Menu Zamknij

Jeszcze raz o Halloween

31.10.2015

 

Tekst napisałem dwa lata temu jako komentarz do dyskusji na FB. Publikuję go również tutaj dodając to, co powiedziałem trzy lata temu na Interia.pl.. Temat bowiem ciągle wraca. Sześć myśli:

1. Nie pisałem monografii na temat pochodzenia Halloween, ale wystarczy przejrzeć wikipedię w jęz. ang. albo odnośne hasło w Encyclopaedia Brittannica, żeby się zorientować, że sprawa nie jest taka prosta. Ludzie studia poświęcili, żeby zbadać pochodzenie święta i nie znaleźli, stąd dziwię się tym, co wszystko wiedzą. Britannica pisze nawet „As the eve of All Saints’ Day, it is a religious holiday among some Christians.”

2. Po drugie, nawet gdyby pochodzenie jakiegoś święta było pogańskie, to jakiego pochodzenia jest krzyż?! Dlaczego zatem Jezus nie powiedział: „Ja mogę umrzeć za ludzi, ale nie wezmę do ręki krzyża, bo to znak zła i pogaństwa i nie chcę, żeby ludzie sobie pomyśleli źle o mnie…”? Samo pochodzenie nie jest argumentem ani za ani przeciw. Niektóre święta chrześcijańskie „ochrzciły”/”zaadaptowały” pogańskie święta i nikt nie robi z tym problemów.

3. Czy naprawdę nie daje do myślenia to, co mówi się o tym w USA? Czy nie macie znajomych, którzy by opowiedzieli, jak się tam bawią? Nie rozumiem jak w świecie Internetu można nie widzieć tego, że istnieją ludzie, wspólnoty kościelne, biskupi, księża, którzy naprawdę są w jedności z Rzymem i z Panem Bogiem a nie mają żadnych problemów z tym świętem?

 

4. Halloween może być niebezpieczny – nie można ignorować opinii wielu ludzi Kościoła. Ale co innego jest widzenie niebezpieczeństwa w święcie a co innego atak na święto. Przecież wszyscy wiemy, ile zła robi pieniądz i ile w nim diabła, ale to nie powód, żeby pracować za darmo! Alkoholizm nie jest żadnym dowodem na to, że alkohol jest zły! Twierdzenie, że zło istnieje w materii jest mega heretyckie, bo to jest czysty dualizm a nie wiara w to, że jest jeden Bóg i wszystko, co Bóg stworzył, jest dobre [również dynia]. Jeśli ktoś nie umie rozróżniać złego używania rzeczy od samych rzeczy, to powinien całe życie chodzić z opiekunem.

 

5. Trzeba zrozumieć katolików, którym jest przykro, że wielu robi sobie zabawę akurat w tym samym czasie, w którym zazwyczaj skupialiśmy się na tajemnicy Wszystkich Świętych i pamięci o bliskich zmarłych. I bardzo boli rozmywanie tego niepowtarzalnego listopadowego święta. Ale to jest cena wolności. Równie przykro jest zapewne tym, którzy muszą pracować w niedzielę, bo wielu – nawet katolików – akurat wtedy ma ochotę na zakupy.

 

6. Nie jestem fanem Halloween. I nie martwi mnie za bardzo zwyczaj, który jakoś nie pasuje do naszej kultury. Martwi mnie to, że zapominamy, że to my nadajemy sens rzeczom, tak jak Adam nadał imiona zwierzętom. Jeśli nadajemy czemuś wagę, to to staje się ważne. Skutek jest taki, że walcząc tak zaciekle z Halloween przyczynimy się do tego, że święto to staje się tym czym je nazywamy, bo samo z siebie takim na pewno nie jest. Swastyka nie była znakiem hitlerowców. Świat ją znał dużo wcześniej jako znak szczęścia i znało ją również Podhale pod nazwą „krzyżyka niespodzianego”. To Niemcy a po nich cała historia zawłaszczyła sobie całkiem niewinny znak. Oczywiście analogia jest przesadzona, ale paradoksalnie to walczący z Halloween przyczynią się do tego, że to co było niewinne i obojętne stanie się wyraźniejszym źródłem zła i działania szatana.

 

Dwa lata temu pewien ksiądz opowiadał mi, jak pojechał nad morze z dziećmi. Mieli spać na statku. Pierwszej nocy chłopak z V-klasy płacze, bo się boi spać na jednym statku z księdzem. Bo księża to pedofile. Ksiądz musiał noc spędzić na lądzie. Przykro mu było, bo lata jeździł z dziećmi i to w swoje wakacje. Swoją drogą nie rozumiał, jak można wysłać dziecko na wakacje z księdzem, skoro mu się wmawia w domu, że księża to wampiry. 

To, że dziecko bało się księdza, to nie wina pedofilii wśród księży. To wina tych, którzy o pedofilii mówili w taki a nie inny sposób.  Dlatego zanim zacznie się walczyć z brudem na porcelanie, warto zadać sobie pytanie, czy słoń najlepiej poradzi sobie z tym problemem. 

 

Jestem abstynentem od 20 lat. Wiem z domu, co to jest alkohol i wszyscy wiemy, że skutki picia są gorsze niż miliony Halołinów, ale w życiu nie powiem, że alkohol jest zły.

No chyba, że Pan Bóg odbierze mi rozum.

Opublikowano w Maxirefleksje