Menu Zamknij

O pedofilii

19.05.2019

 

Piszę w swoim imieniu. Trochę też w imieniu księży i świeckich, którzy mają podobne doświadczenia. Spraw związanych z pedofilią jest wiele. Spróbuję zająć się dziesięcioma.

 

1. Osobiste odczucia

Każdy przypadek pedofilii budzi we mnie wstręt i gorycz. Trudno porównywać uczucia, ale podobnie zdołowany byłem po spotkaniu z najcięższymi przypadkami w Szpitalu Dziecięcym w Krakowie, po wizycie na oddziale onkologii, czy po samobójstwie jedenastoletniej dziewczynki.

My, księża, nie pochodzimy z księżyca i powołanie nie zabrało nam empatii. Mamy siostrzeńców, bratanków. Przygotowujemy dzieci do I Komunii św. Godziny, tygodnie i lata spędzamy z dziećmi w szkole. Wielu z nas poświęca wolny czas i pieniądze, żeby być z dziećmi na wakacjach czy feriach, pograć w piłkę czy pojechać na wycieczkę. Będąc tak blisko dzieci boli nas, jeśli słyszymy, że ktokolwiek dziecku zrobił krzywdę. Naprawdę. I może nie zawsze umiemy to wyrazić, bo „faceci nie płaczą”, ale bolą nas pierońsko rzeczy, których się po prostu nie robi.

 

2. Pedofilia a zainteresowanie nieletnimi

Żeby podejść uczciwie do sprawy, trzeba rozróżnić pedofilię od pociągu do małoletnich. I to w nauce się robi. Moja babcia miała 14 lat jak wyszła za mąż za dziadka, który miał lat 34. Szczęśliwa matka ośmiorga dzieci, chwaląca zawsze swego męża. O koleżance z ósmej klasy, która zaszła w ciążę też nikt nie mówił, że dziecko ma z pedofilem. Bo to nie są dzieci. Kiedy widzę czternasto-, piętnasto-, czy szesnastoletnią kobietę i mi się podoba, to nie dlatego, że jestem pedofilem, ale dlatego, że jestem mężczyzną a ona już kobietą, chociaż kulturowo wszyscy nazwiemy ją dzieckiem. Ale gdyby dzieci w tym wieku nie były już kobietami i mężczyznami, to nie byłoby żadnych relacji seksualnych między nastolatkami. A są. To rozróżnienie nie usprawiedliwia dorosłych ludzi, ale jest szalenie ważne, żeby odróżnić człowieka chorego, co się zajmuje wieloma małymi dziećmi (bo takiego trzeba zamknąć), od człowieka, który chory nie jest a wszedł w relację z jedną nastoletnią osobą (są przypadki księży, co poznali dziewczynę w liceum, zostawili kapłaństwo, pobrali się po latach i dziś tworzą z nimi normalne rodziny).

 

3. Stopnie odpowiedzialności

Odpowiedzialny za pedofilię jest przede wszystkim pedofil. Jakiekolwiek zrzucanie odpowiedzialności na ofiarę jest obrzydłe. Tłumaczenie, że dziecko się przytulało albo potrzebowało miłości ojcowskiej jest chamstwem pierwszej klasy. Zwalanie winy na Internet, seksualizację, Zachód czy cokolwiek innego jest absurdem. Żaden zdrowy człowiek nie będzie myślał o dzieciach w kategoriach seksualnych. I jak ktoś tak myśli jest po prostu chory.

W kolejnym stopniu odpowiedzialnymi za to co się stało są rodzice czy opiekunowie dziecka. Potem najbliższa rodzina, znajomi i reszta. Jeśli ktoś zrobił krzywdę dziecku, to sprawą muszą się zająć przede wszystkim rodzice, rodzina, czy ci co sprawę znają. Czasem ludzie mają pretensje, że biskupi nie donieśli na prokuraturę. Ale dlaczego nie zrobili tego rodzice? Dlaczego tata dziecka nawet nie przywalił księdzu tak po prostu? Nigdy nie jest tak, że o pedofilii nie wie nikt tylko ofiara, ksiądz i biskup. Najczęściej między ofiarą a biskupem jest kilku czy kilkunastu świeckich, którzy o sprawie wiedzę. A skoro dziś w tak wielu z nas jest  gniew i oburzenie, gdzie był ten gniew wtedy, kiedy dzieciom działa się krzywda?

 

4. Rozwój świadomości

Jeśli ci co znali te przypadki nie reagowali inaczej, to dlatego, że kiedyś nie patrzono na pedofilię tak jak patrzy się teraz. Nie uważano tego za tak wielką tragedię jak uważa się teraz. Zarówno rodzice, księża, biskupi jak i każdy kto wiedział, myślał pewno, że dzieje się krzywda, ale nie aż taka, żeby się angażować bardziej. To samo mamy dzisiaj z przemocą domową, z bijatykami za ścianą. To samo z aborcją. Jest pewne społeczne przyzwolenie. „Kompromis” aborcyjny. Do rozumienia tragedii trzeba dojrzeć. I pomagają dojrzeć do tego ofiary, które mówią o tym, pomagają filmy Sekielskiego czy Latowskiego. I daj Boże, że tych świadectw będzie coraz więcej, aż wreszcie zrozumiemy, jaka krzywda dzieje się dzieciom.

Błędem jednak ahistoryczności jest wymaganie od ludzi sprzed 40 lat, żeby mieli taką samą wrażliwość i wiedzę, jaką my mamy. I błędem jest osądzanie ich naszymi kryteriami. Trzeba było czasu, żeby dorosnąć do zakazu kary śmierci. Trzeba było czasu, by dorosnąć do tego, żeby nie bić dzieci. Trzeba było czasu, by zrozumieć krzywdę ofiar. Kiedyś normalną procedurą było przenoszenie na inną parafię. Tak jak w medycynie normalną procedurą do poł. XIX w. było niemycie rąk przez lekarzy. I się zarazki przenosiły.

W tym kontekście kompletnie absurdalne jest oskarżanie Jana Pawła II. To tak jakby ktoś oskarżył za 50 lat papieża Franciszka, że nic nie robił w kwestii aborcji, tylko mówił, że to jest złe i że trzeba się modlić.

To jest punkt, który uważam, że jest nam najtrudniej zrozumieć. Ale pomyślmy logicznie. Gdyby naprawdę powszechnie społeczeństwo uważało pedofilię za wielką tragedię, poradziłoby sobie z tym dużo szybciej niż z komunizmem. Wiecie ilu księży ludzie wywieźli na taczkach w ostatnich kilkudziesięciu latach? Wiecie ile delegacji było w kuriach na proboszcza czy wikarego? Jak coś ludzi wpienia na maksa, to naprawdę potrafią zrobić wiele.

 

5. Kościelna mafia

Niektórym jednak wydaje się, że nikt nie wie o pedofilii tylko my księża i biskupi. Jestem księdzem od 21 lat. O wszystkich przypadkach pedofilii, które poznałem przez te lata, dowiedziałem się z mediów. To jak mogłem kryć? Jeśli ktoś ma konkretne zarzuty, że dany biskup czy ksiądz kryje sprawę, utrudnia kontakt z prokuraturą czy zmusza do milczenia, to trzeba go ścigać.

Natomiast to, że w mediach bronimy się czasem przed atakiem wynika z prostego mechanizmu obronnego. Jesteśmy ludźmi jak wszyscy. Jak powiem „kobiety nie myślą”. to na pewno jakaś zacznie się bronić i oskarżać mnie o szowinizm. Tak samo gdy powiem: „nauczyciele to nieroby, lekarze to złodzieje”. To normalne, że przy takich uogólniających oskarżeniach, ktoś zacznie się bronić z tego środowiska. Ale to wcale nie jest dowód na żadną mafię i solidarność przeciw ofiarom.

 

6. Problem celibatu i klerykalizmu

Często mówi się, że przyczyną pedofilii jest celibat i klerykalizm. Nie zgodzę się, dopóki nie zobaczę badań naukowych. Większość pedofilii ma miejsce w rodzinach. Jak wytłumaczyć zatem pedofilie ojców, mężów, rabinów czy imamów? Pedofil jest chory nie dlatego, że żyje w celibacie, ale dlatego, że jest chory. Homoseksualista nie dlatego ma relację z mężczyzną, że nie ma kobiety, ale dlatego, że jest homoseksualistą.  Ja bardzo lubię kobiety, ale nawet jakbym miał żyć w celibacie 1000 lat, to za żadne skarby nie ruszę dziecka.

To samo z klerykalizmem. To nie jest przyczyna pedofilii. To jakby mówić, że przyczyną wypadków samochodowych są drogi. Po pierwsze sprawcami pedofilii w 98-99% nie są księża, więc trudno mówi o klerykalizmie jako przyczynie. Po drugie, to kim jest ksiądz w społeczeństwie, to że jest w relacji przełożony podwładny do dziecka, to może wpływać na to, że ma łatwiejszy dostęp do dziecka albo, że społeczeństwu trudniej uwierzyć, że mógł to zrobić. Żaden jednak ułatwiony dostęp i autorytet nie wpłynie na księdza jak on pedofilem nie jest.

 

7. Problem realizmu teologicznego

Jeszcze bardziej złożoną jest sprawa natury ludzkiej. Ja wiem, że ludzie by chcieli, żeby księża i biskupi byli bezgrzeszni. I wiem, że to jest nasza wina, że zbyt często ukazywaliśmy kapłaństwo jak większą świętość. Nawet beatyfikowani i kanonizowani zazwyczaj byli duchowni nie świeccy. Problem w tym, że my może i jesteśmy trochę lepsi, ale nie jesteśmy i nie będziemy bezgrzeszni. Zdradzamy celibat może rzadziej niż mężowie żony. Alkoholików może mamy mniej niż społeczeństwo. Złodziei tak samo. Dlatego nie tyle trzeba się burzyć: dlaczego ksiądz zrobił to i to, ale szukać jak najlepszych reakcji na zło, które w takiej czy innej postaci niestety zawsze będzie. Bo Kościół nie jest muzeum świętych tylko szpitalem dla grzeszników.

I proszę was jako ksiądz, nie popełniajcie błędu tych, co walczą ze szczepionkami. To, że komuś szczepionki zabiły dziecko to tragedia, ale robić z tego ruch antyszczepionkowy, to droga do jeszcze większej tragedii. To że komuś ksiądz skrzywdził życie to dramat, ale odrzucenie z tego powodu Boga to droga do jeszcze większej tragedii.

 

8. Kwestia walki z Kościołem

Niektórzy mówią, że to wszystko walka z Kościołem, niszczenie autorytetu i polityczne interesy. Osobiście nie mam wątpliwości, że sposób ukazywania i walki z pedofilią w Kościele katolickim w USA, Irlandii czy Polsce, to część dobrze zorganizowanej kampanii. Tylko co z tego? My mamy zająć się przede wszystkim ofiarami u siebie. A że nie zajmowaliśmy się najlepiej, to cokolwiek pomoże nam bardziej pomagać pokrzywdzonym, to chwała mu za to. Bóg osądzi ludzi za intencje. Nas za to, co zrobiliśmy z ofiarami. To my mamy być światłem świata i pokazać światu jak się walczy z takimi problemami.

Oczywiście, trzeba też rozumieć tych, co bronią wizerunku Kościoła. I nie oskarżać ich, że się nie przejmują dziećmi. Robią to dlatego, że wiedzą, jakie są skutki uboczne takich narracji. Wielu księży nie chce już pracować z dziećmi. Wielu nie chce jechać na obozy i rekolekcje wakacyjne, bo się boi. Niszczy się naturalne odruchy dziecka i kiedy ono chce się przytulić do księdza, to my robimy uniki. Do Rzymu nie pojechałem na weekend parę lat temu z 13letnim siostrzeńcem, bo się bałem, co ludzie pomyślą. Już nie mówiąc o tym, że cokolwiek powiemy na temat seksualności i dzieci będzie rodziło odruch przeciwny. Rozumiem tych, co boją się o wizerunek Kościoła jak rozumiem lekarzy, którzy boją się, że ludzie pójdą za ruchem antyszczepionkowym.

 

9. Co zrobić teraz?

Najskuteczniejszym rozwiązaniem byłoby wszystkie sprawy od razu kierować na prokuraturę. To jest ich zadanie. Odsunąć księdza od dzieci aż do rozstrzygnięcia sprawy i dopiero wtedy rozpocząć proces kanoniczny. Tak jak z chorobą. Jak ksiądz ma wypadek to go wiozą do szpitala a nie do biskupa. A dopiero jak go wypiszą, to się można zastanowić co z nim zrobić. Podobnie z procesami o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Nie zaczynamy nigdy takich procesów, jeśli wcześniej nie było rozwodu cywilnego. Da się mieć takie prawo? Da się. Nie jest zadaniem Kościoła sądzenie przestępców przeciw prawo państwowemu. Od tego jest państwo i prawo. I od tego jesteśmy obywatelami. Zadaniem Kościoła jest sądzenie księży, którzy już zostali osądzenie przez państwo. Nikt nie miałby wtedy pretensji do biskupów i księży, że się źle zachowali.

 

10. Co ostatecznym celem?

Zadanie Kościoła idzie jednak dalej. I to jest najtrudniejsza część całego problemu. Bo ideałem nie jest wsadzenie do więzienia pedofila i zadośćuczynienie pokrzywdzonym ludziom. To jest konieczność, ale nie ideał. Ideał, do którego powinniśmy zmierzać jest podwójny: nawrócenie pedofila i przebaczenie ofiar. Może człowieka nie da się wyleczyć z pedofilii, ale nawrócić się na pewno może. Tak samo ofiara. Może wybaczenie sprawcy okazać się arcytrudne, ale nigdy nie powinniśmy tracić wiary, że jest ono możliwe. I trzeba wiele miłości ze strony ludzi Kościoła w stronę ofiar, by miłość wypalała skutecznie doznaną krzywdę. Sądy zostawić sądom a szukaniu nowych dróg do nawrócenia i do przebaczenia poświęcić się całkowicie. Bo dopóki pedofile się nie nawrócą i dopóki ofiary nie doświadczą łaski wybaczenia, zło nie zostanie zwyciężone dobrem.

 

 

Opublikowano w Maxirefleksje