Kwaczała, 12.10.1997
„Nauczycielu dobry !”
Zanim wypowiedział te słowa przybiegł, nie przyszedł, upadł na kolana – nie stanął!
To były czasy !
A dziś – drodzy parafianie – kim jest dziś nauczyciel?
Przez jednych szanowany, przez innych wyśmiewany, poniżany, obiekt zazdrości i popołudniowych plotek. Podawany do sądu i szantażowany przez rodziców, odrzucony przez dzieci, nie wspomniany przez TV.
Drodzy parafianie !
Nietrudno zauważyć, iż w ostatnich latach nastąpił spadek, żeby nie powiedzieć zanik autorytetu nauczycielskiego. Dlaczego ?
Sprawa wydaje się być prosta. Otóż, nastąpiła zmiana hierarchii wartości. W czasach Starego Testamentu i w czasach Jezusa bardzo wysoko ceniono mądrość. I dzisiejsze czytanie nam mówi:
„Przeniosłem mądrość nad berła i trony, w porównaniu z nią za nic miałem bogactwa.”
Św. Biblia powie jeszcze:
„Szczęśliwy mąż, który ćwiczy się w mądrości”,
albo:
„Lepsza jest mądrość niż siła!”
A ileż to razy naśmiewa się z głupoty, np.:
„Uczyć głupiego to kleić skorupy,
lub budzić śpiącego z głębokiego snu,
który i tak w końcu powie: „
Ceniono wówczas mądrość, a że mądrość nabyć można było przez naukę, ceniono nauczycieli.
Podobnie było w latach powstania Komisji Edukacji Narodowej, której 224 rocznicę we wtorek świętować nam przyjdzie. Nauczyciel to był ktoś! Dawał wiedzę, a cóż ważniejszego dla wieku Oświecenia ? Wartością była nauka.
Bardzo niebezpieczne natomiast zrobiły się nasze czasy, bo za cenioną wartość uważa się coraz częściej bogactwo. A tak to już jest, że jak ktoś potrzebuje CO, to nie pójdzie do poety, a jak ktoś szuka pieniędzy, to nie pójdzie do nauczyciela, ale do biznesmena, bo nauczyciel pieniędzy nie daje. I później dzieci mówią: „Co ja się będę przejmował nauką, jak po VIII klasie pójdę do prywaciarza i zarobię 2 razy tyle co inteligentny nauczyciel”, albo jak powiedział siódmoklasista w Białce Tatrzańskiej: „A może Ksiądz mnie straszyć, ja mam tatę w Ameryce”.
Bardzo, kochani, niebezpieczna jest droga życia bez mądrości a z pieniędzmi. I Jezus przestrzega dziś każdego z nas: „jakże trudno bogatemu wejść do Królestwa Bożego…”.
Jeżeli jednak pieniądz przesłania nam mądrość płynącą z Kościoła, płynącą z lekcyjnych sal, z zatroskanych nauczycieli, to co zrobić, by na nowo wróciły dobre czasy nauczycielskiego autorytetu? Co zrobić by dzieci biegały z ochotą do nauczycieli po odpowiedzi na pytania dorastającego wieku, jak pewien człowiek z Ewangelii do Jezusa?
Trudno o łatwe rozwiązanie…
Dlatego pomyślcie sami w tym tygodniu , kiedy świętować będziemy Dzień Nauczyciela, co zrobić, aby na nowo nauczyciel był Kimś! Pomyślmy, porozmawiajmy.
Tu jednak, jeszcze dzisiaj muszą paść słowa konkretne:
– po pierwsze spróbujmy więcej mówić w domu o wartościach chrześcijańskich. Niech znajdzie się czas na pochwałę miłości, pokoju, serdeczności, zaradności, a nie tylko dyskutujmy czy pomalować pokój na zielono czy na biało, lub czy założyć bransoletę złotą na rękę czy do nosa.
– po drugie: nie wychowujmy dzieci do wojny z nauczycielami. Rodzice! Tak bardzo od was zależy!
George Hebert powiedział kiedyś:
„ Jeden ojciec znaczy więcej niż 100 nauczycieli!”
Naprawdę! Możecie bardzo wiele.
– po trzecie: postarajmy się zrozumieć nauczycieli. Jeden jest lepszy, jeden gorszy – to fakt, ale oni też mają swoje życie. Bo teściom trzeba w domu pomóc, bo mąż ma problemy w pracy, bo córka nie może się na studia dostać a synek już miał którąś z kolei operację i trzeba było kochać go w szpitalu, żeby dziecięce łzy nie spływały po szpitalnych pryczach.
– po czwarte: pomóżmy ! Są inicjatywy szkolne, różne propozycje – nie robić na złość, nie oburzać się, ale w miarę możliwości się przyłączyć. Zwłaszcza jeżeli chodzi o wychowanie. Może nie każdy rodzic powie jak jedna mama z Maniów do wychowawczyni swojego Jasia: „Proszę Pani! Jak będzie Jaś broił, zbić go, w domu dostanie jeszcze raz”.
Może nie każdy tak powie, ale przynajmniej odrzućmy swoje marzenia i nie mówmy że nasze dzieci zasługują tylko na pochwałę.
– po piąte wreszcie: nie zapomnijmy o modlitwie za nauczycieli i życzeniach, bo nie tylko J. Słowacki mówił:
„Lecz – zaklinam – niech żywi nie tracą nadziei i przed narodem niosą oświaty kaganiec”.
I my mówimy: aby każdy nauczyciel trud swojej pracy opakował pogodą ducha, gdyż nie ma lepszego klucza do serca wychowanka jak miłująca radość.
Drodzy parafianie!
Pomyślmy, porozmawiajmy w tym tygodniu o tych listonoszach mądrości, jakimi są nauczyciele. Sprawa jest i pilna i ważna. Bo jeśli nie wychowamy dzieci do szacunku wobec nauczycieli, nie będą wychowane do szacunku wobec rodziców. I nigdy nie zapytają Nauczyciela wiary – Jezusa – o życie wieczne i nie osiągną go i przez wszystkie chwile chodzić będą smutni i bez celu.
Szacunek do mądrości trzeba naprawić, żeby już żadna mama i tata nie obudziła się jak państwo Synowcowie w Nowej Hucie, na oś. Oświecenia 8 – z siekierą w plecach…