EksHom XI 2010
W środę, 17 listopada, Gazeta Wyborcza opublikowała tekst „Katolicy zakładają kościoły bez księży”. Chodzi o Belgię i Holandię, gdzie powstają parafie, w których wierni – mężczyźni i kobiety – sami odprawiają msze i udzielają sakramentów. Oczywiście mimo sprzeciwu Watykanu. Sprawę tę omawia również środowy New York Times, tłumacząc to zjawisko dramatycznie małą liczbą powołań.
I to chciałbym nazwać kłamstwem prezbiterialnym. Właśnie to. Mówienie, że na świecie brakuje księży.
Nie robiłem wyczerpujących badań, podzielę się zatem doświadczeniem, informacjami z Kościelnych statystyk i szczyptą chyba zdrowego rozsądku.
1. Doświadczenie.
Jako ksiądz odprawiałem msze św., mówiłem kazania, spowiadałem i przyglądałem się życiu Kościoła we Włoszech, Anglii, Francji, Niemczech, Stanach Zjednoczonych, Irlandii, Ukrainy i Izraela. Nigdzie nie spotkałem księży, którzy musieliby spowiadać kilka godzin dziennie, odprawiać kilka mszy św., albo spędzać całe godziny na odpowiadanie ludziom na pytania dotyczące wiary. Nigdzie. Co więcej. W takiej przykładowej angielskiej parafii Louth (diecezja Notthingam), ksiądz odprawia jedną mszę św. w niedzielę, na którą przychodzi około 100 osób, on zna ich wszystkich po imieniu i ma czas na taki kontakt z wiernymi, o jakim ja w Polsce nawet sobie pomarzyć nie mogę.
2. Statystyki.
We wszystkich diecezjach europejskich na jednego księdza przypada średnio 800 do 2000 katolików. I to niekoniecznie praktykujących. Pod tym względem „najgorsza” sytuacja jest w Ameryce Południowej, gdzie liczbę tą trzeba nieraz pomnożyć nawet trzykrotnie.
Żadna jednak europejska diecezja nie jest w gorszej sytuacji od diecezji polskich. To fakt, że pracują tam księża starsi. Ale faktem jest również to, że w żadnej parafii w Belgii czy Holandii na jednego pracującego księdza nie przypada więcej praktykujących ludzi niż to ma miejsce w Polsce. Jeśli ktoś mówi, że brakuje tam księży, to niech powie też uczciwie, że tam brakuje dla nich pracy, czyli brakuje przede wszystkim ludzi.
3. Zdrowy rozsądek?
Powołanie zależy od Boga. Tak przynajmniej było zawsze w Biblii. Również liczba i miejsce. Gdyby Bóg chciał, żeby więcej ludzi zostało księżmi w Holandii, to by sobie poradził. Skoro Szawła potrafił zaskoczyć pod Damaszkiem, to i Amsterdam nie jest dla Niego problemem. Modlić się o powołania, to wierzyć, że Bóg jest ich dawcą. Mówić, że ich jest mało, to nie wierzyć w Opatrzność.
Wierzę gorąco w to, że jest tylu księży, ile Pan Bóg chce.
A prawdziwym problem Kościoła jest to, co my z nimi potem robimy…