Mizerna, 20.04.2014
Jest jakiś problem z Wielkanocą.
To samo co roku. Te same czytania, liturgia i prawda. Wszyscy wiedzą o co chodzi.
I nawet nie wiadomo, co na kazaniu powiedzieć.
Jest jakiś problem z Wielkanocą.
Dwa tysiące lat temu Chrystus zwyciężył śmierć, szatana i grzech a na świecie dalej po staremu. Ludzie umierają jak dawniej, wojny nie zniknęły z globu a i w nas grzechy mają się chyba całkiem dobrze.
Gdzie jest problem z najważniejszym wydarzeniem w historii świata?
1. Problem Wielkanocy to problem czasu.
Trzeba czasu, żeby Maria Magdalena przybiegła do uczniów. Czasu, żeby Piotr i Jan dobiegli do pustego grobu. Czasu, by z widzenia płótna i chusty przejść do wiary. Trzeba czasu, żeby poczęto dziecko zobaczyło, że jest inny świat niż matczyne łono. I czasu trzeba, żeby dojrzały człowiek do zmartwychwstania dojrzał.
Kiedy umrzesz i otworzysz oczy, to przypomną Ci się wszystkie Wielkanoce. Zrozumiesz, że to był najważniejszy dzień roku. Pojmiesz wszystkie słowa i znaki, i jak Tomasz będziesz mówił na wieki: „Pan mój i Bóg mój”.
2. Problem Wielkanocy to problem rządu.
To nie Chrystus zmartwychwstał, ale to Bóg wskrzesił Chrystusa z martwych. To Bóg „namaścił Chrystusa Duchem Świętym i mocą”. To Bóg „wskrzesił Go trzeciego dnia i pozwolił Mu ukazać się „wybranym na świadków”. To Bóg „ustanowił Go sędzią żywych i umarłych”.
Co może zrobić Bóg Ojciec, kiedy żołnierze kłamią w żywe oczy? Co może zrobić Syn Boży, kiedy arcykapłani nawet zapłacą za to, żeby racja była po ich stronie? Co może zrobić Duch Święty, jeśli my upieramy się przy swoim? Bóg prędzej zgodzi się na naszą niewiarę w zmartwychwstanie, niż odbierze nam wolność, za którą oddał życie.
Ile razy Bóg mówi: zostaw, posłuchaj, nie w ten sposób, zrób inaczej. A my i tak swoje. A potem dziwimy się, że robiąc tylko po ludzku, życie nasze nie staje się boskie.
Nie ma zmartwychwstania bez śmierci. Tylko ci żyją zmartwychwstaniem, którzy umierają sobie.
3. Problem Wielkanocy to problem powtarzalności.
Jezus zmartwychwstał raz, bo tylko jeden raz umarł. My nie możemy czekać tylko na to jedno zmartwychwstanie. Zmartwychwstawać bowiem trzeba zawsze, kiedy się umarło.
Św. Paweł pisze: „Czyż nie wiecie, że odrobina kwasu całe ciasto zakwasza? Wyrzućcie więc stary kwas, abyście się stali nowym ciastem, jako że przaśni jesteście.”
Kiedy wstajesz od krat konfesjonału, to jest Twoje zmartwychwstanie. Kiedy nie godzisz się z klęską, to jest Twoje zmartwychwstanie. Kiedy postanawiasz zacząć życie na nowo, to jest Twoje zmartwychwstanie. Kiedy wyciągasz rękę do zgody, oddajesz co skradzione, przyznajesz się do winy, to jest Twoje zmartwychwstanie.
Tajemnicę zmartwychwstania rozumie się, doświadcza i przeżywa w codziennym zmaganiu ze sobą i tylko ci, którzy ciągle walczą o nowe życie widzą, jaką siłą jest wiara w to, że nawet śmierć nie musi być przeszkodą.
4. Problem Wielkanocy to problem horyzontu.
Piotr powiedział w domu Centuriona w Cezarei: „Wiecie, co się działo w całej Judei, począwszy od Galilei, po chrzcie, który głosił Jan. Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu”. Centurion nie mieszkał w Judei. Cezarea nie leżała na terenie Galilei. A jednak wiedzieli dużo o Jezusie. Nie interesowali się tylko statkami, który zawijały i odpływały z miejscowego portu.
Za bardzo spłaszczyliśmy nasze życie. Za bardzo bliski i wąski jest horyzont naszego bytowania. Jedzenie i spanie. Praca i zakupy. Zabawa i klikanie. Pieniądze i przyjemność. Lata lecą a my jak konie co harują na tym samym polu, albo jak pawie, które uparły się koncentrować na sobie, albo jak koty, które poza myszkami i leżeniem nie widzą innych marzeń.
W naszym horyzoncie coraz mniej pytań: „Po co żyjemy?”, „Jak powstał świat?”, „Kim jest człowiek?” i „Jaki jest Bóg?” Coraz mniej tajemnicy, która pociąga, przerasta i każe myśleć czasami do bólu.
Św. Paweł pisze: „Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi.”
Horyzont zmartwychwstania nie jest za daleko. Osiągalny jest nawet przez prostych rybaków z Galilei i grzesznicę z Magdali. Ale trzeba się ruszyć ze swojego świata do pustego grobu tajemnicy, bo inaczej coraz mniej będziemy różnili się od zwierząt.
Kochani Braci i Siostry.
Jest jakiś problem z Wielkanocą. I to niejeden.
Przychodzimy jednak do kościoła w kolejną Wielkanoc, bo chcemy umocnić się w przekonaniu, że Jezus naprawdę zmartwychwstał. Że życie nasze nie trwa tylko od poczęcia do śmierci, ale od zamysłu Boga aż do zmartwychwstania. I jak uczniowie, chcemy również usłyszeć: „Pokój Wam”, bośmy czasami tak samo jak oni zalęknieni, nierozumiejący, z wyrzutami za ucieczkę spod krzyża. I to niejednego.
Po to zbieramy się dziś razem. Żeby zobaczyć Go żywego w Chlebie i usłyszeć raz jeszcze: „Nie bójcie się niczego. Nawet śmierć jest do pokonania”.