Słowo na dziś: STATER.
Gdy przyszli do Kafarnaum, przystąpili do Piotra poborcy dwudrachmy z zapytaniem: „Wasz Nauczyciel nie płaci dwudrachmy?” […] „Żebyśmy jednak nie dali im powodu do zgorszenia, idź nad jezioro i zarzuć wędkę! Weź pierwszą rybę, którą wyciągniesz, i otwórz jej pyszczek: znajdziesz STATERA. Weź go i daj im za Mnie i za siebie!” (Mt 17,27)
„Stater” to srebrna moneta, warta tyle co 4 drachmy, albo dwie dwudrachmy. To tyle, ile średnio wynosiła wypłata za 4 dni pracy. Tyle też, ile dwie osoby powinny zapłacić jako podatek roczny na świątynię.
Zachowanie Jezusa ze staterem pokazuje, że czasem coś trzeba robić nie dlatego, że to ma sens, ale dlatego, żeby nie gorszyć innych. Bo jaki sens ma to, że Jezus musi płacić podatek na świątynię swego Ojca? Statera zdobywa cudem, żeby pokazać, że naprawdę jest Synem Boga, ale płaci jak każdy inny człowiek, żeby nie robić niepotrzebnych sensacji. Co więcej, płaci też za Piotra, sugerując mu delikatnie, że pójście za Jezusem nie jest rezygnacją z obowiązków obywatela.
Uchroń nas od dwóch błędów, Panie: niepłacenia podatków i robienia wojny, tam gdzie można odpuścić.