Menu Zamknij

Dodatek do wywiadu o zagrożeniach duchowych

Wywiad „To nie jest walka amuletów” ukazał się w porządnej gazecie katolickiej, więc nie wszystkie myśli przeszły, bo niektóre zbyt jaskrawe. Chciałbym jednak tutaj zamieścić to, co wydawało mi się jeszcze ważne, już tylko na swoją własną odpowiedzialność.

1. Człowiek, który wszędzie widzi diabła, najprawdopodobniej znajduje się w piekle. Lepiej, żeby stamtąd wyszedł. Po śmierci będzie za późno.

 

2. Zagrożeniem duchowym może być nawet Eucharystia. Często myślę o tym fragmencie: „Po spożyciu kawałka chleba wszedł w niego szatan” (J 13,27). Czy to nie tak, że Judasz przyjmując Eucharystię przeciwko Chrystusowi otwiera się na świat ciemności? W środku samego Wieczernika wchodzi szatan. Albo ten św. Pawła:
„Kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny staje się Ciała i Krwi Pańskiej. Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. Kto bowiem spożywa i pije, nie zważając na Ciało Pańskie, wyrok sobie spożywa i pije. Dlatego to właśnie wielu wśród was jest słabych i chorych i wielu też pomarło.” (1 Kor 11,27-30).

 

3. Czy powieszę pentagram w kościele?
– Powiem tak: swastyki były nieodłącznym elementem kultury Podhala, skąd pochodzę, nazywane były krzyżykami niespodzianymi. Przyszły dawno przed Hitlerem. Czy fakt, że naziści „zepsuli” swastykę, oznacza, że mamy teraz zniszczyć wszystkie wytwory podhalańskiej kultury?
Czy powieszę pentagram czy nie to zależy. Bo świat jest relacyjny i obiektywna jest tylko relacyjność. Bóg jest relacyjny: Ojciec, Syn i Duch Święty. Można to porównać do małżeństwa. Tym, co was łączy, jest miłość, Bóg. Cała reszta, czyli praca, miejsce zamieszkania, nawet liczba dzieci, jest relacyjna, zależna. Jeśli jedzenie mięsa będzie gorszyło mojego brata, nie będę go jadł. Jeśli nie będzie gorszyło – zjem. Ktoś powie: „Co za faryzeusz!”. Tymczasem to nie faryzeizm, ale umiejętność oceny, czy dana rzecz jest dobra dla mnie i dla mojego brata jest wyrazem miłości.
Nie zawieszę w kościele pentagramu, bo wiem, że część ludzi będzie go kojarzyła ze złem. Zamiast myśleć o Bogu i się modlić, będzie się albo dołować, albo wkurzać i zastanawiać, czy iść na skargę do biskupa. Gdyby zgorszeniem dla ludzi był krzyż, to może i krzyże przestalibyśmy wieszać. Niezaangażowana religijnie osoba powie: „Skandal! Niemal nagi facet wisi na drzewie!”. Ale my wiemy i się przyzwyczailiśmy, że krzyż to znak miłości i zbawienia, więc go chętnie wieszamy, choć sam w sobie kontrowersyjny jest. Natomiast w pokoju to sobie mogę zawiesić pentagram, jak sobie kupię w Samos czy Sydonie. Będzie mi pamiątką po Pitagorasie, bo lubię matematykę.

 

4. Może powinniśmy przeprowadzić w Kościele ofensywę i wszystko, co zostało poświęcone złym duchom, poświęcić Duchowi Świętemu. Przynieśmy pierścienie Atlantów z całego świata i ogłośmy, że odtąd są to obrączki św. Marii Magdaleny. Pokropmy wodą święconą pentagramy – teraz będą to znaki św. Wojciecha. Czy nie mamy mocy Bożej, by moc zła, którą ludzie wiążą z tymi przedmiotami zamienić na chwałę Boga wszechmogącego?

 

5. Zagrożenia duchowe to doskonała pożywka dla zalęknionych rodziców. Największą tendencję do wchodzenia w tę specyficzną „teologię lęku” mają:
a) ludzie, którzy naczytali się albo głupot albo przesadnie interesowali się zagrożeniami, gubiąc balans między zaufaniem a zdrowym lękiem (nie paranoją). Przecież jakby tak kobiety czytały latami tylko o zagrożeniach ciąży, to by się im odechciało nawet samego poczęcia. 
b) po drugie ludzie, którzy nie lubią myśleć. Chcieliby być jak materia, bo nie musieliby się zastanawiać i podejmować żadnych decyzji. Woleliby żyć na poziomie instynktów, być jak krowa, która ma mleko, trawę i cielę i nie musi myśleć. Egzystencjalnie jest ustatkowana. Taki chrześcijanin chce mieć 77 przedmiotów dobrych w domu, 66 złych wyrzucić, bo wtedy wydaje mu się, że jest pewnym swojej wiary. Tylko że taki człowiek traci najpiękniejszy wymiar człowieczeństwa: sapiens!

 

6. Jeśli dziecko się nie sparzy, to nie pozna życia. Trzeba je chronić, ale mieć do tego zdroworozsądkowe podejście. Miłość musi być mądra. Matka Boska ani razu się nie objawiła, aby przestrzec ludzkość: „Te grzyby są trujące!”. A wiesz, ilu ludzi zmarło na grzyby? Dlaczego Bóg pozwolił na takie zagrożenie? Trzeba wziąć z Pana Boga trochę tego dystansu, nie przejmować się za bardzo dziećmi, bo i tak wiele rzeczy zapomną a przede wszystkim zacząć więcej myśleć, bo nie ma większego pozoru zła jak niemyślenie.

 

7. Powtarzanie w kółko: „To jest złe, to jest złe, to jest złe!” krzywdzi nie tylko mnie, ale także innych ludzi, którzy dowiadują się, że coś jest rzekomo złe i zaczynają się bać albo nawet wierzyć w moc zła. Więc może jednak kupią sobie jakiś amulet, pochuchają na niego i pogłaszczą, aby nie stała im się krzywda. Niestety, panika w sprawie zagrożeń duchowych jest symptomem zaniku wiary z Jezusa.

 

8. Każdy ma prawo być zniewolony lękiem. Takiej osobie można powiedzieć: „To twoja sprawa, ale nie narzucaj tego innym. Szanuję, że uważasz, że to zagrożenie duchowe. Ale pokaż mi swoim życiem, jak jesteś szczęśliwy, jak kochasz Boga i ludzi”. Tak jak mogę powiedzieć, o tych, co widzą zagrożenie w górach: „Szanuję, że boisz się chodzić po górach, ale pokaż mi na jakie szczyty zaprowadził ci twój lęk”.

Opublikowano w Maxirefleksje