Menu Zamknij

O natchnieniu Tysiąclatki

9.01.2015

 

Skoro dyskusje biblijne budzą tak żywe zainteresowanie, pociągnijmy jeszcze jeden wątek. Tydzień temu pojawiło się w Internecie nagranie ze spotkania biskupa Rysia z młodzieżą.

http://www.franciszkanska3.pl/Bp-Rys-Tlumaczenia-Biblii,a,26523

Świadectwo i cenne myśli ksiądz biskup zaczął od słów: „Tłumaczenia mają prawo się różnić. Natchniony jest oryginał”. I tak rzeczywiście mówimy często i bibliści, i teolodzy. To zdanie jednak, które teologicznie jest poprawne i w miarę czytelne, praktycznie budzi przynajmniej kilka kontrowersji. To nie jest głos krytyczny w stronę biskupa. To zachęta do refleksji wszystkich powtarzających zdanie, które być może praktycznie nic nie mówi.

 

Jeśli zdanie „natchniony jest oryginał” rozumie ktoś w tym sensie, że chodzi o te księgi, które wyszły spod ręki autorów natchnionych, to mamy problem. Nie mamy bowiem żadnego oryginalnego egzemplarza ani jednej księgi biblijnej. Czyżby zatem Bóg natchnienie zagwarantował tylko tym księgom, których nie ma? To byłaby niesłychana złośliwość Boga i nikt poważny tak nie będzie twierdził.

 

Jeśli zdanie „natchniony jest oryginał” rozumie ktoś w tym sensie, że chodzi o te teksty hebrajskie, greckie, czy aramejskie, które się zachowały, to również mamy problem: który z papirusów czy kodeksów jest natchniony? Czy wszystkie kilka tysięcy manuskryptów? Czy natchnione są te kodeksy i papirusy, które zawierają zdanie w Łk 23,34: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (np. kodeks Synajski z IV w.), czy natchnione są raczej te, które opuszczają to zdanie (np. kodeks Watykański z IV w, czy papirus P75 z III)? Czy natchniony jest fragment o kobiecie przyłapanej na cudzołóstwie (J 7,53—8,11), chociaż brakuje go w większości najważniejszych manuskryptów (np. P 66 z ok. 200 r, P 75, Kodeks Watykański), czy jednak natchniony jest ten tekst oryginalny Ewangelii Jana, który opuszcza tę perykopę? Jeśli tylko jeden manuskrypt jest natchniony, to dlaczego Kościół nie ogłosił, który to? Jeśli zaś wszystkie są natchnione, to mamy problem, czasem nawet natury teologicznej. Znowu Bóg jawi się jako złośliwiec, który twierdzi, że jest taka Biblia, która jest pełna Ducha Świętego, ale ona jest tylko dla kilku tysięcy ludzi. Jeśli ktoś, nie nauczy się oryginału, nie ma dostępu do natchnienia. Co to byłby bowiem za Bóg, który by uważał, że zdanie ho theos agape estin jest natchnione, ale już zdanie „Bóg jest miłością” czy nawet zdanie „God is love” nie jest natchnione?

 

Jeśli też zdanie „natchniony jest oryginał” rozumie ktoś w znaczeniu „przekłady nie są natchnione”, to również mamy problem. Dlaczego w takim razie Sobór Trydencki chciał, aby Wulgata była łacińskim tłumaczeniem „którym wszyscy autentycznie posługiwać się mają”? Dlaczego uznał to tłumaczenie za wolne od wszelkiego błędu w sprawach wiary i obyczaju i wyraził nadzieję, że nikt „nie odważy się ani nie śmie odrzucać go pod jakimkolwiek pretekstem”? (Sobór Trydencki, Sesja IV, 1546, dekret II, Enchiridion Biblicum 61-62). Dlaczego też Kościół zgodził się na tłumaczenia na języki współczesne? (Divine afflante Spiritu, 1943, Enchiridion Biblicum 549). Dlaczego Kościół wolał, żeby przekłady były zrozumiałe zamiast natchnione? Dlaczego ponadto czytając Biblię w liturgii w językach nowożytnych, mówimy „Oto Słowo Pańskie”, „Oto Słowo Boże”? Jeśli tylko oryginał jest natchniony, dlaczego nie mówimy „Oto tłumaczenie słowa Bożego”, „Oto tłumaczenie Słowa Pańskiego”? Przecież to oszukiwanie ludzi.

 

Benedykt XVI w „Verbum Domini” (2010) napisał: „dziś konieczne jest odpowiednie pogłębienie tych rzeczywistości [natchnienia i prawdy], by lepiej spełnić wymogi dotyczące interpretacji świętych tekstów zgodnie z ich naturą. W związku z tym wyrażam nadzieję, że badania w tej dziedzinie będą postępowały  z pożytkiem dla nauk biblijnych oraz życia duchowego wiernych” (pkt 19). Niestety ostatni Dokument Papieskiej Komisji Biblijnej zatytułowany „Natchnienie i prawda Pisma Świętego” (2014) nie zajął się relacją natchnienia do poszczególnych wersji tekstów biblijnych.

 

Osobiście sprawę widzę tak. Każdy tekst biblijny jest natchniony, o ile jego treść zgodna jest z tchnieniem Ducha Świętego. Tak jak Adam jest tylko pierwszym, ale nie jedynym człowiekiem, który ma w sobie obraz i podobieństwo Boże, tak każde tłumaczenie i wersja Biblii ma w sobie obraz i podobieństwo, jakie Duch Święty wycisnął stwarzając oryginał.

 

Opublikowano w Maxirefleksje