Słowo na dziś: EPITHYMEO – „pożądam”.
A Ja wam powiadam: Każdy, kto patrząc na kobietę POŻĄDA jej, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa (Mt 5,28)
„Epithymeo” znaczy „pożądam, pragnę, staram się o coś”. Prorocy pragną zobaczyć Mesjasza (Mt 13,17), Jezus pragnie spożyć Paschę (Łk 22,15). A kto pożąda biskupstwa, to pożąda dobrego zadania (1 Tm 3,1).
Pożądanie samo w sobie nie jest złe. Kiedy jednak człowiek pożąda czegoś, co nie może być jego, wchodzi na drogę bezsensu. Bo pożądanie tego, co nie może być moje, zawsze kończy się krzywdą. I zawsze najmniejszą krzywdą będzie rezygnacja z pożądania. Nawet jakby się wydawało to tak bolesne, jak odcięcie ręki, jak wyłupanie oka. I tak będzie to mniejszy ból niż ten, który przyniesie realizacja pożądania, do którego nie mamy prawa.
Uchroń nas od dwóch błędów Panie: życia bez pożądań i łudzenia się, że pożądania bezsensowne przyniosą nam szczęście.