Jest taka pokusa, żeby to, co robimy, uważać za najważniejsze w życiu. I tak dla jednych najważniejsze będzie głoszenie kerygmatu, dla innych pomaganie biednym, jeszcze inni będą twierdzić, że to modlitwa, albo praca na misjach.
Pokusa polega na tym, że nakazujemy innym ludziom robić to, co my robimy, albo mamy pretensje, że ktoś tego nie robi. I tak być może – nawet nieświadomie – szukamy dowartościowania siebie, bo jeśli inni będą robić to, co ja, jeśli coraz więcej ludzi będzie to robić to, co ja, to ja będę kimś ważnym. Tak jakbym potrzebował drugiego, żeby potwierdzić siebie. A przecież to jest niemożliwe przynajmniej z trzech względów.
Po pierwsze, różne są powołania i wystarczy przeczytać Nowy Testament, a nawet same Dzieje Apostolskie albo przynajmniej 1 Kor 12, żeby zrozumieć, że wszyscy nie mogą wszystkiego.
Po drugie, w chrześcijaństwie najważniejsza jest miłość a nie sposób jej realizacji.
Po trzecie, zawsze można „znaleźć haka” na tych, co innych zmuszają do swego powołania.
Mówisz: Najważniejsza jest pomoc uchodźcom, bo jeśli nie będę im pomagał, Bóg mi powie „Idźcie precz ode mnie, przeklęci”. Pytam jednak uczciwie, ile razy byłeś odwiedzić kogoś w więzieniu, bo za brak odwiedzin więźniów jest taka sama kara: „Idźcie precz ode mnie, przeklęci, bo byłem w więzieniu, a nie odwiedziliście mnie” (Mt 25,41.43).
Mówisz: Najważniejsze nawracanie, bo „kto nie uwierzy będzie potępiony” (Mk 16,16). Pytam jednak, czy dałeś komukolwiek w życiu chleb, bo ten sam Jezus mówi: „Idźcie precz, bo byłem głodny w nie daliście mi jeść” (Mt 25,41.43).
Mówisz, że najważniejsze misje, zapytam, dlaczego Faustyna została świętą, skoro nigdy nie wyjechała za granicę?
Mówisz, że teraz trzeba walczyć z homoseksualizmem, zapytam dlaczego nie walczysz z pijakami i złodziejami, przecież i oni „nie odziedziczą Królestwa Bożego” (1 Kor 6,10)? A jest ich dużo, dużo więcej…
Boże a nie nasze powołanie i ewangeliczna miłość a nie nasz egoizm polegają na tym, że pytamy Boga, jaka jest Jego wola względem nas i robimy najlepiej jak umiemy to, co jest naszym powołaniem. A jeśli przyjdzie nam pokusa, by wybierać ludziom boskie powołania, przypomnijmy sobie to, co Jezus odpowiedział na pytanie Piotra: „Panie, a co z tym będzie?” (J 21,21). „Co Cię to obchodzi? Ty pójdź za Mną” (J 21,22)
PS
Uprasza się, by nie byli zadowoleni z tego tekstu ci, którzy nic nie robią i jeszcze myślą, że to jest ich boskie powołanie 🙂