Lubię humor sytuacyjny.
Na obiedzie dwóch biskupów i kilkunastu księży. Biskup opowiada kawał.
– W pewnej parafii zdegustowana kobieta przychodzi do księdza po Mszy i mówi:
„Kazanie dzisiejsze miało trzy wady. Po pierwsze było czytane. Po drugie było czytane źle. Po trzecie, to co było czytane, było tak byle jakie, że byłoby lepiej, gdyby Ksiądz tego w ogóle nie czytał.”
Ośmieliłem się wtrącić:
– A zna ksiądz biskup prawdziwe zakończenie tego kawału?
– Jakie?
– Ksiądz odpowiada kobiecie: „To nie było kazanie. To był list episkopatu.”