Piazza Venezia. Z tego samego autobusu wyszła siostra zakonna. Wiek jeszcze młody. Do Biblicum przeszliśmy prawie razem, mijając po drodze dwóch żebraków i kobietę siedzącą przed kościołem Apostołów już dziesięć lat temu. Nic w tym nie byłoby nadzwyczajnego, gdyby nie to, że każdy z tej żebrzącej trójki na widok siostry uśmiechał się i mówił Buongiorno tak żywo, serdecznie i autentycznie, jakby spotkali co najmniej kogoś, kto ich bardzo kocha. Nie wiem, co ta siostra zrobiła dla nich w przeszłości. Wiem, że nie widziałem nigdy tak uśmiechniętych biedaków.
Myślę, że tego nam najbardziej brakuje w kontaktach z ubogimi. Być przy nich tak, by nawet nic nie dając, wydobywać z ich biedy uśmiech.