Menu Zamknij

Moja miłość

Wielu pisze, że ma najwspanialszą żonę, męża, dzieci, to i ja chciałbym powiedzieć o mojej miłości. O Panu Bogu, co mnie kocha jak nikt. I bardzo Mu za to dziękuję.
 
Czasem wydaje się, że kocha za mało cieleśnie, ale jeśli człowiek wejdzie głębiej w Ciało, którym jest Kościół, to i mniej brakuje ciała. I ten Jego Boski Duch, który przenika do szpiku kości i napełnia od czasu do czasu szczęściem większym niż wszystko. To jest nieziemskie.
Czasem wydaje się frustrujące, że w tej relacji tylko ja zawalam. Gdybym miał żonę, mógłbym powiedzieć – słusznie czy nie – że to jest jej wina. Z Bogiem tak się nie da, bo On zawsze święty. I to po trzykroć. Owszem można powiedzieć jak jedna siostra zakonna: „Panie Jezu, staraj się, bo masz wielu konkurentów”, ale nic więcej. Świadomość, że wszystkie problemy są po mojej stronie niekiedy dobija. Ale z drugiej strony ta Jego wolność, nie czepianie się szczegółów, wybaczanie bez wypominania, sprawia, że człowiek nie czuje się gorszy, choć jest gorszy.
Czasem wydaje się, że mógłby być bardziej obecny. Przychodzi za późno, za wcześnie wychodzi, gdzieś na delegacji i mnie zostaje wszystko na głowie. Dzwonisz, nie odbiera. Piszesz, a tam cisza. Przyzwyczaiłem się jednak i nawet to lubię. Bo wiem, że mi ufa, zostawia wiele wolności, przypomina, że sobie poradzę i że relacje buduje się również przez nieobecność.
 
Najbardziej doświadczam Jego miłości w konfesjonale, gdy odpuszcza, w Eucharystii, gdy trzymam chleb i spożywam Ciało, nad Pismem Świętym, kiedy Jego słowo przytuli się do mego serca, w ludziach, którzy nieraz wyglądają jakby powstali z Boga a nie z małpy. Często też w górach, słysząc delikatne pytanie: „I jak Ci się podoba? Fajne. Nie? Dla ciebie to zrobiłem”.
 
Znamy się od dziecka. Jesteśmy ze sobą 25 lat, a 19 lat po zaświęcaniach. Pomódlcie się, byśmy byli razem na wieki. Bym był Mu coraz bardziej wierny. I by było widać, że nam się układa w związku. Bo to i innych zachęca. Wszak szczęścia i nieszczęścia są zaraźliwe.
 
Powinienem jeszcze dołączyć nasze wspólne zdjęcie, ale wiecie jak jest 🙂
Opublikowano w Maxirefleksje