To nie jest Wielki Dzień. To jest Wielka Noc.
Bo wiele jest niejasności. Bo więcej nie wiemy niż wiemy.
Dlaczego na przykład nie ukazał się wszystkim?
Albo przynajmniej autorytetom, naukowcom czy władzom?
Dlaczego nie zmartwychwstał w naszych czasach, by wątpiący mogli w Niego wierzyć?
A jeśli nawet zmartwychwstał, to i tak nie zmieniło to świata.
Nie zmieniło ludzi, bo dalej są wojny i krzywda człowieka.
To nie jest Wielki Dzień, to jest Wielka Noc.
Czy jednak na pewno?
Ewangelia używa słowa „proi” – wczesny ranek, świt. Jan napisze, że Maria Magdalena udała się „wczesnym rankiem (proi), gdy jeszcze było ciemno” (J 20,1). Marek, że kobiety udały się do grobu „wczesnym rankiem (proi), gdy słońce już wzeszło” (Mk 16,2). Proi to moment, w którym noc mocuje się z dniem, ciemność ze światłem, niewidzialne z oczywistym.
Coś tam już zaczyna być widać. Pierwsze promyki mówią:
Nic by nie dało, gdyby ukazał się wszystkim. Wszyscy ludzie wiedzą, że najpiękniejsza jest miłość a i tak robią sobie krzywdę.
Nic by nie pomogło, gdyby ukazał się autorytetom. Historycy czasów Józefa Flawiusza uważali, że w czasach starożytnych ludzie żyli po tysiąc lat. W „Antiquitatis Judaicae” Flawiusz pisze: „Maneton, autor historii Egipcjan, i Berozus, który zebrał tradycje chaldejskie, a także Mochus, Hestiajos i Hieronim Egipcjanin, którzy spisali dzieje Fenicji, stwierdzają to samo, co ja tu podaję; również Hezjod, Hekatajos, Hellanikos, Akuzylaos, a obok nich Eforos i Nikolaos z Damaszku piszą, że dawni ludzie żyli po tysiąc lat” (III,6). To były największe autorytety a dziś śmiejemy się z tego, co mówili. To samo byłoby ze zmartwychwstaniem.
Nie pomogłoby, gdy ukazał się w naszych czasach, bo ci, co by przyszli po nas nie wszyscy daliby nam wiarę.
To prawda, że nie zmienił świata, ale przecież On nie przyszedł zmienić świat, bo świat stworzył dobry. Słyszeliśmy wczoraj, że to co stworzył Bóg było dobre, było nawet bardzo dobre.
To prawda, że nie zmienił ludzi, bo dalej są wojny i krzywda człowieka, ale to prawda też, że zmienił ludzi. Tworzą wspólnotę Kościoła, mniej się boją, bo wierzą, że Bóg ich nigdy nie opuści, mają nadzieję na życie po śmierci, bo skoro On zmartwychwstał, to i my żyć będziemy. Potrafią kochać bardziej, niektórzy nawet oddając życie za innych.
Coś tam zmartwychwstanie jednak zmieniło.
Proi – wczesny ranek. To jest nasz czas. Pamiętamy jeszcze dobrze, co to znaczy Wielka Noc, bo jeszcze wiele mroku gnieździ się w naszych sercach. Ale wczesnym rankiem już jest tyle Bożego świtu, paschalnych strumieni światła, że z każdym rokiem, jak z każdą minutą poranka jesteśmy coraz bliżej Wielkiego Dnia, dnia spotkania ze zmartwychwstałem Jezusem w pełni wiecznego światła Słońca, które nigdy nie zajdzie i które przegoni każdą Wielką Noc.