Kolegiata św. Anny, 2.05.2010
Kazanie można by zacząć tak…
2 maja spotkały się w Kolegiacie św. Anny : pytajnik, wykrzyknik, kropka i szklanka. Stanęły razem wokół 34 wersetu 13 rozdziału Janowej Ewangelii i zadumały się nad nim. A werset był taki: „Daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem.”
Pierwszy głos zabrał pytajnik.
„To prawda, że Jezus coś daje. To prawda, że to coś jest nowe. To prawda, że daje to konkretnym ludziom. Ale czy ludzie chcą naprawdę to dostać? Gdyby powiedział: „daję wam milion złotych” –OK! albo „dobrą pracę” – super!, albo „rozwiązanie tego problemu, co ich od lat gryzie” – extra! Ale „przykazanie”? Czy to kogoś pociąga?
Co myślisz o tym szklanko? – zakończył pytajnik.
„Masz rację pytajniku – odpowiedziała szklanka. Twoje pytanie jest bardzo ważne, bo prawie wszystko zależy od nastawienia. Jeśli ktoś mnie nastawi na stole do góry dnem, to choćby wszyscy święci wlewali do mnie wodę, nic się nie dostanie do środka. Zmarnuje się. Po prostu.
Jezus daje przykazanie nowe, ale czy ludzie chcą go wziąć? – pytał dalej pytajnik.
Jako drugi zabrał głos wykrzyknik.
„Mnie co prawda nie ma w tekście, ale ludzie, którzy znają się na języku, w którym napisana jest Ewangelia mówią, że można przetłumaczyć to zdanie nie tylko: „Daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali”, lecz również: „Daję wam nowe przykazanie: miłujcie się wzajemnie!”. I ja myślę, że to jest nakaz. Przykazanie. Polecenie. Rozkaz. Jezus nie mówi: „a może tak byście się miłowali?”, albo „dobrze by było, gdybyście się miłowali”, albo: „wiecie co, mam dla was propozycję, żebyście się miłowali”. Jezus nakazuje.
Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują!
Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą!
Miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając!
Miłowanie to jest obowiązek! To jest nakaz!
Rozpalił się wykrzyknik i mówi dalej:
Jak to jest…?
Jak ci szef w pracy każe coś zrobić, to robisz.
Jak Ci żona zdecydowanie zaseguruje, żebyś tam poszedł, to idziesz.
Jak władza przegłosuje ustawę, to się dostosowujesz.
A jak się pali czerwone światło to stoisz. Czasem nawet jak nic nie jedzie…
Co to się porobiło z tobą?! – zamartwił się wykrzyknik. Prawa i nakazu ludzkiego słuchasz a Boskiego nie chcesz?
Ludzie jak wypełniają polecenia innych, to coś robią. Mówię temu: “Idź!” a idzie; drugiemu: „Chodź tu!” – a przychodzi; innemu: „Zrób to!” – a robi». A ty? Co ty robisz dla miłości? Co ty robisz z tym nakazem Jezusa? Czy rozkaz o miłości wzajemnej zmienił coś w twoim życiu? Czy gdyby nie było Jezusa, to byś mniej kochał innych?
Przekonany do głębi wykrzyknik tak wykrzyknął na koniec: „Miłujcie się wzajemnie! To jest przykazanie! To jest wasz obowiązek!
„Masz w zupełności rację” – potwierdziła szklanka. Tak sobie myślę, że nie wystarczy, że we mnie jest woda. Trzeba mnie podać, przechylić, zaczerpnąć. Jezus nakazuje miłować. Nie wystarczy powiedzieć: „Wierzę w to przykazanie. Jakież ono piękne”.
Na ostatek odezwała się kropka.
„To wszystko prawda, pytajniku i wykrzykniku, ale ludzie często zapominają, że tu zdanie się nie kończy. Jezus bowiem dodaje:
„Daję wam nowe przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem”.
I znów ci ludzie od języka, w jakim napisana jest Ewangelia, mówią, że słowo „tak jak” oznacza nie tylko podobieństwo, wzór czy model, ale także przyczynę, źródło, moc sprawczą. I dobrze zrozumiał te słowa św. Jan, kiedy zapisał w pierwszym swoim liście: „My miłujemy Boga, ponieważ Bóg sam nas pierwszy umiłował”. Przed przykazaniem jest fakt, dar Bożej miłości – mówi kropka. Znam tę prawdę, bo to ja stoję na końcu zdania, które mówi: „ponieważ Bóg sam nas pierwszy umiłował”.
Jakże ludzie mają chcieć daru Jezusowej miłości, jak nie wiedzą, co to w ogóle jest? Nie ma tęsknoty za piwem, jak się nie zna smaku.
Jak ludzie mogą wypełniać nakaz miłości wzajemnej jak sami nigdy nie doświadczyli żywej miłości nie umarłego Boga? – nie ma wykonanej pracy, gdy się nie wie, jak do niej się zabrać.
Pomyślcie – mówi kropka – za iloma faktami ja stoję, konkretami, które pozwoliły apostołom przekonać się naocznie, że jest ktoś kto do końca ich umiłował. Może ludzie teraz nie poznają uczniów Jezusa, bo uczniowie Jezusa nie miłują się wzajemnie bardziej niż inni. A może nie miłują się wzajemnie, bo jeszcze nie spotkali tego, od którego wszystko bierze początek.
Co myślisz o tym szklanko? – zakończyła kropka
„Zgadzam się z tobą, kropko. Z pustego nawet Salomon nie naleje. Nie dam z siebie wodę innym, jak nie zostanę napełniona. Gdyby ktoś kazał napoić spragnionego z pustej szklanki, byłby nie dawcą nakazu, ale perfidnym prześmiewcą. Ludzie muszę poznać i doświadczyć tych faktów żyjącego Boga, za którymi stoisz na końcu”.
Kazanie można by zakończyć tak…
2 maja spotkały się w Kolegiacie św. Anny: pytajnik, wykrzyknik, kropka i szklanka. Stanęły razem wokół 34 wersetu 13 rozdziału Janowej Ewangelii, zadumały się nad nim, pomyślały, porozmawiały a całe spotkanie podsumował pytajnik:
„Nie boicie się, iż ludzie pomyślą, że to tylko przypowieść?”