Menu Zamknij

Akademicka Droga Światła

17.05.2023

Wstęp

„Niech się stanie światłość” (Rdz 1,3) to pierwsze słowo Boga w Biblii. „Twoja słowo jest światłem na mojej ścieżce” (Ps 119,105b) zapisze psalmista. „Ja jestem światłością świata” powie Jezus. A Apokalipsa zapowie w ostatnim rozdziale: „Nie potrzeba im światła lampy ani światła słońca, bo Pan Bóg będzie świecił nad nimi” (Ap 22,5).

„Bóg jest  światłością”  (1 J 1,15). Iść drogą światła, to iść drogą boską. Wejdźmy na tę drogę i przejdźmy najbardziej oświetlony kawałek historii świata od zmartwychwstania Jezusa aż do Zesłania Ducha Świętego.

Stacja I – Jezus powstaje z martwych

Życie zaczyna się od Boga. Ani uczniowie Jezusa, ani Maryja, ani Sanhedryn, ani Piłat, który miał władzę ukrzyżować, nie miał żadnej władzy, aby wskrzesić Jezusa z martwych. Nikt nie miał takiej władzy. Nawet jeśliby miał takie pragnienie. Jezus zostaje wskrzeszony przez Boga Ojca. Dzieje Apostolskie, List Pawła do Rzymian, do Koryntian Pierwszy i Drugi, do Galatów, do Efezjan, do Kolosan, do Tesaloniczan i List Piotra wszystkie zgodnie głoszą, że to „Bóg wskrzesił Jezusa” (Dz 2,32; Rz 4,24; 1 Kor 6,14; 2 Kor 4,14; Ga 1,1; Ef 1,20, Kol 2,12; 1 Tes 1,10; 1 P 1,21).

Życie zaczyna się od Boga. Na pierwszej stacji Jezus został skazany na śmierć przez ludzi. Na pierwszej stacji Jezus zostaje przywrócony ku życiu przez Boga. Ludzi są ważni. Ludzi są kochani. Ludzi są niezbędni. Ale jest życie, które może dać nam tylko Bóg. Żyjemy, bo Bóg nas chciał. Będziemy żyć, jeśli my będziemy chcieć Boga.

Stacja II – Apostołowie przybywają do pustego grobu

Są rzeczy, które trzeba po prostu zrobić. Może uczniowie byli ciekawi, co wymyśliły kobiety. Może im się przypomniała jakaś zapowiedź zmartwychwstania. Może serce oświetlone tlejącym się knotkiem nadziei popchało ich do grobu. Ostatecznie nie wiemy, dlaczego idą i dlaczego nie wszyscy. Ale jakoś wszyscy czujemy, że to trzeba było zrobić.

Są rzeczy, które trzeba po prostu zrobić. Na drugiej stacji Jezusa wziął krzyż na swoje ramiona, bo tak trzeba było. Na drugiej stacji uczniowie idą do grobu, bo jak można byłoby nie sprawdzić nowin, które przyniosły kobiety. Emocje są ważne. Chęci są zasadnicze. Plany i oczekiwania istotne. Ale obok wszystkiego i czasem nawet wbrew wszystkiemu, Boga trzeba po prostu szukać. Za dużo jest pustych grobów, za dużo objawień i świadków, za dużo nawróconych Tomaszów i wracających z Emaus, żeby zgodzić się ze śmiercią Boga w moim życiu. Wiele rzeczy można odpuścić, ale nie Boga.

Stacja III – Zmartwychwstały Pan objawia się Marii Magdalenie

Maria z Magdali nie szukała żywego Jezusa. Zapłakała się, bo zabrano martwe ciało. Dlatego pyta tajemniczego ogrodnika: „Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go zabiorę”. (J 20,15). Miłość nie umiera ze śmiercią, bo jest mocniejsza niż śmierć. Miłość kocha nawet po śmierci, bo w miłości jest nieśmiertelne życie. I ta miłość usłyszy: „Mario!” I ta miłość wykrzyknie: „Rabbuni!”(J 20,16). Szukając tego, co umarłe, znajduje Żywego.

Maria z Magdali nie szukała żywego Jezusa. Na trzeciej stacji Jezus upadł po raz pierwszy. Pierwszym powstaniem na drodze światła jest miłość nawet do tego, co wydaje się obumarłe. Czy to Kościół, czy wspólnota, czy Biblia, czy różaniec, czy Eucharystia czy spowiedź, cokolwiek obumarło w naszym życiu, warte jest kochania, jeśli w tym był kiedykolwiek Bóg. Bo jeśli był kiedyś, to kiedyś znów będzie. Przywrócony mocą miłości mocniejszej niż śmierć. I nawet kiedy przyjdzie nam zapłakać nad zgliszczami własnej wiary, chwyćmy się frędzla miłości, a jeszcze całe świat usłyszy nasze paschalne „Rabbuni!”

Stacja IV – Zmartwychwstały Pan ukazuje się uczniom na drodze do Emaus

Jezus idzie z tymi, którzy odchodzą od niego. Mógł ich zatrzymać. Najpierw przekonać do Pism, wytłumaczyć, wyperswadować, że bez sensu oddalać się od Jerozolimy, skoro tam dzieją się takie rzeczy. Przecież uczniowie idący do Emaus wiedzieli już o pustym grobie. Wiedzieli również o wizycie Piotra i Jana. A jednak to było za mało, by zatrzymać ich w Jeruzalem. Odchodzą, ale On nie odchodzi od nich. Jezus nie ucieka od tych, którzy uciekają od niego.

Jezus idzie z tymi, którzy odchodzą od niego. Jak matka, która spotkała Go na czwartej stacji, tak On spotyka na tej stacji ludzi niosących krzyż zwątpienia, beznadziei, niewiary, rozżalenia. Kto wie, ilu z nas ucieka teraz do Emaus. Kto w sercu nosi żal za duszpasterstwo i poświęcony czas. Ilu myśli po wakacjach zacząć żyć trochę dalej od Jerozolimy, bo Emaus kusi. Gdziekolwiek pójdziemy, z jakąkolwiek prędkością, Jezus nie zostawi nas na żadnej drodze i na każdej będzie nam towarzyszył tak delikatnie i wiernie jak tylko On potrafi i tak owocnie, jak tylko my Mu na to pozwolimy.

Stacja V – Zmartwychwstały Pan objawia się uczniom przy łamaniu chleba

W Eucharystii widać Jezusa. To, że uczniowie z Emaus poznali Go przy łamaniu chleba, może być jakąś wskazówką na to, że Jezus miał swój charakterystyczny sposób dzielenia chleba. Ale jeśli od samego początku „łamanie chleba” wiązano w Kościele z Eucharystią, trudno nie myśleć w tym miejscu o tajemnicy Boga, który przychodzi pod postacią Chleba.

W Eucharystii widać Jezusa. W piątej stacji Szymon z Cyreny pomógł Jezusowi. W piątej Jezus pomaga nam przychodząc w Eucharystii. Czy nie widzisz go bardziej, kiedy słyszysz: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało Moje?”. Czy nie czujesz jak się zbliża, kiedy słyszysz przed swoimi oczami ”Ciało Chrystusa”? Czy nie przepełnia Cię Jego obecność, kiedy spożywszy Jego Ciało, adorujesz Go pokorą swej wiary? Obyśmy jak z uczniowie z Emaus mieli sił wołać do eucharystycznego Jezusa: „Zostań z nami”, zwłaszcza gdy ma się ku wieczorowi i zwłaszcza, gdy kończy się to, co wydawało się blaskiem.

Stacja VI – Zmartwychwstały Pan ukazuje się apostołom

Jezus nie ukazał się wszystkim. Nie ukazał się Piłatowi ani Herodowi. Nie przyszedł na posiedzenie Sanhedrynu, ani nie objawił się tym, co krzyczeli „Na krzyż z Nim” (Mt 27,22). A wydawałoby się to jakoś bardziej sensowne, normalne i przyszłościowe. Przecież sami mówili: „Niechże teraz zejdzie z krzyża, a uwierzymy w niego” (Mt 27,42). Jezus konsekwentnie od zmartwychwstania do wniebowstąpienia będzie ukazywał się tylko swoim uczniom.

Jezus nie ukazał się wszystkim. Przy szóstej stacji zostawił swoją twarz na chuście  tylko Weronice. Teraz przy szóstej stacji zostawia siebie w oczach, serach i umysłach tych, którzy będą Jego świadkami aż na krańce świata. Napisze potem jeden z nich: „To wam oznajmiamy, co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce” (1 J 1,1). Żeby zobaczyć śmierć Jezusa, nie trzeba być Jego uczniem. Chcemy być Jego uczniami, bo chcemy zobaczyć Jego życie.

Stacja VII – Zmartwychwstały Pan przekazuje uczniom władzę odpuszczania grzechów

Mamy moc odpuszczania grzechów. Kto wie, co sobie pomyśleli apostołowie, słysząc: „Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (J 20,22-23). Przecież uczyli się od dziecka, że grzechy może odpuszczać tylko Bóg. Pamiętali, jaką kontrowersja była, gdy Jezus rzekł do paralityka: „Odpuszczone są twoje grzechy” (Mk 2,5). Jezus jednak jest Synem Bożym. A my? Kim jesteśmy, żeby odpuszczać?

Mamy moc odpuszczania grzechów. Przy siódmej stacji Jezus upadł po raz drugi. Drugim powstaniem na drodze światła, jest wiara w to, że mamy moc odpuszczania grzechów. Jesteśmy synami w Synu, tymi, którzy mają moc głoszenia Słowa Bożego, miłowania, rządzenia i służenia, chociaż tylko Bóg jest Panem, Miłością, jedynym Słowem i doskonałym Sługą. Nie musimy nienawidzić. Nie musimy trwać w grzechu. Nie musimy obciążać życia, tym, co zabija życie. Jest możliwe odpuszczenie grzechów w sakramencie pojednania. Jest możliwe przebaczenia w tajemnicy własnego serca. „Nie siłą, nie mocą naszą, ale mocą Ducha Bożego” (Za 4,6).

Stacja VIII – Zmartwychwstały Pan umacnia wiarę Tomasza

Dobrze, że są tacy, co chcą sprawdzić. Przecież Tomasz wierzyłby tydzień szybciej, gdyby był z innymi. Uwierzyłby na słowo apostołom, ale nie byłby wtedy sobą. Ukierunkowany na dowody, stawia warunki: «Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i ręki mojej nie włożę w bok Jego, nie uwierzę». (J 20,25). Genialny Caravaggio tak go wymalował, że pokazał też innych uczniów, patrzących jakby z niedowierzaniem na to, jak się to wszystko skończy. Tak jakby przeczytał słowa Grzegorza Wielkiego: „Więcej pomaga naszej wierze niewiara Tomasza niż wiara Apostołów”.

Dobrze, że są tacy, co chcą sprawdzić. Przy stacji ósmej niewiasty jerozolimskie nie wiedziały, że trzeba zapłakać na sobą. Teraz przy stacji ósmej Tomasz wie, że trzeba być sobą. „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20,29). Ale błogosławieni również, którzy wołali: „Szukam, o Panie, Twojego oblicza” (Ps 27,8). Ci, którzy uwierzyli w objawienia i cuda. Ci, którzy szukali argumentów za prawdą. Ci, którym wystarczyło jedno kazanie Pawła i ci, którzy nawrócili się w rybie jak Jonasz, by przekonać świat cały, że tyle jest dróg do Boga, ile boskich dróg do ludzi.

Stacja IX – Zmartwychwstały Pan spotyka uczniów nad Jeziorem Galilejskim

Cuda nie skończyły się ze śmiercią Jezusa. To już trzeci raz objawił się Pan, gdy pokazał się uczniom nad Jeziorem Tyberiadzkim. Łowili całą noc i nic nie złowili, jakby chcieli nas pocieszyć, że nawet jak widziałeś i dotykałeś zmartwychwstałego Jezusa, nie napisze to za ciebie magisterki. Tam jednak idzie o coś więcej. Uwierzyli słowu Jezusa. Co więcej, rybacy uwierzyli cieśli w sprawach rybackich. I stał się cud. I wydarza się on aż do dnia dzisiejszego .

Cuda nie skończyły się ze śmiercią Jezusa. Przy dziewiątej stacji Jezus upadł po raz trzeci. Trzecim powstaniem na drodze światła jest wiara w to, że Jezus żyje i działa cuda również dzisiaj. Nie mogą kłamać cuda do beatyfikacji i kanonizacji. Miliony wotów zawieszonych w tysiącach sanktuariów świata kłamać nie mogą. Nie kłamią świadectwa uzdrowionych, wysłuchanych, zaskoczonych. Może brak cudów w moim życiu jest po to, bym dziękował Bogu za cud wiary bez cudów. A może Bóg zaprasza mnie, bym uwierzył, że On chce w moim życiu objawiać swoje cuda.

Stacja X – Zmartwychwstały Pan przekazuje władzę pasterską Piotrowi

Trzeba być Bogiem, żeby powierzyć władzę temu, kto się zaparł. To prawda, że Piotr po tym gorzko zapłakał, ale kto raz przekroczy granice, czy nie będzie przekraczał jej znowu?  Czy ten kto się topił, bo stracił wiarę chodząc po wodzie, nie pociągnie na dno innych? Czy ten, którego trzeba było nazwać szatanem i kazać mu zejść z oczu, nie będzie zawadą również dla innych? A jednak Jezus nie mówi do Jana, który stał pod krzyżem: „Paś owce moje” (J 21,18). Mówi to do Piotra. I boskie zaufanie była tak wielkie, że wyzwoliło z Piotra uprzedzające wyznanie: „Panie, ty wszystko wiesz, ty wiesz, że Cię kocham” (J 21,17).

Trzeba być Bogiem, żeby powierzyć władzę temu, kto się zaparł. Przy stacji dziesiątej patrzyliśmy jak Bóg, który odział świat cały, przed całym światem został obnażony. Przy tej dziesiątej stacji widzimy, jak Bóg sam obnaża swoją świętość, powierzając władzę, powołania i charyzmaty grzesznym ludziom. Tyle w nas boskości, ile zaufania do ludzi. Tyle Boga, ile nadziei na to, że przyszłość nie musi być przeszłością. Wszystkie konfesjonały świata są niemymi świadkami tego, że Bóg nie przestał dawać nowej szansy człowiekowi. I będzie ciągle ją dawał, aż głębia Bożego miłosierdzia zrodzi głębię miłości w nas samych.

Stacja XI – Zmartwychwstały Pan daje uczniom nakaz misyjny

Tej prawdy nie można zachować tylko dla siebie. Jaki sens miałoby zmartwychwstanie Jezusa, gdyby zamknięto je w archiwach na lata? Jakie dobro wypłynęłoby z tego, gdyby uczniowie zachowali tę sprawę tylko dla siebie? Jaki cel byłby osiągnięty, gdyby światło stawiać pod korcem, albo nie mówić chorym o lekarstwie? Jezus mówi do uczniów: „Gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jeruzalem i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi” (Dz 1,8), bo zależy mu na Jeruzalem, całej Judei, Samarii i ziemi aż po jej krańce. Jezus mówi: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15), bo zależy mu na zbawieniu każdego.

Tej prawdy nie można zachować tylko dla siebie. Przy stacji jedenastej patrzyliśmy na gwoździe, które przybiły Jezusa do krzyża. Przy tej jedenastej stacji wyciągamy gwoździe, które nas zatrzymują w głoszeniu Ewangelii, gwoździe niewiary, lęku, własnych grzechów i nieumiejętności. Nie chcemy, żeby cokolwiek albo ktokolwiek powstrzymywało nas od głoszenia Jezusa, bo nie mówić o Nim to jak zabrać chleb głodnym, napój spragnionym lekarstwo chorym i życie umierającym.

Stacja XII – Zmartwychwstały Pan wstępuje do Ojca

Celem naszym jest niebo. Tam wstąpił Jezus. Tam wpatrywali się uczniowie, kiedy widzieli Go na oczy ostatni raz. O niej to pisze św. Paweł: „Nasza ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana Jezusa Chrystus” (Flp 3,20). Jezus nie zamienił ziemi w niebo, ale otworzył drogę do nieba. Nie sprowadził mieszkańców nieba na ziemię, ale poszedł przygotować miejsce, byśmy i my stali się kiedyś mieszkańcami nieba.

Celem naszym jest niebo. Przy stacji dwunastej umierający Jezus wołał: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego” (Łk 23,46). Przy tej dwunastej stacji Jezus powierza nasze ciała i dusze Bogu Ojcu, byśmy nie bali się o los tych, którzy umierają i byśmy nie bali się swojej własnej śmierci. Jesteśmy młodzi. Mamy zapewne inne cele, plany i założenia. Praca, rodzina, kariera, służba, spokój i wyzwania. Stoi przed nami cały świat. To prawda. Ale warto też ufać, że kiedy ten świat pożegna nas na zawsze, czekać na nas będzie całe niebo.

Stacja XIII – Uczniowie z Maryją oczekują w wieczerniku na Zesłanie Ducha Świętego

Duch przyjdzie we wspólnocie. Było ich około 120 osób. „Wszyscy oni trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, z Maryją, Matką Jezusa, i z braćmi Jego” (Dz 1,14). I „kiedy nadszedł dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu.” (Dz 2,1). Nie przeciw sobie, ale razem. Nie połączeni zdalnie, ale na tym samym miejscu. Nie przedstawiciele, ale wszyscy. Duch wieje tam gdzie chce, ale w rodzącym się Kościele zawsze będzie przychodził tam, gdzie chociaż dwaj, albo trzej zgromadzeni są w imię Jezusa.

Duch przyjdzie we wspólnocie. Przy stacji trzynastej Maryja wzięła w swoje ramiona zdjęte z krzyża ciało Jezusa. Przy tej trzynastej stacji ramiona Kościoła ściągają nas z krzyża samotności, byśmy we wspólnocie ze śmierci przeszli do życia, byśmy we wspólnocie zamienili dolinę swych wyschniętych kości w lud kapłański, królewski i prorocki, byśmy we wspólnocie czekali na więcej, bo wspólnota otwiera zawsze na więcej.

Stacja XIV – Zmartwychwstały Pan posyła uczniom obiecanego Ducha

Duch zrobi największą różnicę. Kiedy Duch przyjdzie, to Piotr, który bał się przyznać do Jezusa przed jedną kobietą, będzie głosił Jezusa do tysięcy jerozolimskich mieszkańców i gości. Uczniowie, którzy zamknęli drzwi wieczernika z obawy przed Żydami, sami wyjdą z wieczernika bez obaw do Żydów. Ci, którzy pamiętali kohortę, która związała Jezusa  w Getsemani, zobaczą trzy tysięcy dusz, które jednego dnia uwolnią się od władzy diabła, przyjmując chrzest w imię Mesjasza z Nazaretu (por. Dz 2,41).

Duch zrobi największą różnicę. Przy stacji czternastej Jezusa pochowano do grobu. Przy czternastej stacji drogi światła Duch wyprowadza nas z grobu. Tak zapowiedział to Bóg przez Ezechiela: ”Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów, ludu mój, i wiodę was do kraju Izraela, i poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę, ludu mój. Udzielę wam mego ducha, byście ożyli, i powiodę was do kraju waszego, i poznacie, że Ja, Pan, to powiedziałem i wykonam” (Ez 37,12-14). Tam, gdzie nie mamy pomysłu na życie, tam, gdzie dogasa płomyk nadziei, tam, gdzie wydaje się, że Bóg, Kościół, wiara i wspólnoty, zamykane są w grobach, tam Duch zrobi największą różnicę. Dlatego z całym Kościołem, czekając na Zesłanie Ducha, mniej lub bardziej zamknięci czy otwarci chcemy wołać:” Veni, Veni, Creator Spritus!”.

Zakończenie

Ojcze naszego Pana Jezusa Chrystusa,

Synu Boży, nasz Zbawco i Odkupicielu,

Duchu Święty, Pocieszycielu i Dokonawco,

Przepełnieni paschalną radością, oświeceni niegasnącym światłem wielkanocnego poranka, ożywieni życiem, które pokonało śmierć, uwielbiamy Boga w Trójcy Jedynego i oddajemy siebie, nasze duszpasterstwa, rodziny i przyjaciół, studia i prace, prosząc, by Pan pozostał światłem i zbawieniem nawet w największych mrokach i niewolach naszych życiowych i nieżyciowych ścieżek.

Opublikowano w Maxirefleksje