci zasypiałoby z dużymi łzami zapłakanej poduszki.

Kochani moi – mówi dziś Mikołaj. Znam was od kołyski. Przy chrzcie waszym byłem i I Komunii. Chcę wam powiedzieć, że dom wasz musi mieć drzwi otwarte na ludzi.

Przyjdą po dobre słowo, po nauczycielską radę, po chwilę towarzystwa, może na kawę, może i na nocleg. Nie może ten dom mieć drzwi zamkniętych na ludzi. I przypomina Mikołaj Jezusowe słowo: „Więcej szczęścia w dawaniu, aniżeli w braniu”.

Trzeci architekt spogląda na nas z kaplicy w Mizernej – to Maryja, Matka Boża Różańcowa.

W tym domu – mówi dziś do nas patronka Mizernej – nie może braknąć miejsca na zgięte kolana, na otwartą Biblię, na świecącą gromnicę i krzyż przed posiłkiem. Bo ten dom musi być ogrzewany codzienną modlitwą. Bez ciepła modlitwy, chłód ludzkich problemów zamrozi wszelkie uczucia pierwszej miłości.

Czwarty architekt uśmiecha się zza pleców pana młodego – to bł. Władysław rodem z Gielniowa.

Ten warszawski zakonnik z XV w. zapisał się w pamięci potomnych jako płomienny kaznodzieja Męki Pańskiej. Umiał o niej mówić z wielkim natchnieniem. Rozumiał cierpienie, bo sam sypiał kilka godzin na lichym sienniku, bez poduszki, przykryty tylko własnym habitem. Często pościł, biczował się i włosiennicę nosił.

W tym domu – mówi dziś bł. Władysław – nie może zabraknąć krzyża. Nie może zabraknąć cierpienia. Nie dlatego, że to małżeństwo będzie inne, ale dlatego, że przez wiele ucisków trzeba nam wejść do szczęścia. Tak mówi Jezus. Przyjęty krzyż, niesiony krzyż niczym belka stropu umacnia całość budowanego domu.

Przyjaciele! Oto piąty architekt trzyma kalendarz z dzisiejszą datą – to św. Tomasz, apostoł Jezusa.

Ten niedowiarek, jak mówimy potocznie, nie uwierzył, dopóki nie dotknął ran Jezusa. Ale raz przekonawszy się o prawdzie Chrystusowej Ewangelii, mocą tej wiary poszedł do Indii i dał się zabić za wyznawaną prawdę.

W tym domu – mówi dziś Tomasz – nie może zabraknąć światła prawdziwej wiary. To ona daje błogosławioną pewność, że skoro Bóg dopuścił do tego małżeństwa, to chce, aby Maria i Władysław byli razem. A skoro Bóg tego chce, to nie opuści nigdy nowo wybudowanego domu. Jak wierny stróż pilnować będzie w czasie niepokojów nocy, nie będzie wodził na pokuszenie, ale zbawiał będzie od złego, umrze na krzyżu, by wlewać nadzieję na szczęśliwe życie, narodzi się w Betlejem, by rączką błogosławić każde małżeńskie zamierzenie i stawiane kroki.

Nie w dwójkę wyjdziecie z tej świątyni. Jezus stanie z wami na progu małżeńskiego domu. I nie może zabraknąć w tym domu wiary w Jezusa, który jest Wszechmogący, który jest miłością i który nigdy was nie opuści. Z takim Orędownikiem można śmiało rozpocząć małżeńskie jutro.

„Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę, bo ty jesteś ze mną” – mówi psalmista o Bogu.

Marysiu i Władku, rodzice, rodzino, przyjaciele i znajomi!

Pięciu architektów powiedziało nam, jak zbudować małżeński dom, aby nigdy nie poszedł do rozbiórki.

Zamieńcie te słowa w czyn, bo chcielibyśmy wszyscy, aby ten dom, był zbudowany na skale. Wtedy bowiem choć spadnie deszcz, choć potoki będą wzbierać, chociaż wichry się zerwą i uderzą, nie runie dom, bo na skale będzie utwierdzony.

To jest życzenie Jezusa i Kościoła.

To jest moje braterskie i kapłańskie życzenie. Amen

Opublikowano w Ślubne