Menu Zamknij

Droga krzyżowa pokoju

Kolegiata św. Anny, 25.03.2022

 

DROGA KRZYŻOWA POKOJU

Wstęp

Panie Jezu Chryste, o Tobie mówił prorok Izajasz: „Nazwano Go imieniem: Książę Pokoju” (por. Iz 9,5). O Tobie pisał św. Paweł: „On bowiem jest naszym pokojem. On, który obie części ludzkości uczynił jednością, bo zburzył rozdzielający je mur – wrogość” (Ef 2,14). Ty sam mówiłeś: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam … Niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka.” (J 14,27)

Jezu, niosąc w sercu czas niepokoju i wojny, współprzeżywając dramaty rannych i zabitych, cierpiąc z uchodźcami zalęknionymi o przyszłość,  prosimy Cię, pozwól nam przejść drogę krzyżową pokoju z Tobą, tak by i do nas dotarło Twoje paschalne pozdrowienie „Pokój Wam”.

 

Stacja 1

Pokój skazany na śmierć

Jezus zostaje skazany na śmierć. Zarówno przez Żydów jak i przez pogan. Nie tylko przez władzę państwową, ale i przez religijną. Przedziwny dramat ludzkości, która decyduje się na zabicie księcia pokoju, dramat człowieka, który nie chce, żeby rządził pokój.

Ludzkość nie przestała do dzisiaj skazywać pokoju na śmierć. Czy to w czterech ścianach własnego domu, czy w przestrzeni medialnej, czy to robimy osobiście czy taką decyzję podejmują jakiekolwiek władze, ciągle powtarza się dramat pierwszej stacji, bo ciągle komuś zależy bardziej na wojnie niż na pokoju.

 

Stacja 2

Książe pokoju bierze krzyż na swoje ramiona

Jezus wziął krzyż przestępcy, chociaż był niewinny. Nie walczył o bardziej sprawiedliwy wyrok, ani nie poprosił Boga Ojca, żeby nowym potopem zatopić wszystkich wszczynających niepokój. Biorąc krzyż na swoje ramiona wszedł w najbardziej dramatyczne losy człowieka związane  z niepokojem i lękiem.

Pokój nie zdobywa się ucieczką od krzyża niepokoju, nie osiąga fałszywą wizją świata, w której zakłada się, że wszyscy ludzie chcą pokoju ani milczeniem na tematy konfliktów i wojen. Do pokoju dochodzi się drogą krzyżową życia Ewangelią pośród wrzasków i strzałów sił, które chcą zniszczyć pokój.

 

Stacja 3

Pierwszy upadek – kłótnia

Pierwszy upadek Jezusa wydaje się zaskakujący. Przecież to początek drogi, więc powinien być jeszcze silny. A jednak nocne przesłuchanie, wleczenie od Annasza do Kajfasza i jeszcze Piłata, biczowanie i cierniem ukoronowanie wykończyły ciało trzydziestoletniego mężczyzny.

Pierwszy upadkiem na drodze pokoju jest kłótnia. Niby nie powinna się zdarzać, bo jesteśmy małżeństwem, rodziną, kolegami, współpracownicami, jesteśmy homo sapiens, więc powinniśmy używać bardziej rozumu niż pięści a jednak to też jest bardzo ludzkie – kłócić się nieraz naprawdę o sprawy, o które nie warto się kłócić. Jeśli nie potrafimy nie upadać w kłótnię, obyśmy jak najszybciej z takich upadku powstawali.

 

Stacja 4

Spotkanie dawcy pokoju z Matką

Maryja zapewne pamiętała słowa proroka Micheasza. Zwłaszcza od dnia narodzin Jezusa: „A ty, Betlejem Efrata, najmniejsze jesteś wśród plemion judzkich! Z ciebie wyjdzie dla mnie Ten, który będzie władał w Izraelu, a pochodzenie Jego od początku, od dni wieczności. […] A Ten będzie pokojem.” (Mi 5,1.4) Teraz spotyka Dawcę pokoju na drodze niepokoju. Ona jedna wie, że nie było łatwo przy narodzinach. On też będzie wiedzieć, że nie będzie łatwo przy śmierci. Ona jedna tu i tam świadomie obecna. Królowa pokoju.

Na naszych drogach pokoju nie może zabraknąć Maryi. Płaszcz i ramiona matki, słowa i obecność tak bliska przynosi ukojenie każdemu dziecku. Jesteśmy jej dziećmi. Jesteśmy dziećmi Królowej pokoju. Nie rezygnujmy z różańca, o który prosiła w Fatimie w czasie I wojny światowej. Nie traćmy wiary w sens oddawania pod jej opiekę całego świata. Nie uciekajmy od spotkań z Maryją tam, gdzie niepokój i konflikty wkradają się w nasze życie.

 

Stacja 5

Szymon z Cyreny pomaga dźwigać krzyż pokoju

Szymon wracał z pola. Szedł z pracy do odpoczynku. Nie planował wysiłku ani zajęć, które nie kojarzyły się wcale pozytywnie. Pomagać skazańcom to raczej nie był powód do dumy.

Nie zawsze łatwo pomagać sprawom pokoju. Nie zawsze usłyszymy oklaski, pochwały czy poczucie dumy. Czasem usłyszymy zarzuty, podejrzenia o interesowność a niekiedy spotkamy się z niewdzięcznością tych, którym pomagamy. Najczęściej jednak będzie bolało nas to, że zostaliśmy zmuszeni do pomocy, przez prawo czy przez sumienie. Krzyż pomagania czasem boli i będzie bolał bo jest krzyżem.

 

Stacja 6

Święta Weronika ociera twarz umęczonemu pokojowi

Weronika nie została zmuszona. Jej gest jest gestem wolności, odrobiną dobra w świecie krwi, pyłu i zbliżania się do godziny śmierci. Jej biała chusta promienieje jak światło w kraju ciemności zła. Według niektórych tradycji to była kobieta cierpiąca na krwotok uzdrowiona przez Jezusa. A może to był gest serca nie za coś, nie z wdzięczności, lecz po coś i dla kogoś.

Cokolwiek zrobimy dla pokoju z serca, z wolności czyni z nas św. Weronikę, odbija na naszym sercu wizerunek samego Jezusa. Czy to będzie powstrzymanie się od sporu, czy wybaczenie, czy poświęcenie kilku minut zalęknionym, czy pomoc materialna, logistyczna, modlitewna, czy jakakolwiek inna, to wszystko czyni z nas tych, o których mów Jezus: „Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni zostaną nazwani synami Bożymi”.

 

Stacja 7

Druga upadek – wojna

Ten upadek nie powinien się zdarzyć. Przecież Jezus spotkał się ze swoją matką, przecież pomógł mu Szymon z Cyreny, przecież św. Weronika okazała dobre serce. A jednak Jezusa upada. Jednak ciężar krzyża staje się większym od ciężaru ludzkiej pomocy.

Drugim upadkiem na drodze krzyżowej pokoju jest wojna. Ten upadek nie powinien się zdarzyć. Przecież historia nauczyła nas, że wojna jest nieszczęściem. Przecież powtarzaliśmy często „Nigdy więcej wojny”. Przecież liczne układy międzynarodowe i gwarancje osobiste miały zapewnić pokój. Przecież tyle sił włożyliśmy w walkę z przemocą. A jednak grzech znowu wziął w  niewolę rozum. A jednak człowiek znowu wolał wybrać zło.

 

Stacja 8

Jezus prostuje fałszywie lamentujących nad niepokojem

Jerozolimskie kobiety wydają się pełne empatii, współczują nad cierpiącym Jezusem, nawet nie żałują łez. Pozornie są kolejnymi bohaterkami na drodze krzyżowej Jezusa. A jednak Jezus mówi im, żeby nie płakały nad nim tylko nad sobą i nad swymi dziećmi.

Płakać nad wojną, lamentować nad losem zmarłych i rannych, użalać się nad cierpieniem uchodźców i sierot wydaje się bardzo ludzkie. Może jednak wśród wielu ludzkich łez, pozornie dobrych łez, znajdą się i łzy fałszywe, łzy twórców niepokoju we własnym domu, wzruszenia  oprawców, o których wiedzą tylko najbliżsi czy intelektualne lamentacje, które nie pomagają nikomu, nawet samym lamentującym. Są łzy ku nawróceniu, są łzy ku pomocy, ale są też i łzy, które spływają bezowocnie na ziemię.

 

Stacja 9

Trzeci upadek – brak przebaczenia

Trzeci raz Jezus upada niedaleko od Golgoty. Zostało może kilkadziesiąt metrów, może trochę więcej. Ale ciężar poprzednich upadków, trudy drogi i widok Golgoty, na którą trzeba się jeszcze wspiąć może odebrać nadzieję na sens powstawania.

Trzeci upadek na drodze krzyżowej pokoju to brak przebaczenia. Ból zranienia, krzywdy zadawnione i nowe, widok oprawcy i nieszczęść, które sprawił, poczucie bezsensowności dobra i wszechogarniającej siły zła, to wszystko może przygnieść do ziemi. I chociaż w głębi sercu chciałoby się wybaczyć, chociaż rozum Ewangelii mówi, że tak trzeba, to jeśli boską siłą nie podniesiemy się z tego upadku, nie zaznamy pokoju na wieki.

 

Stacja 10

Obnażenie z godności krzywdą dla pokoju

Ten, który stworzył wszystkie kwiaty, trawy i zioła zostaje odarty z własnej szaty. Ten, który przyodziewa ziemię szronem i śniegiem, zostaje wystawiony na publiczne wyszydzenie. Ten, który przywracał godność trędowatym, paralitykom, celnikom i nierządnicom, zostaje ogłoszony znakiem pohańbienia.

Nic tak nie zagraża pokojowi jak odarcie z godności, wyszydzenie, poniżenie, zmiażdżenie słowem, manipulacją. Człowiek jest niezbywalną wartością i chce być wartością. Jakakolwiek kradzież tej wartości rodzi w nim niepokój i podpala do buntu. Nie ma pokoju tam, gdzie nie ma wzajemnego szacunku.

 

Stacja 11

Trzy gwoździe do śmierci pokoju

Nie mógł swoją prawicą dokonać cudu, bo jeden gwóźdź unieruchomił ją skutecznie. Nie mógł wyciągnąć lewej ręki, by poprowadzić innych za sobą, bo drugi gwóźdź przybił ją do krzyża. Nie mógł do nikogo zrobić nawet jednego kroku, bo trzeci gwóźdź przywiązał jego stopy do krzyża aż do śmierci. Trzy gwoździe, może nawet niepozorne a powstrzymały ciało Jezusa jak nikt inny.

Również pokój jest ukrzyżowany trzema gwoźdźmi: chciwością, egoizmem i pychą. Niby takie niepozorne grzechy, niby takie ludzkie zachowania a jednak mogą zabrać pokój serca na miesiące, lata i na życie całe.

 

Stacja 12

Śmierć nadziei śmiercią pokoju

Jezus umarł na krzyżu. Gromadzący tłumy przez tłum został skazany na krzyż. Dawca życia został pokonany przez śmierć. Zwycięzca śmierci pozwolił na klęskę. Nie tak miało to wyglądać i nie takiego mesjasza chciał widzieć w Jezusie Piotr. Śmierć Jezusa była końcem. Śmierć Jezusa wtedy wydawała się końcem.

Najgorszą śmiercią pokoju nie jest kłótnia, brak przebaczenia, czy nawet wojna. Prawdziwą śmiercią pokoju jest brak nadziei na pokój. Póki żyje nadzieja na pokój, pokój ma nadzieję na zmartwychwstanie.

           

Stacja 13

Ramiona Kościoła przytulają zranionych i zabitych

Matka Jezusa przytula ciało swego Syna jak kiedyś w Betlejem. Ale teraz to już nie jest ciało nowonarodzonego do życia, ale ciało nowonarodzonego do śmierci. Miłość matczyna pozostanie ciągle taką samą miłością w dobrej i złej doli.

Od tamtego krzyża na Golgocie Maryja jest również Matką Kościoła. Od tamtej śmierci, w której z boku wypłynęła krew i woda, sakramenty Kościoła, Kościół stał się naszą matką. I jak Maryja bierze w swoje ramiona ciało zmarłego syna, tak ramiona Kościoła przytulą zranionych i zabitych, namaszczą świętym olejem, okadzą modlitwą ostatniego pożegnania, zwiążą bandażami miłości, żeby ocalić tych, którzy można ocalić. Bo matka Kościół chce kochać swoje dzieci taką samą miłością w dobrej i złej doli.

 

Stacja 14

Pogrzeb pokoju nie jest ostatnią stacją

Ostatnia stacja drogi krzyżowej kończy się pogrzebem. To takie ludzkie, normalne. I nawet Józef z Arymatei i Nikodem jakoś pasują do tych z naszych rodzin, którzy załatwią pogrzeb i wszystkie formalności. Ktoś to musi przecież zrobić i nie zawsze najbardziej zasmuceni z rodziny. Jednak gdyby nie było stacja piętnastej. Gdyby nie było zmartwychwstania, żaden z nas nie poszedł by na drogę krzyżową. Bo po co iść drogą, która kończy się śmiercią.

Śmierć żołnierzy, cywilów, małych dzieci i chorych ludzi budzi odrazę, przerażenie i smutek. Trzeba szanować ciała zmarłych na wojnie. Trzeba pomóc pogrzebać na ile się da i jak się da. To takie ludzkie i normalne. Ale przede wszystkim trzeba powtarzać aż do końca świata, że stacja pogrzebu pokoju nie jest ostatnią stacją. Trzeba rozgłaszać nawet na dachach tyranów, że wszystko skończy się zmartwychwstaniem. Że ostatnie słowo drogi krzyżowej pokoju zostanie wypowiedziane w Wielkanoc i to przez samego Księcia pokoju, który chociaż umarł mówi do każdego: „Pokój Wam”.

 

Zakończenie

Jeruszalajim – Miasto Pokoju – Jerozolima. Tam w każdy piątek o 15.10 rozpoczyna się w szczególna Droga Krzyżowa. Ojcowie Franciszkanie i zakonnicy innych charyzmatów, księża różnych diecezji i krajów, siostry i świeccy mieszkający w świętym mieście oraz liczni pielgrzymi idą śladami, którymi Jezus przeszedł prawie XX wieków temu. To szczególna droga krzyżowa również dlatego, że zawsze kończy się piętnastą stacją, stacją zmartwychwstania. I zawsze kończy się radosnym „Alleluja”. Nawet w Wielkim Poście.

To, co wydaje się dziwne jest największym orędziem Ewangelii. Chociaż wydawałoby się, że śmierć, nienawiść, zło i krzywda jest silniejsze niż wszystko, to jednak ostateczne zwycięstwo będzie po stronie Boga, miłości, życia i pokoju.

Niech wielkanocne „Pokój Wam” Jezusa wleje w nasze serca ufność na dziś, na jutro i na zawsze. W dobrej i złej doli.

Opublikowano w Maxirefleksje