Kraków, WSD, 19.11.1996
Prawie 3000 lat temu na ścieżkach Palestyny żył Eliasz – prorok. Zadziwiał swoją mocą, potęgą Ducha Bożego i czynieniem cudów. Potrafił sprowadzić ogień z nieba i deszcz, i udowodnić całemu narodowi izraelskiemu, że tylko Bóg Jahwe, Ten, który wyprowadził naród wybrany z niewoli jest prawdziwym Bogiem. Eliasz był tak niezapomnianym bohaterem wiary Starego Testamentu, że nawet 600 lat po jego działalności wychwalano jego czyny. I o tym nam mówi dzisiejsze I czytanie. Ono też wyraża prawdę o tym, że Eliasz zachowany jest „na czas sposobny”, a to znaczy także według proroka Malachiasza i całej tradycji żydowskiej, że zanim przyjdzie Mesjasz, poprzedzi go Eliasz.
O tej prawdzie przypomnieli sobie uczniowie w dzisiejszej Ewangelii. Każdy dzień przebywania z Jezusem przekonywał ich coraz bardziej o tym, iż mają do czynienia z Mesjaszem. Tę prawdę nawet wyznał Piotr w okolicach Cezarei Filipowej a dodatkowo przekonali się o tym wybrani uczniowie na górze Przemienienia. Ale właśnie na tej górze zobaczyli Eliasza. Teraz schodząc z niej, przypomnieli sobie, że według nauki uczonych w Piśmie Eliasz ma przyjść przed Mesjaszem. I powstał problem. Bo albo uczeni kłamią, albo Jezus nie jest Mesjaszem, bo coś się zdaje, że Eliasz jeszcze nie przyszedł. Owszem przyszedł na górze Przemienienia, ale czy to chwilowe ukazanie się miało być tak szumnie zapowiadanym przyjściem wielkiego proroka?
I jak zawsze, tak i teraz Jezus odpowiada na wątpliwość człowieka. Potwierdził, iż prawdą jest nauka o przyjściu Eliasza. ST nie kłamie i uczeni w Piśmie też nie kłamią. Co więcej Eliasz nie tylko ma przyjść, ale już przyszedł. Już dokonała się zapowiedź ST, już jest czas zbawienia. Smutne jest jednak to, że ludzie nie poznali Eliasza i postąpili z nim jak chcieli, tzn. zabili go. Wtedy uczniowie zrozumieli, że mówił im o Janie Chrzcicielu. To właśnie Chrzciciel jest obiecanym Eliaszem. On poprzedził Mesjasza, on uśmierzał gniew przed pomstą jak mówi ST o Eliaszu. To on nawet chodził tak samo ubrany jak Eliasz.
A więc przed przyjściem Zbawiciela był obiecany znak. Tylko trzeba go było umieć odczytać. Nie dosłownie, może tak jak myśleli żydzi, że jak Eliasz przyjdzie, to się będzie nazywał Eliasz i będzie wszystko robił jak 900 lat wcześniej.
Tak to Jezus wyjaśnił uczniom ich wątpliwość. Ale Jezus w dzisiejszej Ewangelii zwraca się nie tylko do uczniów. Chce i nam coś powiedzieć.
Przede wszystkim mówi, że zbawienie już przyszło. „Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia”. W liturgii przeżywamy czas adwentu i czekamy na narodzenie Jezusa, ale dobrze wiecie, że tak naprawdę to On już przyszedł. Przyszedł i jest z nami. To jest cudowna prawda, o której przypomina nam Jezus w dzisiejszej Ewangelii.
Jezus chce nam powiedzieć jeszcze jedno. Czy rozpoznajemy to, co poprzedza Boga? Czy ja poznaję znaki, które poprzedzają Zbawiciela? Takich znaków jest mnóstwo, ale szczególnie chodzi o Ewangelię, Eucharystię, modlitwę, sakramenty. Czy ja uświadamiam sobie po tych znakach, że Jezus przychodzi do mnie, że już przyszedł? A może zabijam te znaki, postępuję z nimi jak chcę?! Uważajmy, bo kto zabija znaki, zabija Chrystusa…
Eliasz był znakiem dla żydów, że Mesjasz już przyszedł, ale nie poznali tego znaku w osobie Jana Chrzciciela. Módlmy się o to, by Jezus nie powiedział o nas, żeśmy mieli znaki a mimo to nie poznaliśmy ich i postąpili z nimi tak jak chcieli.