Z Mszą św. od najdawniejszych czasów złączona jest ofiara ludzi. I nie tylko chodzi o ofiary duchowe. Nie bez powodu tacę, czy składkę zbiera się na ofiarowanie.
Dzięki temu funkcjonują kościoły, parafie, jest ogrzewanie, remonty, są wypłaty dla pracowników kościelnych. Pomaga się ubogim. Płaci się podatki. Nie są to pieniądze dla księży, chyba, że zbiera się dla rekolekcjonisty, misjonarza czy jakiś innych dodatkowy cel. I jeśli w Polsce są organiści, kościelni, jeśli wiele kościołów jest tak pięknie utrzymywanych to jest to zasługa ludzi dających na tacę. Dlatego mamy za co dziękować.
Nie wiem czy to jest kwestia tylko osobistego doświadczenia, ale na przestrzeni ostatnich 15 lat widzę jednak, że coraz mniej ludzi wrzuca na składkę. Czasem przejdzie się parę rzędów i nic. Tradycyjnie ktoś udaje, że szuka w portfelu, żeby się spojrzenia nie spotkały. Czasem ktoś jest zaskoczony, że to właśnie akurat teraz, tak jakby to była jakaś nowa część Eucharystii.
To prawda, że część może wpłacać przelewem. To prawda, że może to studenci, a jakby wrzucili na tacę, to by mieli mniej na co innego. Też prawdą, że coraz częściej nie mamy gotówki, ale wydaje mi się, że problem jednak jest trochę głębszy. I osobiście martwię się tym, bo ta tendencja osłabia poprawne relacje we wspólnocie. A przecież jest przynajmniej siedem powodów, żeby dawać na składkę.
1. Jeszcze nigdy nie było nam tak dobrze ekonomicznie w Polsce. Nasi rodzice i dziadkowie byli biedniejsi, ale zawsze dawali na tacę.
2. Nasze dzieci mają nieużywanych zabawek, słodyczy i ubrań bez liku, ale 30 lat temu każde dziecko trzymało pieniążek na ofiarę, dziś już coraz rzadziej.
3. Od kilkunastu lat obowiązuje w Polsce piąte przykazanie kościelne „Troszczyć się o potrzeby wspólnoty Kościoła”. Ale nie słyszałem, żeby się ktoś spowiadał z niego tak jak się spowiada z opuszczenia niedzielnej Eucharystii czy złamania postu.
4. Tyle się mówi o uczciwych pensjach dla świeckich w kościele, a jak mogą być na nie pieniądze, jeśli ich nie damy? Często idąc po składce myślę: Czemu to robicie świeckim? Przecież ja ksiądz nie zbieram pieniędzy dla siebie.
5. To też kwestia uczciwości. Korzystam z pomieszczenia, oświetlenia, ogrzewania, organów, cieszę się wystrojem, obsługą kościelną. Może się okazać, że niektórzy są tylko biorcami tego, co jest dobrem wspólnym.
6. Msza św. jest też ofiarą. Ofiara musi nieraz boleć. Nie jest łatwa. Ale całkiem inaczej przeżywa się słowa „Niech Pan przyjmie moją i Waszą ofiarę”, kiedy to wydarzenie kosztuje także mnie.
7. I może nie będę źle rozumiany, ale ja bym ze strachu dawał na tacę, albo przynajmniej z wyrachowania, żeby mi Bóg kiedyś nie powiedział: Przychodzisz się modlić, prosisz mnie o tyle rzeczy a szkoda ci nawet trochę pieniędzy na wspólnotę? To mnie najbardziej dziwi, że przecież Bóg wie ile wydajemy i na co. I wie też ile i czy w ogóle dajemy na tacę.
Pewno i więcej znalazłoby się motywów dbania wspólnego o Kościół. W każdym razie mówienie, że Kościół ma dużo i że nie dam księżom jest kompletnym brakiem zrozumienia po co i na co jest kościelna ofiara.