Maniowy-Mizerna, 8.12.2004
Dokładnie 150 lat temu, 8 grudnia, roku 1854, w bazylice św. Piotra na Watykanie, w obecności 54 kardynałów i 140 arcybiskupów i biskupów papież Pius IX ogłosił uroczyście:
“Na chwałę Świętej i Niepokalanej Trójcy, na cześć i uwielbienie Bożej Rodzicielki, dla wywyższenia wiary katolickiej i rozkrzewienia religii chrześcijańskiej, powagą Pana Naszego Jezusa Chrystusa, świętych Apostołów Piotra i Pawła oraz Naszą ogłaszamy, orzekamy i określamy, że nauka, która utrzymuje, iż NMP od pierwszej chwili swego poczęcia, na podstawie szczególnej łaski i przywileju wszechmocnego Boga, mocą przewidzianych zasług Jezusa Chrystusa, Zbawiciela rodzaju ludzkiego – została zachowana nietknięta od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego, jest prawdą przez Boga objawioną, i dlatego wszyscy wierni powinni w nią wytrwale i bez wahania wierzyć”
(Bulla Ineffabilis Deus, 8.12.1854)
Mówiąc prościej, chodzi o to, że Matka Boża urodziła się bez grzechu pierworodnego, i że nigdy w życiu grzechu nie popełniła.
Z powodu tej prawdy dzisiaj na Watykanie odbywają się wielkie uroczystości, katolicy na całym świecie przychodzą dziś do kościoła, a i my dzisiaj z tej samej okazji zastanowimy się nad jedną sprawą, która wydaje się dosyć ważna – sprawą zmian w Kościele katolickim.
Bo wyobraźcie sobie, że kto do 8.12.1854 roku nie wierzył w prawdę o Niepokalnym Poczęciu nie był heretykiem, kto po tej dacie nie wierzy jest poza Kościołem katolickim.
Wyobraźcie sobie, że do zeszłego roku, kto by dziś nie przyszedł a mógł przyjść do kościoła popełniał grzech ciężki. W tym roku, kto nie przyjdzie a mógł przyjść nie popełnia żadnego.
Żeby sprawę uogólnić podajmy i inne przykłady:
Gdy w roku mojej pierwszej Komunii św. w 1982 r. jedna z moich koleżanek – także pierwszo komunijna – przyjęła 2 razy Komunię w ten sam dzień, wszyscy byliśmy zgorszeni. Rok później, 25 stycznia papież Jan Paweł II ogłosił nowy kodeks prawa kanonicznego, w którym czytamy: „Kto przyjął już Najświętszą Eucharystię, może ją ponownie tego samego dnia przyjąć jedynie podczas sprawowania Eucharystii, w której uczestniczy.” (kanon 917). Co prawda musi być na Mszy św., ale to żadne ograniczenie, bo dziś poza Mszą św. rzadko się Komunii udziela.
Inny przykład: Kto by w piątek jadł mięso na terenie Polski popełnia grzech, jeśli będzie robił to w Ameryce, albo i w Austrii czy Niemczech, grzechu nie popełnia.
Kto do zeszłego roku bawił się w zwykły piątek na dyskotece grzechu nie miał, kto by zaś teraz poszedł na zabawę, powinien się wyspowiadać.
Dla przeciętnego człowieka te zmiany, to prawie skandal. Jak może coś dziś być grzechem a jutro nie? Jak może być coś grzechem w Maniowach a już nie być grzechem w Kluszkowcach?
Po pierwsze nie wszystkie prawdy w Kościele są takiej samej rangi. Są w wierze prawdy, których nie można nigdy zmieniać, np. że Bóg jest jeden, czy że Chrystus umarł dla nas i dla naszego zbawienia. Są jednak także prawdy, które nie są tak ważne. Czy przy grobie w dniu zmartwychwstanie kobiety zobaczyły dwóch mężczyzn (jak podaje ewangelista Łukasza) czy jednego anioła (jak podaje Mateusz)? Św. Augustyn problem podsumowuje tak: tam gdzie sprawa ważna – zgodność, tam gdzie mniej ważna – wolność, a we wszystkim miłość.
Po drugie do niektórych prawd dochodzi się latami. Tak też było z Niepokalanym Poczęciem.
W Piśmie świętym trudno się doszukać tej prawdy. W III w. Już pojawiają się głosy jak św. Andrzeja, który mówi: „Jak z niepokalanej ziemi został stworzony Adam, tak było konieczne, by z Niepokalanej Dziewicy narodził się Syn Boży”. W VIII wieku zaczęto już obchodzić święto Niepokalanego Poczęcia na Wschodzie, wiek później na Zachodzie. W XV wieku święto zostało rozszerzone na cały Kościół a w XVIII zostało nakazane jako święto obowiązkowe. W 1846 biskupi amerykańscy ogłaszają Maryję pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia patronką Stanów Zjednoczonych. A 4 lata po ogłoszeniu dogmatu o Niepokalnaym Poczęciu Matka Boża objawia się w Lourdes i mówi: „Ja jestem Niepokalane Poczęcie” do św. Bernadetty, ktory w życiu nie słyszała o takim pojęciu. I choć jeszcze w średniowieczu tak wielcy święci jak św. Bernard, św, Bonawentura, św. Albert Wielki czy nawet św. Tomasz z Akwinu nie zgadzali się z tą prawdą, to już w XIX w. istniała w tej sprawie prawie jednomyślność. Do niektórych prawd dochodzi się latami i kto wierzy w Boga, to wie, że Duch Święty uzmysławia ludzkości pewne sprawy, które dawniej nie była w stanie pojąć.
Ostatni argument to troska o człowieka. Jeżeli papież, czy episkopat danego kraju wprowadza pewne zmiany, to dlatego, że sprawę przemodlił, przemyślał i jest przekonany, że tak będzie dobrze dla ludzi wierzących, za których jest przecież odpowiedzialny. I jeśli biskupi niemieccy postanowili zastąpić post uczynkami miłości i pobożności, to widocznie byli przekonani, że to jest lepsze dla wiernych w Niemczech. Jeżeli nasz Episkopat zaostrza sprawę trakowania piątków, to widoczeni jest przekonany, że to jest dobre dla Kościoła w Polsce.
Oczywiście pozostaje problem: dlaczego mamy zaufać Kościołowi? Czy naprawdę wszystkie zmiany są konieczne?
To byłby dobry temat na osobne kazanie, dziś niech starczy to, że się podzielę moimi 4 zasadami myślenia o Kościele:
– wierzę w Kościół, bo nie uważam się za mądrzejszego od setki specjalistów, teologów i świętych, tak jak wierzę lekarzowi, nie znając się na medycynie;
– zachowuję przykazania i przepisy kościelne, tak jak zachowuję przepisy prawa państwowego, bo choć można by z nimi dyskutować, pilnuję one porządku;
– uczę się ciągle tajemnic wiary, staram się być bardziej mądrym i świętym chrześcijninem, bo są sprawy w Kościele, które można ulepszyć;
– modlę się za tych, co podejmują decyzję, by nimi kierował Duch Święty a nie duch nie wiadomo jaki.
Niech te parę słów wystarczy, by nie dziwić się zmianom w Kościele, ale cieszyć się, że jest ktoś, kto ciągle szuka tego, co dla nas dobre i modlić się, by to naprawdę było dobre.