Jeszcze raz w sprawie kard. Stanisława Dziwisza. W imię intelektualnej uczciwości. Po dwóch reportażach, po wielu opiniach i komentarzach, siedem zarzutów wydaje się najczęściej powtarzanych.
1. Sprawa McCarricka
Raport w sprawie McCarricka praktycznie ogranicza rolę sekretarza papieża do przekazania Ojcu Świętemu listu. Washington Post, New York Times, The Times, Frankfurter Allgemeine Zeitung, Süddeutsche Zeitung, Le Figaro, Le Monde, La Repubblica, Corriere della Sera, wszystkie te gazety od 10 listopada do dziś nie wpadły na pomysł, żeby insynuować, że to od Dziwisza zależała decyzja nominacji abpa Waszyngtonu. Jeśli parę z nich mówi o negatywnej roli sekretarza to tylko dlatego, że streszczają raport TVN-u. Albo więc nad Wisłą znaleźliśmy klucz do McCarricka, albo tu lepimy klucze z wosku. Rzetelna analiza ks. prof. Longchamp de Berier raczej nie pozostawia nieuprzedzonym wątpliwości. Uprzedzeni równie dobrze mogą zrzucić winę na kard. Sodano, kard. Re a nawet na Jana Pawła II.
2. Impreza u Legionistów
W „Don. Stanislao. Postcriptum” jako jeden z zarzutów przytacza się wystawną ucztę na koszt Legionistów z okazji kreowania abpa Krakowa kardynałem. Anonimowy uczestnik opowiada, że Dziwisz rozmawiał telefonicznie z Macielem, podziękował mu i że wiele osób było zszokowanych tym, co usłyszało i że „to było wtedy, kiedy już Benedykt XVI odesłał Degollado.”
Byłem na tym przyjęciu. Nie pamiętam wątku z Degollado ani zszokowania. Być może jednak byli tacy, którzy wiedzieli wtedy więcej. Natomiast manipulacją jest mówienie, że to przyjęcie miało miejsce po odesłaniu Degollado. Przyjęcie było 24 marca 2006 r. Decyzja karna za dwa miesiąca, 26 maja 2006.
Nie wiem, ile wiedział wtedy kardynał. Ale sprawa dopiero się toczyła. I wcześniej była już rozpatrywana na korzyść założyciela Legionistów. Czy naprawdę w tym kontekście wspólna organizacja obiadu jest przestępstwem? To co mamy powiedzieć o telegramie papieża Benedykta XVI wysłanego w czerwcu 2009 do abpa Paetza z okazji 50-lecia kapłaństwa? Telegram opublikował „Przewodnik Katolicki” i czytamy w nim, że papież podkreśla zasługi abpa Paetza w pracy w diecezji łomżyńskiej i metropolii poznańskiej i pisze, że arcybiskup prowadząc swoją owczarnię dawał świadectwo wiary w zmartwychwstanie Chrystusa.
Ani słowem nie wspomina o molestowaniu.
3. Audiencje za łapówki
Zarzut, że sekretarz wpuszczał do papieża za łapówki jest zwykłym kłamstwem. I nie ma sensu się nim zajmować zanim znajdą się świadkowie, których ponoć anonimowych jest wielu, ale jakoś żaden nie ma odwagi publicznie potwierdzić, że sekretarz powiedział, że nie wpuści do Ojca Świętego, jeśli nie otrzyma odpowiedniej sumy pieniędzy.
Ks. Boniecki pisze w TP: „Ludzie z niedowierzaniem słuchają jego zapewnień, że nie brał pieniędzy za umożliwienie spotkania z Janem Pawłem II. Ja tymczasem wiem, że za moim pośrednictwem umożliwił takie spotkanie dziesiątkom, jeśli nie setkom ludzi, i oczywiście zawsze czynił to gratis.”
4. Blokowanie Paetza
Wątek z blokowaniem sprawy abpa Paetza jest powszechnie znany. Parę dni temu jednak Tomasz Polak przypomniał, że był zaproszony na kolację z Janem Pawłem II. Zgłosił wcześniej sekretarzowi problem molestowania, ale ten „poprosił, by na kolacji z papieżem tego nie poruszać”.
Nie wiem, dlaczego Dziwisz tak poprosił. Ale też nie wiem, dlaczego ks. profesor, dziekan Wydziału Teologicznego, członek Międzynarodowej Komisji Teologicznej, człowiek, który tak wiele zrobił dla sprawy rozwiązania problemu Paetza, posłuchał sekretarza. Przecież gdyby powiedział wtedy Ojcu Świętemu, nie trzeba byłoby szukać innych kanałów dojścia. Nie mogę zrozumieć. Jeśli ksiądz Tomasz „miał odwagę” odejść z kapłaństwa, ożenić się, zmienić nazwisko, odejść od wiary w Jezusa, to dlaczego nie miał odwagi powiedzieć Ojcu Świętemu o skrzywdzonych klerykach? Niewidomy Bartymeusz spod Jerycha wołał: „«Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» Ci, co szli na przedzie, nastawali na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!»” (Łk 18,38-39). Czemu głośniej wołał, chociaż mu zabraniali?
Rok 2016. Msza św. na rozpoczęcie ŚDM w Krakowie. Kilkaset tysięcy ludzi na Błoniach. W trakcie czytań kardynał Dziwisz posyła ceremoniarza, żebym tłumaczył jego kazanie na włoski. Jako komentator siedziałem kilkanaście metrów od ołtarza. Mówię: „Przekaż kardynałowi, że wiadomość dotarła. Nie będę tłumaczył”. Po Komunii, kardynał posyła ceremoniarza jeszcze raz, żebym tłumaczył jego podziękowanie: „Przekaż kardynałowi, że wiadomość dotarła. Nie będę tłumaczył”. Stało się co? Zostałem suspendowany? Dostałem za to ochrzan? Nie. Ks. Kardynał nie jest osobą mściwą. Ten wątek to nie ten człowiek.
5. Sprawa p. Janusza i podobne
Już wiemy, że sąd cywilny sprawę umorzył, bo były naciski. Wiemy, że sprawą powinien się zająć bp Tadeusz Rakoczy. Wiemy, że w 2012 r. o tej sprawie dowiedział się Kardynał od ks. Isakowicza-Zaleskiego. Nie możemy zrozumieć, dlaczego się nią nie zajął. To nie była jego diecezja. Nie było w zwyczaju wtrącać się w inne diecezje. I prawdopodobnie nie był przekonany, że trzeba się tym zająć. Tak samo jak ks. Tadeusz, który od 2008 do 2012 tą sprawą się nie zajął. Tak samo jak Tomasz Terlikowski nie zaintrygował się wątkiem pedofilii, o którym mówi z ks. Tadeuszem w wywiadzie-książce „Chodzi mi tylko o prawdę” na str. 116. Przez 6 stron autorzy pochłonięci są sprawą homoseksualizmu, tak jakby pedofilia przy tym była niczym. Co prawda redaktor mówi: „Straszny jest obraz, który ksiądz kreśli”, tylko, że te słowa padają trzy strony później i to nie jako reakcja na pedofilię, tylko po tym jak ks. Tadeusz mówi o podwójnym życiu księży.
Nie zrzucam winy na pana Tomasza czy ks. Tadeusza. Absolutnie! Chodzi mi tylko o pokazanie, że nikt wtedy nie był zdeterminowany, by tą sprawą się zająć. Ani kardynał, ani ks. Tadeusz, ani pan Tomasz, ani żadna redakcja i stacja, która dyskutowała o książce, ani nawet czytelnicy nie uznali dwóch spraw pedofilii ze str. 116 za tak istotne i straszne, aby je wyjaśnić. Wszyscy mówili tylko o homoseksualizmie.
Dorastamy do tego, by nie lekceważyć pedofilii. Nie wszyscy i nie równo. Tak jak nie wszyscy i nie po równo dorastamy do tego, żeby nie zabijać dzieci z zespołem Downa. I jeśli nie zrozumiemy elementu kontekstu czasów i rozwoju świadomości, nic nie zrozumiemy. No chyba, że nam odbije totalnie i odbierzemy nobla Szymborskiej za wzmiankę o Murzynie:
„Kto powiedział, że Murzyni
Korzystają czasem z wanny,
Tego chromym się uczyni
Pod katedrą Marii Panny.”
6. Ks. Stefan D.
Zarówno w teczkach IPN-u, liście ks. Tadeusza do kardynała z 2012 r. jak i reportażu „Don Stansilao” pojawia się wątek ks. Stefana D. Sprawa wydaje się poważna, bo to już z archidiecezji krakowskiej. I jeszcze słyszymy, że ten ksiądz: „Do dziś pracuje w parafii”. Ksiądz dziwny. Ale czy to jest problem? Wita dziennikarza: „No i co powiesz młodzieniaszku nadobny?” Dziennikarz oskarża wprost: „ksiądz molestował tego chłopca”. Na jakiej podstawie?
Sprawa była przecież rozpatrywana w Watykanie. Tak jak sześć innych za czasów kard. Dziwisza. Jednak w przypadku ks. Stefana postępowanie zakończyło się uznaniem przez Kongregację oskarżeń za bezpodstawne. Czy to naprawdę nie zamyka sprawy?
7. Sposób reakcji
Wielu bulwersuje sposób reakcji ks. kardynała na zarzuty. Mówiąc na poziomie gimbazy, wpiszcie sobie w Google „Michnik ucieka” i po obejrzeniu kilku filmików zdecydujecie, czy warto dalej czytać Wyborczą. Ale na pewno nie będziecie mieć wątpliwości, że jednak Adam Michnik, chociaż inteligencję teoretyczną ma, nie umie poradzić sobie z atakami. A mówiąc trochę poważniej, spróbujcie zrozumieć kardynała. Przez 27 lat pomagacie ludziom na całym świecie. Ułatwiacie im dostęp do papieża. Dopuszczacie każdego, z lewej i prawej strony, niewierzących i nadpobożnych, jesteście jak żaden z innych biskupów otwarci na Radio Maryja i TVN, a w 81 r. życia stajecie się celem zmasowanego ataku w kraju, w którym najwięcej pomagaliście ludziom. „Dlaczego wszyscy, na miłość boską, chcą wmówić, że jest to moja wina?”
Spróbujcie chociaż przez chwilę wyobrazić sobie, że ks. kard. jest niewinny. Czy wtedy jego reakcja naprawdę jest żenująca? No chyba, że z góry wiadomo, że jest winny, że żadna komisja ani polska, ani watykańska nie będzie niezależna, że tylko reportaże i artykuły wydają niezawisłe wyroki. Tylko po co nam wtedy sądy? Po co domniemanie niewinności? Po co twarde dowody jak są pociągające pogłoski?
Jeżeli ludzi bulwersuje sposób reakcji kardynała, to mnie bulwersuje sposób dochodzenia do prawdy. Sposób, który walcząc z krzywdą, sam prokuruje krzywdę, krzywdę ludzi niewinnych.
Pytam siostry zakonnej:
– „Jakoś ludzie gorzej reagują na widok habitu?”
– „W ostatnim miesiąca raz zostałam uderzona, raz mnie ktoś opluł, raz krzyczeli za mną, że mnie zgwałcą i raz mnie sklęli.”
Pytam innej siostry:
– „Poważnie tak jest?”
– „No, tak. Mnie kilka dni temu jakiś facet ściągnął welon przed sklepem. Specjalnie na mnie czekał.”
O to nam chodziło? O to naprawdę nam chodziło?
Wiele brudu jest w Polsce. Wielu brudu jest w Kościele. I to bardzo źle, że gnój przez lata chowano pod dywan, ale też bardzo źle, że ktoś wrzuca go teraz systematycznie do wentylatora, myśląc, że dom będzie przez to czystszy. Nie będzie. Tak się domu nie oczyści. Sprawy trzeba badać rzetelnie i dokładnie, bez uprzedzeń i nienawiści, z dowodami a nie insynuacjami, z cierpliwością i przez fachowców.
I nie piszę tego, bo mi ktoś płaci, bo ktoś prosił, albo, że mi się społecznie opłaca. Piszę z tęsknoty do intelektualnej uczciwości, z troski o całą prawdę i o miłość do każdego. Dla mnie osobiście nie byłoby największym bólem, gdyby za kratkami miał znaleźć się papież Franciszek, kard. Dziwisz, czy Jan Paweł II. Dla mnie największym bólem było i jest to, że źle leczymy ewentualne i realne krzywdy, źle, bo zamiast lekarzy ciągle na pierwszym froncie operują drwale.