Nie po to wierzymy w Boga i chodzimy do kościoła, żeby sobie urozmaicić czas, albo nabawić się stresów. Celem naszym jest prawdziwe życie, czyli szczęście, w Ewangelii nazwane pastwiskiem. Cały problem leży w tym, jak dojść do tego pastwiska? Jak znaleźć drogę i kto ją nam wskaże? Na drodze do pastwiska znajduje się i pasterz, i owce. Posłuchajmy Jezusa, co ma robić pasterz a co owce, aby dojść do życiodajnego pola.
1. Zadania pasterza.
Otóż nie każdy pasterz zaprowadzi na pastwisko. Jezus mówi, że pasterz musi przejść przez bramę, a bramą jest sam Chrystus. Przejść przez bramę znaczy doświadczyć, spotkać Jezusa, wchodzić do Kościoła tylko dzięki Jego łasce, dzięki powołaniu. I tu trzeba wiele modlitwy, by kapłani wszystko czynili dla Chrystusa; żeby nie wchodzili do owczarni po to, by zabijać, kraść i niszczyć, ale by wyprowadzać do nowego życia. Trzeba żarliwej modlitwy, by żarliwie trzymali się Boga.
Pasterz jednak nie tylko, że musi być jedno z Chrystusem, ale musi wołać owce po imieniu. Czy każdy ksiądz zna tak dobrze swoich parafian? Na ile jesteśmy sobie bliscy? Na ile rozmawiamy o problemach wiernych? To pytanie Jezusa do pasterzy.
Pasterz ma również wyprowadzać owce i iść na ich czele. Znaczy to, że ma znać drogę i iść pierwszy. I tu mamy drugie pytanie. Czy kapłani znają drogę do Boga? Czy idą tą drogą, czy tylko o niej mówią? I znów trzeba naszej, gorącej, wytrwałej modlitwy, bo jak oni nie będą znali drogi, kto nas zaprowadzi?
Droga do pastwiska prawdziwego życia, to zasługa nie tylko pasterzy. W obrazie Jezusa także owce – to znaczy wszyscy wierni – muszą spełniać niezbędne warunki.
2. Zadania owiec.
Muszą słuchać pasterza. Z tej prostej przyczyny, że tylko wtedy może zaprowadzić je do celu. Na ile słuchamy pasterzy? Pasterz mówi: „spełniaj takie przykazanie” a my dyskutujemy, czy ono jest prawdziwe. Gdyby owce zaczęły dyskutować z pasterzem, to w niedługim czasie stałyby się upartymi osłami. Jeśli chcesz mieć swoje poglądy na przykazania, to się nie dziw, żeś został w owczarni, żeś głodny, żeś opuszczony. Dziękuj Bogu, że ci pozwalają jeszcze siedzieć w zagrodzie.
Ci jednak posłuchają pasterzy, co znają jego głos. Ile razy się tak zdarza, że ksiądz przychodzi po kolędzie już piąty rok w tej samej parafii, a oni: „O, ksiądz to chyba nowy w parafii!”. Jakże owce będą słuchać pasterza, jeśli jest dla nich obcy! Zapytajmy się górali. Gdyby owce tak się interesowały pasterzem, to by nawet 20 juhasów nie poradziło sobie z nimi!
Owce mają nie tylko słuchać i znać, ale także postępować za pasterzem. Często nie dlatego nie dochodzimy do pastwiska, że przykazania są złe, ale dlatego, że ich nie wypełniamy. A nawet owca wie, iż nie idąc za pasterzem, ryzykuje zgubę. Nie szukajmy własnych dróg, bo gdyby można było znaleźć życiodajne pastwisko poza Bogiem i poza pasterzami, to by Jezus je wskazał, bo On nie przyszedł komplikować życie, ale nim obdarzać.
Żeby jednak Jezus mógł tym życiem obdarzyć, potrzebny jest jeszcze jeden warunek. Owce nie mogą pójść za obcymi.
Nieraz spotykamy ludzi, którzy nie weszli przez bramę, Chrystus ich nie obchodzi, Kościół ich nie obchodzi, a wdzierają się do owczarni obiecując własne pastwiska. Nie chodzi tylko o sekty, ale o każdy głos, który odciąga nas od Boga. Oni wchodzą, żeby niszczyć! żeby kraść! żeby zabijać! Jeżeli nam życie miłe, zawierzmy Chrystusowi. Nie ma innego życia, jak tylko przez Niego i w Nim, jak tylko krocząc za Jego pasterzami i na Jego pastwisko!
3. Jedność.
Tak oto doszliśmy do końca naszej drogi na pastwisko prawdziwego życia. Widzimy, że jeśli pasterze będą jedno z Chrystusem i będą miłowali swoich wiernych, jeśli wierni będą ich słuchać, znać, postępować według ich wskazówek, jeśli nie pójdą za obcym, to wtedy głód ucieknie przed suto zastawionym stołem, płacz przed radością, lęk ucieknie przed nadzieją, niewiara przed najpiękniejszą miłością – prawdziwym życiem, które się zowie szczęściem.