Kolegiata św. Anny, 25.12.2011
1. Wszystko zależy od bliskości z Bogiem.
I każdy problem bierze się przed wszystkim z tego, że jesteśmy za daleko od Boga.
Nie jesteśmy cierpliwi, bo jesteśmy za daleko od Tego, który mówi: „Pokój Wam!”.
Nie kochamy za wiele, bo nie jesteśmy wystarczająco blisko Tego, który jest miłością.
Nie widzimy sensu, bo nie ma przy nas Tego, który jest światłem.
Jesteśmy zniewoleni, bo za daleko jest Zbawiciel.
Nie umiemy wybaczać, bo nie ma w sercu obecności Tego, który wybaczył oprawcom.
Nie mamy sił dźwigać krzyża, bo nie jesteśmy przy dźwigającym krzyż na Golgotę.
Martwimy się o przyszłość, bo nie jest bliski naszemu myśleniu Ten, który jest wczoraj i dziś i ten sam na wieki.
Wszystko zależy od bliskości z Bogiem.
Człowiek nie jest generatorem ani mocy ani pokoju ani miłości. Żeby kochać i mieć siłę i światło, człowiek musi je skądś wziąć. Św. Paweł pyta: „Cóż masz czego byś nie otrzymał?” (1 Kor 4,7) a Jezus mówi: „Beze mnie nic nie możecie uczynić …. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity (J 15,5).
Wszystko zależy od bliskości z Bogiem.
2. Co na to Pan Bóg?
Kiedy Adam ukrył się po grzechu przed Bogiem, Pan Bóg nie spacerował sobie spokojnie po raju zadowolony, że nie musi widzieć się z grzesznikiem, ale szukał go słowem: „Gdzie jesteś?” (Rdz 3,9)
Kiedy w czasach sędziów ludzie odchodzili od Boga i wpadali w ręce swoich nieprzyjaciół, Bóg nie mówił: „Dobrze wam tak!”, ale posyłał człowieka, który ich prowadził do wolności.
Kiedy odchodzili od przykazań i nie byli mu wierni, Bóg nie czekał na ich klęskę, ale posyłał proroków, żeby ich nawracali, żeby mówili: „Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko!” (Iz 55,6).
Kiedy w sercu brakowało szczęścia, to On nauczył modlitwy psalmistów: „Ty jesteś moją pomocą, więc mnie nie odrzucaj i nie opuszczaj mnie, Boże, moje Zbawienie!” (Ps 27,9-10).
A kiedy się wypełniły dni, ponad 2000 lat temu, za panowania rzymskiego cesarza Augusta, Boskie Słowo stało się ludzkim Ciałem. W miasteczku Betlejem z panny Maryi narodził się Jezus Chrystus.
Bóg, widząc dramat człowieka oddalającego się od Boga, przyszedł najbliżej jak mógł – stał się jednym z nas, stał się człowiekiem. Bo wszystko zależy od bliskości z Bogiem.
3. Co na to człowiek?
Maryja powiedziała: Chcę, by Bóg stał się bliski. Chociaż kto wie, ile komentarzy usłyszała z powodu poczęcia za sprawą Ducha Świętego.
Józef zdecydował: Chcę, żeby Bóg był blisko. Chociaż kto wie, ile przyjaciół wzięło go za frajera.
Pasterze zawołali: „Chodźmy i my do Betlejem”, chociaż była to noc i zostawić trzeba było owce.
Magowie byli mędrcami więc stwierdzili: „Idziemy i my. Nie szkoda czasu i drogi. Nie szkoda złota, kadziły i mirry”, chociaż kto wie, ilu by powiedziało, że tyle zachodu o jedno małe dzieciątko…
I wygrali. Bo wszystko zależy od bliskości z Bogiem.
4. I co my na to?
Ta noc i ten dzień wołają, że Bóg naprawdę jest blisko. I to taki, że nie trzeba się Go bać. „Oto stoję u drzwi i kołaczę, jeśli ktoś posłyszy mój głos i drzwi otworzy wejdę do niego” (Ap 3,20).
I co my na to? Na to, że wszystko zależy od bliskości z Bogiem?
Chodźmy i my do Betlejem!
Poszukajmy swojej drogi do Dzieciątka Jezus – czy przez wiedzę mędrców, czy przez proroctwo Pism, czy przez głosy aniołów tych ludzkich czy tych boskich, to naprawdę nie ważne. Dróg do Betlejem jest naprawdę wiele. Czy przez głębszą modlitwę, czy czytanie Pisma, czy przez częstszą Eucharystię czy rozmowy z wierzącymi ludźmi, to nieważne. Dróg do Betlejem jest wiele. Ale zacznijmy tam iść, bo tam narodził się już Bóg Zbawca.
Zacznijmy tam iść, bo wszystko zależy od bliskości z Bogiem.