Pokora każe nam uczyć się od każdego, w Kościele również. Nie można więc mówić, że my Polacy wszystko wiemy najlepiej, lub, że Rzym i tak najmądrzejszy czy Afryka najświętsza. Jest dużo dobrych rzeczy poza Polską, jest dużo dobrych i w Polsce. Duży problem polega jednak na tym, że ci którzy chcą nadawać ton zmianom, żyją w Kościołach, które trudno nazwać Kościołami kwitnącymi. Nie chcę być źle zrozumiany, ale czasem to wygląda tak, jakby trenerzy trzecioligowych drużyn chcieli uczyć trenerów Barcelony, Realu czy Liverpoolu.
Pokaż jak pracujecie z młodzieżą, to się chętnie nauczymy.
Pokaż jak twoja diecezja radzi sobie z ubogimi, to weźmiemy przykład.
Pokaż co znaczy u was praktycznie życie zgodnie z ekologią, to i my spróbujmy.
Pokaż jak żyjecie naprawdę Jezusem Chrystusem, to może i dla nas to będzie modelem.
Bo mówić to można wiele. Żeby wziąć przykład, chcemy widzieć, że to i to rzeczywiście działa.
Naprawdę wielu ludzi Kościoła chciałoby się nauczyć od innych, ale ci którzy krzyczą najgłośniej zdają się być często niewiarygodni.
Chcą uczyć Kościoła nowoczesnego, ale nie mają w nim młodych.
Chcą być Kościołem przyszłości, ale nie przyprowadzają do Kościoła małych dzieci.
Chcą uczyć dialogu ze światem, ale świat ich nie słucha.
Chcą więcej władzy dla kobiet, ale nie widać z tej władzy żadnego duchowego pożytku.
Jest wielu ludzi w Kościele, którzy chcieliby się uczyć od innych. Tylko, że uczyć się można tylko od świętych, od tych, którzy wydali dobre owoce. I choćby ktoś był najbogatszym Kościołem, choćby ktoś miał największą władzę czy najgłośniejszy mikrofon, nie będzie wiarygodny, jeśli swoim życiem nie pokaże, że jego droga przynosi realne, Boże owoce.