Większość sporów bierze się stąd, że chociaż używamy tych samych słów, co innego mamy na myśli. Na przykład słowo „nacjonalizm”.
Szef papieskiej dyplomacji abp Paul Gallagher mówi, że istnieje „zdrowy nacjonalizm”. Biskupi Polscy w dokumencie „Chrześcijański kształt patriotyzmu”, chociaż 9 razy używają słowa „nacjonalizm”, zawsze używają go w znaczeniu negatywnym (np. „ Kościół w swoim nauczaniu zdecydowanie rozróżnia szlachetny i godny propagowania patriotyzm oraz będący formą egoizmu nacjonalizm”). Kard. Wyszyński widzi to inaczej: „Działajcie w duchu zdrowego nacjonalizmu. Nie szowinizmu, ale właśnie zdrowego nacjonalizmu, to jest umiłowania Narodu i służby jemu” (E. Czaczkowska, „Kardynał Wyszyński. Biografia”, Znak 2013, s. 378). W Słowniku Języka Polskiego czytamy, że nacjonalizm to „postawa i ideologia uznająca interes własnego narodu za wartość najwyższą”. Natomiast Wikipedia pisze, że to „postawa społeczno-polityczna uznająca naród za najwyższe dobro w sferze życia oraz polityki.”
I problem powstaje wtedy, kiedy spotyka się dwoje ludzi i jeden rozumie pod pojęciem nacjonalizmu pogardę innych narodów a drugi tylko tyle, że kocha swój naród ponad inne. I będą się kłócić, często nie dlatego, że mają sprzeczne poglądy, tylko dlatego, że używają tych samych słów, myśląc o czym innym.
Weźmy inny przykład: „pantofle”. Są regiony w Polsce, gdzie tym słowem określa się lekkie obuwie, które my w Małopolsce nazywamy półbutami, bo dla nas „pantofle” to są kapcie do chodzenia po domu. I jeśli kolega mówi, że odprawiał Msze św. w pantoflach, albo, że pan młody był do ślubu w pantoflach, to gdybym się nie dopytał, to bym się zgorszył.
Przykładów może być jeszcze więcej: „uchodźcy” (uciekający przed wojną czy imigranci ekonomiczni?), „Kościół” (Ciało Chrystusa, biskupi czy księża?), „Bóg” (to co, o nim myślę, czy taki jaki jest?). Wniosek jest tylko jeden. Zanim zaczniemy jakąkolwiek rozmowę, najpierw ustalmy pojęcia. I nie w ten sposób, że narzucamy innym swoje rozumienie słowa, albo wyrażając pretensje, że ktoś rozumie to inaczej, tylko słuchając bez uprzedzeń jedni drugich. A jak już ustalimy pojęcia, to się zapewne okaże, że w większości spraw to my się zgadzamy. Nawet jesteśmy podobnie leniwi. Bo kłótnie zazwyczaj powstają ze zwykłego lenistwa człowieka, który woli się odzywać zanim się nauczy.