Menu Zamknij

Półprawdy nas nie zbawią

Półprawdy nas nie zbawią.
 
Mogę uwierzyć tylko tym ludziom, którzy nazywając Marsz Niepodległości marszem faszystów i potępiając rasistowskie hasła, nazwą czarny protest protestem morderców, potępią ksenofobiczne hasła „mój brzuch, moja sprawa”, oskarżą Unię o brak reakcji na eutanazję w Belgii, Luksemburgu czy Holandii, doniosą do praw człowieka na Islandię i Danię, że nie chcą wpuścić dzieci z Downem, odetną się od uchodźców za gwałty nielicznych, będą za delegalizacją Kościoła, bo paru księży popiera samobójstwo i zgodzą się na ekumenizmem tylko wtedy, gdy protestanci potępią Lutra za „zabijać chłopów” czy „podpalać synagogi i szkoły żydów”.
 
Tam, gdzie nie ma konsekwencji, nie ma miłości a niesprawiedliwość nie jest miłosierdziem. Jeśli ktoś jest za życiem wszystkich, akceptacją wszystkich, zwracaniem uwagi wszystkim i wybaczaniem wszystkim, to mu wierzę. Bo to jest Ewangelia. Cała reszta świata chociaż wydaje się podzielona i walcząca ze sobą, jeśli nie jest konsekwentna w miłości, to naprawdę stoi po tej samej stronie nienawiści i śmierci.
 
Sprawa jest naprawdę poważna. Bo brak konsekwencji w miłowaniu jest półprawdą. A przecież zbawić nas może tylko cała prawda. Półprawdy prowadzą tylko do wzajemnych potępień.
 
Opublikowano w Maxirefleksje