Najśmieszniejsze wydarzenie ŚDM zdarzyło się w piątek. Jestem na Drodze Krzyżowej. Dostaję info, żeby przyjść na Franciszkańską 3, bo Papież może jednak będzie mówił z okna po włosku. Mówię, że nie ma sprawy, ale musicie mnie jakoś po Drodze Krzyżowej przetransportować, bo mogę nie zdążyć. Po chwili próbujemy z odpowiedzialnym dogadać się, jak dojść do jednego z policyjnych wozów. Policjant:
– Ja księdza przepuszczę, ale jak ja zapamiętam, że to ksiądz? Po Drodze Krzyżowej będzie tu dużo ludzi
– Może zrobimy sobie selfie?
– Ee, to może jednak jakoś zapamiętam tę twarz…
– Wie Pan co, ale ja mam lepszy pomysł. Mam taki znak szczególny, że na pewno Pan mnie rozpozna (i pokazuję środkowy palec, który mam krótszy). Ja Panu pokażę środkowy palec, to Pan będzie wiedział, że to ja.
Uśmiechamy się razem. Przychodzę za godzinę, żeby udać się już do auta, ale okazuje się, że w tym samym miejscu jest nie jeden, tylko 20 policjantów. Nie mogąc sobie przypomnieć, z którym się umawiałem, pytam:
– Przepraszam, ale któremu z panów obiecałem pokazać środkowy palec?