Menu Zamknij

Droga do pastwiska prawdziwego życia

4 Niedziela wielkanocna, rok A - Niedziela powołań

Kraków, Bazylika Mariacka, 28,04.1996

 

Czy jesteście głodni?

Owczarnio Chrystusowa!

Czy jesteś głodna? Czy jesteś spragniona? Gdzie brak pokarmu, tam rodzi się pragnienie; gdzie brak miłości, tam krzyk wołania o serce; gdzie brak pokoju, tam ręce wyciągnięte o ciszę; gdzie brak radości, tam tęsknota za weselem; gdzie brak nadziei, tam umiłowanie ufności!

Czy jesteście głodni tego wszystkiego? Jeżeli szczęśliwi jesteśmy bez Boga, Chrystus na nic się nam nie przyda!

Kto z nas jednak nie jest utrapiony? Komu z nas nie brakuje chleba, jeżeli nie tego codziennego, to chleba pokoju serca, nadziei, wiary i miłości? Kto z nas nie potrzebuje wsparcia?

O, szczęśliwi jesteśmy wszyscy zgromadzeni w tym kościele! Szczęśliwi, choć głodni, bo Bóg przez święte Pisma mówi nam, jak nasycić zgłodniałe serca, jak pocieszyć strapione życie, jak ukoić najtragiczniejszy ból.

Jesteśmy szczęśliwi, bo przez chrzest święty zostaliśmy włączeni we wspólnotę ludzi, którą Jezus nazywa w dzisiejszej Ewangelii owczarnią.

No i co z tego – powie może ktoś – że należę do owczarni Chrystusowej, że jestem chrze­­­ści­janinem, jak i tak nie jestem z tego powodu zadowolony, jak i tak nie widzę, żeby dawało mi to cokolwiek dobrego.

Kochani!

Chrystus jest jedyną odpowiedzią na każde pytanie i każdą wątpliwość każdego człowieka. Dlatego prośmy Go, by Jego słowa ukazały nam drogę do prawdziwego życia, drogę do prawdziwego pokarmu, do odpowiedzi na boleści naszego życia.

Nie trzeba być góralem i posiadać stado owiec, żeby wiedzieć, że jak owce nie wyjdą z zagrody, to będą dalej głodne. Jezus żyjąc w Palestynie, gdzie tysiące ludzi trudniło się wypasem owiec, chce nam dziś powiedzieć, w jaki sposób nakarmić zgłodniałe szczęścia serce człowieka.

Nie po to wierzymy w Boga i chodzimy do kościoła, żeby sobie urozmaicić czas, albo nabawić się stresów. Celem naszym jest prawdziwe życie, czyli szczęście, w Ewangelii nazwane pastwiskiem. Cały problem leży w tym, jak dojść do tego pastwiska? Jak znaleźć drogę i kto ją nam wskaże?

Bóg nie zostawił nas w nędzy naszego życia, ale postawił nam na drodze pasterzy. Wezwał ich świętym powołaniem, żeby nic innego nie robili, jak tylko prowadzili do prawdzi­wego życia – do ewangelicznego pastwiska. Jezus nie przypad­kiem mówił o pasterzach wypro­wa­dzających i prowadzących owce. Musi być ktoś, kto całe życie będzie się zastanawiał, jak prowadzić do Boga, który będzie miał czas na naukę, poznawanie drogi. Sami wiecie, jak jesteście zabiegani i mało macie czasu. Dlatego trzeba dziękować Bogu, że ma kto podawać gotowe wskazówki, by je móc praktycznie realizować, kto przypomina o właściwym kierunku w stronę prawdziwego życia, kto przygotuje na ostatnią drogę.

Kochani!

Na drodze na pastwisko znajduje się i pasterz, i owce. Posłuchajmy Jezusa, co ma robić pasterz a co owce.

Otóż nie każdy pasterz zaprowadzi na pastwisko. Jezus mówi, że pasterz musi przejść przez bramę, a bramą jest sam Chrystus. Przejść przez bramę znaczy doświadczyć, spotkać Jezusa, wchodzić do Kościoła tylko dzięki Jego łasce, dzięki powołaniu. I tu, kochani, trzeba wiele modlitwy, by kapłani wszystko czynili dla Chrystusa; żeby nie wchodzili do owczarni po to, by zabijać, kraść i niszczyć, ale by wyprowadzać do nowego życia. Trzeba żarliwej modlitwy, by żarliwie trzymali się Boga.

Pasterz jednak nie tylko, że musi być jedno z Chrystusem, ale musi wołać owce po imieniu. Czy każdy ksiądz zna tak dobrze swoich parafian? Na ile jesteśmy sobie bliscy? Na ile zbliżamy się do ludzi? Na ile rozmawiamy o problemach wiernych? To pytanie Jezusa do pasterzy. Ale to nie jedyne pytanie.

Pasterz ma wyprowadzać owce i iść na ich czele. Znaczy to, że ma znać drogę i iść pierwszy. I tu mamy drugie pytanie. Czy kapłani znają drogę do Boga? Czy idą tą drogą, czy tylko o niej mówią? I znów trzeba naszej, gorącej, wytrwałej modlitwy, bo jak oni nie będą znali drogi, kto nas zaprowadzi? Jak sami nie będą nią kroczyli, kto doda nam otuchy?

Jednak to, że można dojść do pastwiska prawdziwego życia, to zasługa nie tylko pasterzy. W obrazie Jezusa także owce – to znaczy wszyscy wierni – muszą spełniać niezbędne warunki.

Muszą słuchać pasterza. Z tej prostej przyczyny, że tylko wtedy może zaprowadzić je do celu. Na ile słuchamy pasterzy? Na ile podczas katechezy, w szkole; na ile poprzez prasę; na ile podczas homilii? A mało to narzekań? Pasterz mówi: „spełniaj takie przykazanie” a my dyskutujemy, czy ono jest prawdziwe. On mówi: „w tej sytuacji trzeba tak postąpić” a my robimy sobie zabawę, bo moda na antyklerykalizm. Przecież od tego, czy owce słuchają nie zależy przecież życie pasterza, ale owiec. On zna drogę. A jeśli chcesz mieć swoje poglądy na przykazania, to się nie dziw, żeś został w owczarni, żeś głodny, żeś opuszczony. Dziękuj Bogu, że ci pozwalają jeszcze siedzieć w zagrodzie.

Ci jednak posłuchają pasterzy, co znają jego głos. Na ile więc znamy naszych pasterzy? Ile razy się tak zdarza, że ksiądz przychodzi po kolędzie już szósty raz do tej samej rodziny, a oni się go pytają, czy dopiero pierwszy rok jest w parafii. Jakże owce będą słuchać pasterza, jak jest dla nich obcy! Nie chodzi o to, aby się kłaniać księżom, ale jeśli w tramwaju jedzie 60% katolików i wchodzi ksiądz a oni odwracają głowy do okien i nawet dziecko nie „pochwali Boga”, to czy to jest zażyłość pasterza i owiec? A jak wymyślają na księży, to się wszyscy patrzą, ale słowa nie powiedzą w obronie. I to jest zażyłość pasterza i owiec? Zapytajmy się górali. Jak by się tak owce interesowały pasterzem, to by nawet 100 pasterzy nie poradziło sobie z nimi!

Kochani!

Nie chodzi o to, że się nie znamy po imieniu, tym z metryki. Znamy się jednak po chrześcijańskim imieniu, imieniu Jezusa Chrystusa. To On nas łączy i dlatego każdych dwóch chrześcijan winno się czuć jak bracia, choćby pierwszy raz w życie się widzieli..

Owce mają nie tylko słuchać i znać, ale także postępować za pasterzem. I tu jest wielkie źródło utrapień naszego życia. Często nie dlatego nie dochodzimy do pastwiska, że przykazania są złe, ale dlatego, że ich nie wypełniamy. Ze znajomością może nie jest tak źle, ale żeby za tym iść? A ile to propagandy, żeby nie być świętym! A ile to naśmiewania się w szkole i pracy, bo ona jest taka dobra! No i po co to? Nawet owca wie, że jak nie pójdzie za pasterzem, to się zgubi. Nie szukajmy własnych dróg, bo gdyby gdzie indziej można było znaleźć życiodajne pastwisko, poza Bogiem i poza pasterzami, to by Jezus je wskazał, bo On nie przyszedł komplikować życie, ale nim obdarzać.

Ale żeby Jezus mógł tym życiem obdarzyć, potrzebny jest jeszcze jeden warunek. Owce nie mogą pójść za obcymi.

Kochani!

Nieraz spotykamy ludzi, którzy nie weszli przez bramę, Chrystus ich nie obchodzi, Kościół ich nie obchodzi, a wdzierają się do owczarni obiecując własne pastwiska, przy tym nieźle reklamują swoje usługi. Nie chodzi tylko o sekty, ale o każdy głos, który odciąga nas od Boga. Oni wchodzą, żeby niszczyć! żeby kraść! żeby zabijać! Jeżeli wam życie miłe, zawierzcie Chrystusowi. Nie ma innego życia, jak tylko przez Niego i w Nim, jak tylko krocząc za Jego pasterzami i na Jego pastwisko!

Tak oto doszliśmy do końca naszej drogi na pastwisko prawdziwego życia. Widzicie sami, że musi być jedność pasterza i owiec, musi być ich jedność z Chrystusem. Jeśli pasterze będą jedno z Chrystusem i będą miłowali swoich wiernych, jeśli wierni będą ich słuchać, znać, postępować według ich wskazówek, jeśli nie pójdą za obcym, to wtedy głód ucieknie przed suto zastawionym stołem, płacz przed radością, lęk ucieknie przed nadzieją, niewiara przed najpiękniejszą miłością – prawdziwym życiem, które się zowie szczęściem. Wtedy zaśpiewamy z dzisiejszym psalmistą o Bogu, że sprawia, iż nie brak nam niczego, orzeźwia duszę, jest z nami w ciemnych dolinach naszego życia, a Jego łaska i dobroć zaprowadzą nas do Jego mieszkania na wieki. Wtedy inaczej spojrzymy na chorobę i ból, i jak Piotr w dzisiejszym drugim czytaniu będziemy w Chrystusie widzieć wzór cierpiącego i wyrażać głęboką wiarę, że takie jest nasze powołanie.

I to jest pastwisko Chrystusa. To nie piękna bajka, ale żywa prawda, za którą tysiące ludzi oddało i oddaje życie. Prawda o niewzruszonej pewności, jak mówił Piotr z Jedenastoma w pierwszym czytaniu. To prawda o jedynym pokarmie z jedynego pastwiska – dla tych, co są daleko i dla tych, co blisko, dla wszystkich. I dla was, i dla dzieci waszych.

Kochani!

Tym pokarmem, tym pastwiskiem jest sam Bóg. Bóg obecny w Słowie, w Komunii świętej, w Kościele, w modlitwie, w cudownym krajobrazie, w cierpieniu, chorobie, w głodzie i trudnościach finansowych, w problemach rodzinnych i osobistych, i w planach życiowych, w szkole i w domu, wszędzie tam, gdzie są owce zgłodniałe prawdziwego pokarmu. On – obecny Bóg – daje ludziom samego siebie, aby kto Go spożywa, nie pragnął niczego więcej, lecz żył na wieki, to znaczy i szczęśliwie, i bez końca.

Kochani!

Przyjechaliśmy z Krakowskiego Seminarium nie tylko po to, by się podzielić radością wiary, ale żeby prosić o wsparcie, by prosić o modlitwę. Tę nieustanną modlitwę, by Bóg powoływał nowych pasterzy, by oni oddawali całe swoje życie, by kochali swoich wiernych, znali ich, prowadzili do Boga wytrwale, ochraniali od złego, czyli prosić o liczne i święte powołania kapłańskie.

Z góry dziękując za wszelki wymiar waszego wsparcia, jeszcze raz prosimy. Jeśli naprawdę zależy wam na Bogu, na szczęśliwym życiu na tej ziemi i na życiu wiecznym; jeśli naprawdę chcecie kroczyć drogą do prawdziwego pastwiska i zaspokoić wszelkie pragnienia swojego życia, to nie bójcie się kapłanów, nie bójcie się modlić za kapłanów, bo gdzie jest kapłan, tam jest Chrystus.

Opublikowano w Okolicznościowe