Przez długi czas nie mogła mieć dzieci. Płakała, zanosiła żarliwe modlitwy i żyła nieutulona w swym bólu. I kiedy wreszcie Bóg wysłuchał jej błagania, ona, po odstawieniu syna od piersi, czyli po trzyletnim wychowaniu, decyduje się oddać go na służbę Panu. Do końca życia. I nie dość, że de facto rozstaje się ze swoim skarbem, to jeszcze do tego ”dopłaca”, ofiarując trzyletniego cielca, jedną efę mąki i bukłak wina.
Może ktoś powie, że Anna wykonała tylko to, co obiecała Bogu. Może inny, że przecież będzie mogła się widzieć od czasu do czasu z Samuelem. Mnie uderza niesamowita wolność matki wobec tak długo oczekiwanego dziecka.
W świecie, w którym miłość do dzieci miesza się z uzależnieniem a poświęcenie ze zwariowaniem na ich punkcie, to co zrobiła Anna przypomina, że prawdziwa wolność nie polega na tym, by wszystko zrobić dla tego, co chcemy, ale by to, co chcemy umieć Bogu ofiarować.
Niepojęta wolność
III Tydzień Adwentu - Sobota
Opublikowano w 1/1/1