Menu Zamknij

O siostrach zakonnych

2.02.2021

Na mapie antropologicznej ziemi siostry zakonne są bardzo dobrą wyspą i jest wiele powodów, by myśleć o nich życzliwie. Podzielę się przynajmniej dziesięcioma.

1. Mam szacunek za strój. My, księża nie zawsze musimy i nie zawsze chodzimy w stroju duchownym. Te, czy Tatry, czy plaża, czy rower czy praca w kuchni, wierne swoim habitom. To, że czasem niewygodny, to że nieraz inny strój podkreśliłby bardziej kobiecość, albo zwyczajnie pasował lepiej do danej figury, to nie szkodzi. Piękny rodzaj wierności. Jak obrączka założona na całe ciało.
2. Mam szacunek za ubóstwo. Od dziecka chciałem być księdzem diecezjalnym, bo jakoś nie mogłem zrozumieć zakonników, również w kontekście ubóstwa. Nie żebym żył jak lord, ale żeby trzeba było pytać o zgodę na zakup nawet drobiazgów? Żeby kieszonkowe mieć mniejsze od wielu dzieci? Żeby zrezygnować z myślenia „moje”, „dla mnie”, to wielki dar wolności w służbie dla innych.
3. Mam szacunek za posłuszeństwo. Pewno, że nieraz się słyszy, że lepiej byłoby rozwiązać jeden czy drugi zakon, bo o takie pierdoły się kłócą, że aż wstyd. Ale kto zna życie rodzinne wie, że wielki ogień najlepiej podpala się małymi pierdołami. Bo to najlepsze na rozpałkę. Ale to, że siostry trwają w posłuszeństwie, nie mając za bardzo możliwości zmiany pracy czy przełożonych, to jest wielka siła ducha.
4. Mam szacunek za służbę. Zwłaszcza, że w większości polskich rodzin to mama rządzi w domu. Siostry ustępują księżom. Nawet prace, którymi się zajmują wydają się być zawsze bardziej służebne. W Kościele rządzą zasadniczo mężczyźni, no poza wyjątkowymi parafiami, gdzie gospodyni przejęła cechy matki i żony. Ta pokora sióstr zakonnych zawsze mnie ujmowała niesamowicie. A przecież czasem ksiądz zgryźliwy albo poniża. Inny zaś ma problem z alkoholem albo z pieniędzmi. Jeszcze inny gada tylko o sobie i jeszcze się chwali. Cierpliwie znoszą innych jak matka swoje łobuzerskie dzieci.
5. Mam szacunek za modlitwę. Siostry są jej bardziej wierne niż księża. Poranne wstawanie, modlitwy zakonne i brewiarzowe, Msza św. i rekolekcje nie takie na pół gwizdka. Patrząc na te klęczące przed Najświętszym Sakramentem, jakoś spokojny jestem o Kościół, bo to w nich najbardziej widoczna jest Oblubienica Chrystusa.
6. Mam szacunek za dystans. Przecież to kobiety a ślub nie znosi natury. Nieraz pragnienie macierzyństwa i bliskości męskiej każe chodzić im po ścianach. A jednak tego nie widać. Dyskrecja, zachowanie granic, a jeśli nawet bliskość kumpelska czy przyjacielska, to rzadko spotkać siostrę z cechami panny szukającej faceta, co już wśród księży jest częstsze. Nie brakuje starych kawalerów po święceniach flirtujących z pannami. Jest w tym jakiś dar świadomie przeżywanego ślubu czystości.
7. Mam szacunek za troskę o liturgię. Gdzie pojedziesz odprawić Mszę św. dla sióstr, to czysty obrus, korporał nakrochmalony aż miło, puryfikaterz lśniący i biały a alba taka, że aż chce się wskoczyć w pachnąco wyprasowaną tkaninę. Czy to nie jest miłość dla Chrystusa przychodzącego na ołtarzu?
8. Mam szacunek za serce dla ubogich. Jakoś mają więcej cierpliwości, nie żal im czasu, by pogadać, na furcie dadzą kanapki albo dobre słowo, szukają biednych po domach, bo przecież wiele z nich prowadzi grupy charytatywne. Nędza nie jest dla nich smrodem odstraszającym człowieka, ale raną, która potrzebuje opatrunku. To samo te, które pracują w szpitalach, domach dziecka, domach samotnej matki. Ileż tam jest serca oddanego cierpiącym!
9. Mam szacunek za szczerość. Mają czasem więcej odwagi niż świeccy i powiedzą księdzu co można a co nie. Zwrócą uwagę na to, czego facet nie widzi nawet jak profesor. I zawsze taktownie. Nie przy świadkach, by poniżyć, ale w cztery oczy, by podzielić się bólem. To dar siostrzanego upomnienia.
10. Mam szacunek za miłość. Tę zawsze wcieloną. W kartkę, telefon, kwiatki, upominki, czekoladki, kawę czy herbatę. Chociaż ubogie, zawsze umiejące kochać konkretnie. Nie wyjedziesz od sióstr z pustymi rękami, nawet jak lałeś z pustego całą konferencję.

Można by pisać jeszcze więcej. Bo wiele w sercu ciepła, kiedy myślę o siostrach. Dziś dziękuję Bogu i ludziom za to, że są i za to, jakie są. Dziękuję za tę niesamowitą antropologiczną wyspę, wyspę piękna, dobra i mądrości, wyspę kobiet, które odbijają tak namacalnie blask nieba na ziemskich drogach ludzi.

Opublikowano w Maxirefleksje