EksHom V 2011
23 maja Biskupi Krakowscy wydali oświadczenie w sprawie działalności ks. Piotra Natanka. Został on nie tylko pozbawiony misji kanonicznej do nauczania w Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie, ale również cała jego działalność nie otrzymała kościelnej aprobaty. O szczegółach można doczytać na diecezjalnej stronie. Chociaż oświadczenie to nie różni się zasadniczo od Komunikatu wydanego 2 marca 2010 roku, może warto wyjaśnić parę spraw.
Po pierwsze głos Biskupów jest wyraźnym ostrzeżeniem dla ludzi, którzy budują swoją wiarę w środowisku Ks. Piotra. Wiara i postawa wielu z nich może być przykładem dla niejednego chrześcijanina. Tego oświadczenie nie neguje. Ale wzywa do czujności. W życiu duchowym to, że wydaję mi się, iż idę we właściwym kierunku a nawet nie idę sam i na dodatek są pozytywne owoce, nie jest jeszcze ostatecznym argumentem. Nawet szatan może podawać się za anioła światłości (por. 2 Kor 11,14). Można to porównać do ostrzeżenia o podłożonej bombie w budynku szkolnym. Jeśli jest komunikat o zagrożeniu, to się na teren szkoły nie wchodzi. I koniec. Bo inaczej albo straci się życie albo skomplikuje robotę saperom.
Po drugie, oświadczenie to jest wezwaniem do jak najbardziej rzetelnej analizy tego, co się wokół ks. Natanka dzieje. Powinno być ono impulsem dla teologów, żeby jak najsolidniej przeanalizowali nauczanie ks. Piotra. Po dokonanej analizie, muszą oni przedstawić konkretne argumenty teologiczne na konkretne treści głoszone przez ks. Piotra. W przeciwnym razie powstanie niesamowite zamieszanie wśród wiernych, którzy jeśli już usłyszeli, że na terenie szkoły jest bomba, to mają prawo dowiedzieć się z czasem albo, gdzie ta bomba leżała, albo że ostrzeżenie to było potrzebnym, ale na szczęście fałszywym alarmem. Już od dawna Polska czeka na teologiczne uzasadnienie dlaczego Maryja może być Królową Polski a Jezus nie może.
Po trzecie w sytuacji zagrożenia najbardziej pomocną cnotą jest posłuszeństwo. Tak jest w czasie każdej wojny, stanu alarmowego czy klęsk żywiołowych. Mówiąc prościej, my ofiarujemy saperom całkowitą subordynację w zamian za to, że oni ofiaruję nam całkowite poświęcenie się w wyjaśnieniu sprawy. Jeśli ks. Piotr, jego ludzie i wszyscy wierni nie okażą posłuszeństwa Kościołowi, to skomplikują sytuację i tak wystarczająco niepokojącą. I nie mogą uwarunkowywać swojego posłuszeństwa rzetelną analizą ze strony Kościoła. Bo najpierw jest posłuszeństwo a potem analiza. Przecież nie można powiedzieć: wyjdziemy ze szkoły pod warunkiem, że udowodnicie, że bomba rzeczywiście tu jest.
Po czwarte trzeba otoczyć ks. Piotra i jego ludzi jak najbardziej chrześcijańską opieką. Kiedy dzieci wyprowadza się ze szkoły, bo jest alarm, trzeba im zapewnić ochronę, bo naprawdę może stać się coś złego. Są koledzy z roku i są przyjaciele. Jest modlitwa i post. Jest możliwość ofiarowania cierpienia za kogoś. Opinia Kościoła nigdy nie jest wyrokiem skazującym na karę, ale diagnozą, która ma wyzwolić wszystkie znane i sprawdzone metody przywracania ludzi Bogu i Kościołowi. Dlatego byłoby najgorszą reakcją, gdybyśmy teraz, my kapłani czy wierni świeccy, podzielili się na tych co są za i na tych co przeciw. Wszyscy powinniśmy zrobić coś dla uratowania ludzi a nie poprzestać na gapieniu się na sytuację. Bo nam Bóg wypomni kiedyś, że się nam nie chciało nawet „Ojcze nasz” odmówić za człowieka, który tyle lat składał Przenajświętszą Ofiarę.