Maniowy-Mizerna, 1.01.1998
Zagasły już lampy sylwestrowych świateł.
Zawieszone już w szafach wczorajsze kreacje.
Poszły już w historię dni i wydarzenia Roku Pańskiego 1997.
Pozostały tylko pytania: Jaki będzie ten rok? komu urodzi się syn, a komu córka? Kto dostanie się na studia, a kto pójdzie na bezrobocie? Kogo odprowadzimy na cmentarz, albo kto będzie nas
odprowadzał? Komu podamy dłoń, żeby się związać małżeństwem, a kogo wtedy odtrącimy?
Drodzy przyjaciele i rodacy!
To jest piękne w chrześcijańskiej wierze, że nie zostawia nas u progu nowego roku nad przepaścią pytań i niewiedzy, ale stawia nas na skrzyżowaniu, gdzie Bóg umieścił swoje światła, żebyśmy wiedzieli, jaką drogę wybrać, aby się nie zagubić, aby nie zmarnować nowych 365 dni, aby osiągnąć zamierzone cele, aby ten rok był błogosławieństwem, a nie przekleństwem.
Co to za światła zapala dla nas Bóg przed skrzyżowaniem 1998 roku?
Najpierw zapala Bóg światło czerwone.
To światło horoskopów: Nie jedź! Zatrzymaj się!
Miliony ludzi czytało w ostatnich dniach porady wodnika, zapewnienia ryby, obietnice barana, niektórzy nawet poszli do wróżki. I po co?! Przecież i tak Bóg rządzi światem, a nie układy gwiazd. I tak od człowieka zależy, co zrobi jutro, a nie od porad „łapigroszów”. I tak naprawdę tylko jedna gwiazda pokaże nam, jaki to będzie rok. To gwiazda Ewangelii. Skoro zaprowadziła mędrców do Betlejem, zaprowadzi i nas do Jezusa, a On jedynie zna naszą przyszłość!
Ale Bóg zapala również światło żółte.
To światło narzekania. Bo dzieci są niegrzeczne, bo posłowie źle rządzą, bo pogoda za kiepska, a zakręt za ostry, bo pieniędzy za mało, a nikt mnie nie lubi, bo sąsiadka ma piegi, a jej mąż od dwóch lat to tylko po łacinie gada. Światło żółte. Uważaj na narzekanie! Zastanów się! „Popatrz na mnie – mówi Jezus. Nie znalazłem miejsca w gospodzie, żebyś nie powiedział, że było mi lepiej niż bezdomnym i opuszczonym. Urodziłem się wśród nienawiści Heroda, żebyś nie narzekał, że nie masz układów z władzą. Nie mówiłem o dezynfekcji i paryskich kosmetykach kiedy leżałem między zapachem osła i woła. Naprawdę Jezus urodził się w gorszych warunkach niż my żyjemy, a nie narzekał, ani On, ani Jego Matka, a także Józef, którego musiało bardzo serce boleć że choć opiekun, miejsca znaleźć nie mógł.
Bóg daje nam na początku roku również światło zielone.
I to jest światło nadziei.
Posłuchajmy.
To nadzieja na błogosławieństwo.
Bóg mówi do Mojżesza i Aarona „Błogosławcie ludowi”. Psalmista śpiewa „Bóg miłosierny niech nam błogosławi”. Święty Paweł zapewnia, że Bóg dał nam Ducha
Świętego. Pasterze mówią, że w Betlejem Pan się narodził. Maryja z Józefem nadają imię Dziecięciu – Jezus tzn. Bóg jest zbawcą.
Czyż to wszystko nie wystarczy, by mieć nadzieję na nowy rok? Bóg nie jest cyganką za dwa złote. Jeśli mówi, że nam będzie błogosławił to nas nie opuści. Bo po to się urodził, żebyśmy nie tylko nowy rok, ale każdy dzień przeżywali z Bożą pomocą i Jego opieką, nawet kiedy wydaje nam się, że jesteśmy bardzo samotni.
I tej nadziei życzy nam dzisiaj Ewangelia, tej nadziei życzy Kościół. I o to módlmy się w czasie dzisiejszej Mszy Świętej.
Bóg zapala nam światła na skrzyżowaniu 1998 roku. Żebyśmy nie patrzyli u progu nowego roku w horoskopy, ani nie napełniali usta narzekaniem, ale otworzyli serce na tę nadzieję, która mówi, że Bóg jest zawsze z nami i będzie błogosławił nam, bo niczego tak bardzo nie pragnie, jak tylko naszego – mojego szczęścia.
Amen!