Kraków, św. Anny, 1.11.2010
Byłem może w szóstej klasie szkoły podstawowej, kiedy w książeczce znalazłem drogę krzyżową a w niej sformułowanie: „paradoks nie na czasie”. Nie pamiętam o co chodziło dokładnie. Pamiętam jednak, że od tego momentu poznałem słowo „paradoks”. Nie rozumiałem je dokładnie, ale bardzo mi się spodobało. Potem dowiedziałem się, że „paradoks” pochodzi od greckiego słowa paradoksos – oznaczającego coś nieoczekiwanego, niewiarygodnego czy niezwykłego. I tym sposobem paradoks stał się nazwą takich spraw, które zdają się przeczyć zdrowemu rozsądkowi.
Dziś Wszystkich Świętych. Najpiękniejsze kazania mówią dziś cmentarze, grobowce wyciągają spod ziemi wstrząsające przykłady, wiercą w mózgach uparcie kamienne sentencje. Dziś ksiądz niewiele ma do powiedzenia. Dlatego powie tylko 4 słowa. A dokładniej mówiąc przyjrzy się czterem paradoksom Wszystkich Świętych, bo to jest Uroczystość, w której dzieją się rzeczy niemożliwe, niewiarygodne a przynajmniej zdające się przeczyć zdrowemu rozsądkowi.
1. Paradoks pierwszy: Mówimy o wszystkich świętych a idziemy na cmentarz.
Czyż nie jest to dziwne? Skoro mówimy, że to jest Uroczystość Wszystkich Świętych, to powinniśmy zajmować się wszystkimi świętymi! Wymyć figurki świętych, zapalić znicze przed świętymi w kościele, okadzić każdy obraz, pocałować każdy obrazek, nosić świętych uroczyście w procesji, poczytać o nich w domu, bo cały rok nie ma na to czasu. Jak Wszystkich Świętych, to czemu nie zajmujemy się wszystkimi świętymi? Czemu idziemy na cmentarz?
Jest w tym paradoksie niesamowita mądrość. Mądrość która mówi: „Idziemy na cmentarz, bo tam są pochowani święci”. Papież ich nie kanonizował. Kościół nie beatyfikował. Książki nie zmieściły w Litanii do Wszystkich Świętych. A oni są święci! Są, bo nauczyli się w życiu kochać.
Tam jest babcia, co umiała zawsze wybaczać. Tam jest dziadek, który choć przyłożył nieraz w cztery litery, to Cię życia nauczył. Tam jest tata, co choć przytulać nie umiał, prowadził Cię pewnie za rękę. Tam jest mama, której serce bije dla Ciebie nawet spoza grobu. Tam są święci. Wszyscy święci.
2. Paradoks drugi: Chcemy odwiedzić zmarłych tam, gdzie ich nie ma.
Czyż nie jest to dziwne? Idziemy na cmentarz, żeby odwiedzić zmarłych, a przecież ich tam nie ma!
Choćby kwiaty, świece, wieńce… choćby świeża mogiła, zdjęcie, wyryte nazwisko, choćby wydrzeć z ziemi szczątki bliskich, choćby rozerwać ich niszczejące ubrania, choćby zaglądnąć do wnętrza rozkładającego się ciała, to ich tam nie ma!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych?” – pytają aniołowie kobiet, które przyszły do grobu Jezusa. „Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał” (Łk 24,5-6). A skoro Chrystus zmartwychwstał – tłumaczy św. Paweł – to i umarli zmartwychwstają! (por. 1 Kor 15,16; 1 Tes 4,14).
Gdzież oni zatem są? Po co idziemy na cmentarz, skoro ich tam nie ma?
Jest w tym paradoksie niesamowita mądrość. Mądrość, która mówi: „Nie wiemy, gdzie są zmarli. Bóg sam wie. Ale idziemy na cmentarz, bo na cmentarzu zmarli są bliżej żywych”. Idę na cmentarz by być bliżej świętych, moich świętych.
Idę na cmentarz, by tam, gdzie ich nie ma, zadać pytanie „gdzie oni są?”. Idę na cmentarz, by uwierzyć raz jeszcze, że wszystko kończy się nie w ziemi, ale w Bogu. Idę na cmentarz, bo choć ich tam nie ma, to właśnie tam jestem bliżej nich.
3. Paradoks trzeci: Niby idziemy na cmentarz do zmarłych, ale spotykamy się tam z żywymi.
Czyż nie jest to dziwne? Idziemy na cmentarz po to, żeby odwiedzić zmarłych a tak naprawdę spotykamy tam tych, którzy jeszcze żyją. Nieraz spotykamy ich tylko tam. Tylko raz do roku.
Skoro mamy odwiedzać zmarłych, to po co robimy to wszyscy na raz? Czy nie lepiej byłoby pójść na cmentarz w bardziej ciepłą porę roku? Kiedy posiedzieć przyjemniej i podumać łatwiej? Czy zgiełk tłumu, zniczy i kwestorów nie przesłania nam zmarłych? Z kim właściwie chcemy się spotkać?
Jest w tym paradoksie niesamowita mądrość. Mądrość która mówi: „Idziemy na cmentarz z innymi ludźmi, bo wiemy, że tego chcą nasi bliscy zmarli. Chcą byśmy byli bliżej siebie”.
Oni wiedzą najlepiej, że tylko miłość miała sens w życiu. Oni wiedzą, że trzeba spieszyć się z miłością, bo może za rok już kogoś nie będzie. Oni wiedzą, że największym darem dla człowieka na tej ziemi jest drugi człowiek. Oni wiedzą, że mimo wielu spraw, które nas dzieli, jest jeszcze więcej, które nas łączy!
Idę na cmentarz, by poprzez zmarłych spotkać się z żywymi. Widzę rzekę innych ludzi i nie wiem. Nie wiem, czy ja dożyję Wigilijnej Wieczerzy. Nie wiem czy oni dożyją.
Wiem jedno. Żaden grób nie kłamie.
Wszyscy umrzemy.
Tylko czy nie warto umrzeć kochany przez innych?
Wszyscy umrzemy.
Tylko czy znajdzie się ktoś, kto nade mną wyszepcze modlitwę?
Wszyscy umrzemy.
Tylko czy nie warto lepiej żyć z innymi, skoro jeszcze żyjemy?
4. Paradoks czwarty: Wszyscy chcemy być w niebie, ale mało kto chce być święty.
Czyż nie jest to dziwne? Mówimy dziś o Wszystkich Świętych. Wiemy, że oni w są w niebie. My również chcemy być w niebie. Wiemy też, że tylko święci znajdą miejsce w niebie. Ale czy chcemy być święci? Kto z nas życzy sobie na imieninach świętości? Kto pisząc świąteczne kartki o świętości pisze? Kto z nas chce, by to świętość rządziła światem? Kto mówi: „Najważniejsza jest świętość. Jak ona będzie, to będzie wszystko”?
Jest w tym paradoksie niesamowita mądrość. Mądrość która mówi: „Zastanów się nad swoim życiem, bo dziś masz jeszcze i życie i rozum”.
Gdyby tylko zmarli mogli mówić, powiedzieliby, co naprawdę myślą, o sprawach, dla których poświęcamy lata….
Gdyby tylko zmarli mogli wstrząsnąć żywymi, nie zostawiliby w spokoju ludzi, którzy ludzi za nic mają…
Gdyby tylko zmarli mogli pokazać, jacy ludzie znajdują się w niebie, może wtedy wielu z nas nie marnowałoby kolejnych miesięcy.
Zmarli nie powiedzą. Groby nie przemówią. Ale Jezus…
Ten który umarł i który żyje, On sam wyjaśnia, po co żyć i co szczęście daje. On sam tłumaczy cierpliwie, kim są święci i jak się dostać do raju. Palcem Ewangelii pokazuje na niebo i wylicza jego kolejnych mieszkańców. Wylicza i zachęca:
Błogosławieni ubodzy w duchu,
Błogosławieni, którzy się smucą,
Błogosławieni cisi,
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości,
Błogosławieni miłosierni,
Błogosławieni czystego serca,
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój,
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości,
Błogosławieni, którym ludzie urągają z powodu Jezusa.
Błogosławieni…
Szczęśliwi…
Wszyscy szczęśliwi…
czyli Wszyscy Święci…