Kraków-Ruczaj, 1.09.1998
Dlaczego przyszliśmy do kościoła?
Czy nie można było rozpocząć roku szkolnego od inwazji mocy na Błoniach?
Czy nie można było zebrać się na podziwianiu królewskiego miasta Krakowa z Kopca Kościuszki?
Czy nie można było zająć pierwszych miejsc w panoramicznym kinie, restauracji czy niejednym McDonaldzie?
Dlaczego więc przyszliśmy dziś do Kościoła?
Drodzy uczniowie, nauczyciele i wychowawcy!
Przyszliśmy do kościoła, bo tu jest największy nauczyciel. Ten, który układał wzory przy stwarzaniu świata.
Ten, który kształtował lady i oceany.
Ten, który dał piękno różnobarwnym motylom.
Ten, który pomieszawszy mowy, dał radość nauki języków obcych.
Ten, który dał Tobie i mnie ciało, którym cieszymy się goniąc po gimnastycznej sali.
Nie miał doktoratu, nie skończył akademii, ale jak mówił 2000 lat temu, tak do dziś miliard Jego uczniów dzień w dzień słuchają Go nieprzerwanie – Jezusa Chrystusa – Nauczyciela z Nazaretu.
Żaden nauczyciel nie zrozumie ciebie tak jak On.
Żaden nie postawi tak mądrej poprzeczki – jak On.
Żaden nie będzie tak wyważonym Mistrzem i Przyjacielem.
Dlatego to przyszliśmy dziś do kościoła. Bo tu jest najlepszy i największy nauczyciel szkoły, której na imię życie.
Przyszliśmy też tutaj z innego powodu.
Tu, kochani przyjaciele jest źródło talentów.
Nie kupisz w Makro szóstek na świadectwo szkolne.
Nie w Hicie sprzedają ochotę do matematyki.
Nie osiągniesz w Geancie pierwszego miejsca z geograficznej olimpiady i w żadnym osiedlowym sklepiku nie zaopatrzysz się w mózg komputerowy.
Tylko tu jest źródło talentów.
To nie mama ani tata są sprawcami twojej mądrości. Bóg dał tobie tyle talentów, ile potrzebujesz do szczęścia.
I nie śmiej się ze słabszych, bo dziś możesz stać się kaleką z porażeniem mózgowym i nie zazdrość zdolniejszym, bo więcej Bóg od nich żądać wciąż będzie.
Jest jeszcze jeden powód, który każe nam rozpoczynać rok szkolny w kościele.
Tu, kochani, jest jedyna siła potrzebna do rozwijania talentów otrzymanych od Boga.
Kiedy ogarnie cię lenistwo, przyjdź przed tabernakulum.
Kiedy spadnie na ciebie jedynka, klęknij do modlitwy przed domowym krzyżem.
Kiedy w klasie odwrócą się od ciebie, powiedz Jezusowi, że cię to boli.
Kiedy zagrożą powtórzenie mroku, błagaj Go o siłę do wytrwania.
Przyjdź, bo tu jest miłość, która zapala do nauki, która wyzwala talenty, która w najboleśniejszych momentach powie ci, ze najważniejsze jest serce.
Dlatego to przyszliśmy dziś do kościoła.
I życzę wam, żebyście w nauczycielach odkrywali Jezusa, Bogu dziękowali za talenty a poprzez miłość do nauki wykorzystali wszystkie dary swojego serca.
Nie zapomnijcie jednak o tym najważniejszym.
Choćbyś miał same szóstki na świadectwie,
choćby w domu było powiesić dyplomy z niejednych olimpiad,
choćby twój zespół zajmował tylko pierwsze miejsce,
na nic to wszystko i szkoda 10 miesięcy, jeżeli nie zbliżysz się bardziej do Jezusa i nie pokochasz bardziej w tym roku Twoich rodziców, przyjaciół i nie lubianych kolegów.
Na nic, bo jak pisze ks. Jan Twardowski:
Wszystko psu na budę bez miłości.