Katedra Wawelska, 10.03.2013
Rekolekcje o prawdzie. „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8,32). Jeśli nie wyzwala nie jest prawdą. Lekarstwo jest lekarstwem, kiedy leczy. Dziś część III i ostatnia. A w niej chcemy postawić dwa pytania:
I. Co przeszkadza w tym, aby prawda była prawdą?
1. Prawdzie przeszkadza najczęściej pragnienie
Młodszy syn pragnął uniezależnić się od ojca. Chciał zamieszkać daleko od domu. Ale czy to pragnienie było prawdą? Gdyby było prawdą powinno zaprowadzić do wolności a zaprowadziło do takiego stanu, w którym nie znajdowali się nawet najemnicy jego ojca.
Szymon chciał, żeby Jezus był Mesjaszem politycznym, dlatego na słowa o krzyżu mówi: „Panie nigdy to na Ciebie nie przyjdzie” (Mt 16,22). Ale to nie była prawda. Za te słowa nawet został nazwany szatanem (por. Mt 16,23).
Dwaj starcy z Księgi Daniela tak pożądali pięknej Zuzanny, że jak mówi Pismo „zatracili swój rozsądek i odwrócili swe oczy, zaniedbując spoglądania ku Niebu” (Dn 13,9). Ale to pożądanie nie było prawdą. Bo nie zaprowadziło ich do wolności. Zaprowadziło ich do kłamstwa a kłamstwo do kary śmierci.
Prawdzie bardzo przeszkadzają pragnienia, pożadanie, oczekiwania, to co chcemy za wszelką cenę. Za wszelką cenę chce dziecka, męża, żony, pracy, dyplomu, zdrowia, pieniędzy, dobrej opinii, alkoholu, papierosów, narkotyków, świętego spokoju. I nawet gdyby sam Bóg uważał, że to nie dla mnie, że to co chcę nie zaprowadzi mnie do wolności, to i tak się upieram przy swoim. Bo ja chcę. I choćby mi wszyscy mówili, że moje dziecko nie jest w porządku a moje kompetencje żałosne, to ja wiem lepiej. Bo prawdą jest to co ja chcę!
Ta prawda jednak nie wyzwala. Bo kiedy osiągnę co chcę, boję się stracić. A tam gdzie jest lęk, tam nie ma wolności. Jak mówi List do Hebrajczyków: „Całe życie przez bojaźń śmierci podlegli byli niewoli” (Hb 2,15)
2. Prawdzie przeszkadza przekonanie
Ewa była przekonana, że owoce zakazanego drzewa nadają się do zjedzenia.
Świadkowie cudzołóstwa byli przekonani, że tylko kamieniami można było załatwić sprawę grzechu.
Faryzeusze byli przekonani, że przyjmowanie grzeszników i celników jest rzeczą niepojętą.
Ruczaj. Rok 2000. Wysokie bezrobocie. Kolęda. Rozmowa z niepracującym od trzech lat. A czy szuka pan pracy? Jak ksiądz śmie zadawać tak idiotyczne pytanie? Nie wie ksiądz, że w Polsce nie ma pracy? Jak można szukać czegoś czego nie ma?
Kiedy przekonanie przemieni się w uprzedzenie, to nawet gdyby ktoś był samym Bogiem to i tak go ukrzyżują.
3. Prawdzie przeszkadza fikcja
Śpiewam w kościele „Pan mym pasterzem, nie brak niczego”. A ledwie kogo spotkam, narzekam na to czego mi brakuje.
Śpiewam „Liczę na Ciebie Ojcze” a przecież liczę na układy, na zabezpieczenie, na szczęście.
Mówię publicznie: „Wspaniały referat, super robota” a za plecami mogę wreszcie powiedzieć, co myślę.
Fikcja robi straszną krzywdę, zwłaszcza tym, przed którymi boimy się mówić prawdy. Skąd ma wiedzieć szef, że go powinni już dawno zmienić, skoro wszyscy mu mówią, że jest dobrym szefem? Przecież nie każda praca, nie każde powołanie to życie trenera, gdzie na dłuższą metę nie da się ukryć wyników.
Fikcja to rozbieżność celu.
To jakby powiedzieć choremu, że ma grypę, żeby nie mówić, że ma raka.
To jakby powiedzieć żonie, że jadę do Zakopanego a pojechać do Warszawy. I jeszcze dziwić się, dlaczego czeka na Krupówkach.
Jeśli w dyskusji jednym zależy na prawdzie, innym na manipulacji a trzecim na fikcji, to najlepiej, żeby się jak najprędzej rozstali. Bo jeśli jeden chce jechać do Katowic, inny do Tarnowa a jeszcze inny do Kielc, to jak się nie rozstaną, to mogą całe życie jeździć w kółko po Rondzie Matecznym.
4. Prawdzie przeszkadzają autorytety
Chrystusa ukrzyżowali nie prości ludzie i nie argumenty, ale autorytety. To autorytet rzymski pytał się „Cóż to jest prawda?” To autorytety religijne wołały «Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!» (J 19,6). To Sanhedryn kazał biczować uczniów Chrystusa.
Św. Jan Vianney kiedy dowiedział się, że dzieci zrywają jabłka z jego drzew kazał drzewa pościnać, żeby dzieci nie grzeszyły. Proboszcz z Ars jest autorytetem, ale czy to było mądre?
Benedykt XVI w homilii na zakończenie synodu biskupów w Rzymie, 28.10.2012 r. powiedział: „Bartymeusz nie jest od urodzenia ślepy, lecz stracił wzrok: jest człowiekiem, który utracił światło i jest tego świadom”. Skąd papież wie, że Bartymeusz nie był ślepy od urodzenia? Ewangelia o tym przecież w ogóle nie mówi! Jedynym punktem odniesienia może być greckie słowo anablepo, którego użył Bartymeusz mówiąc: „Rabbuni, żebym przejrzał!” (Mk 10,51). Anablepo oznacza „spojrzeć w górę”, ale także „przejrzeć, odzyskać wzrok”. A więc skoro odzyskał, to kiedyś widział. Problem w tym, że w Ewangelii Jana, w 9 rozdziale, kiedy mowa jest o uzdrowieniu ślepego od urodzenia ten sam czasownik anablepo użyty jest trzykrotnie użyty na określenie odzyskania wzroku człowieka niewidomego od urodzenia! (por. J 9,11.15.18) Zatem samo słowo anablepo nie jest argumentem za tym, że Bartymeusz na pewno kiedyś widział. Może widział, może nie widział. Papież uznał za pewno coś co pewne nie jest.
Bp Grzegorz Ryś. Rekolekcje adwentowe dla studentów. Kolegiata św. Anny. 18 grudnia. Robi egzegezę zdania z 14 rozdziału Mateusza: „Piotr na widok silnego wiatru uląkł się i zaczął tonąć” (w. 30). Biskup mówi: „sprawdziłem, co tam naprawdę jest napisane i naprawdę jest tak owładnięty widzeniem silnego wiatru”. Tłumaczy, że blepo znaczy nie tylko „zobaczyć”, ale „dać się zawładnąć temu co widzę.” A że wiatr jest „silny”, a tak o Bogu mówi Biblia, z tego wyciąga wniosek, że wiatr dla Piotra stał się niejako bogiem, któremu Piotr dał się zawładnąć. Wszystko jest piękne. Tylko, że greckie słowo blepo nie znaczy „dać się zawładnąć temu co widzę”, tylko po prostu zwyczajnie „widzieć”. A nawet gdyby znaczyło, to w tym zdaniu użyte jest ono w formie tzw. imiesłowu czynnego czyli trzeba by powiedzieć, że to Piotr zawładnął wiatrem a nie że on został zawładnięty. Już nie mówiąc o tym, że słowo „silny” nie występuje w bardzo wielu manuskryptach a ponadto w Biblii tak samo mówi się o silnym głodzie, głosie trąby, wojsku, obrzędzie żałobnym i wielu innych rzeczach. Może i Piotr potraktował wiatr jak boga, ale na pewno nie wynika to z języka greckiego. I na pewno nie wiemy, że tak było na pewno.
Prof. Jan Hartmann 18 lutego w „Kropce nad I” powiedział 28 lutego, że w społeczeństwach konserwatywnych kobiety więcej zabijają dzieci. Kobieta wolna, która mogłaby dokonać aborcji, dziecka urodzonego nie zabija. Sprawdźmy statystyki. Dzieciobójstw w przeliczeniu na jednego mieszkańca w Kanadzie jest dwa razy więcej a w Stanach Zjednoczonych trzy razy więcej niż w Polsce.
Przykłady można mnożyć. Chodzi o to, żeby nie dać sobie wmówić, że skoro to powiedział taki i taki, to musi być prawda. Dla nas tylko Chrystus jest autorytetem a inni tylko wtedy kiedy mówią prawdę. Nawet najlepszy lekarz kiedy poda truciznę, nie stanie się ona lekarstwem. Powoływanie się na autorytety bardzo przeszkadza myśleniu. Autorytet sam w sobie nigdy nie może być argumentem a już na pewno nie wtedy kiedy argument sprzeciwia się autorytetowi.
To samo jeśli chodzi o anty-autorytety albo o ludzi, do których inni są uprzedzeni. Jeśli ktoś uważa, że o. Tadeusz Rydzyk nie jest w stanie powiedzieć prawdy, albo że pani prof. Środy nigdy nie mówi prawdy, to znaczy, że ciągle jest na poziomie kibicowania a nie na poziomie poszukiwana prawdy. Sługa Boży Jerzy Ciesielski mówił, że nie ma człowieka, od którego nie można by się czegoś nauczyć i nie ma człowieka, który by nie mógł czegoś nauczyć innych. Czy nie moglibyśmy uczyć się od prostytutek otwartości na innych? Czy nie moglibyśmy uczyć się od alkoholików walki o Boga? Gdybyśmy tak starali się codziennie o bliskość Boga jak oni o bliskość alkoholu, to już dawno by było po nowej ewangelizacji.
II. Co pomaga w tym, aby prawda była prawdą?
1. Prawdzie pomaga krytycyzm - w tym autokrytycyzm
„Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, – pisze św. Paweł -, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią” (1 Kor 4,4)
Cala współczesna nauka wyrosła na sceptycyzmie metodologicznym. I cały rozwój bierze się z pytania: A może tu jest błąd? A może da się inaczej? Co by zrobić, żeby było jeszcze lepiej?
Nie zapomnę James’a Swetnam’a, emertywanego profesora greki na Biblicum w Rzymie, który każdego roku, i jeszcze po trzydziestu latach pracy zmieniał coś w jego wykładach, bo zauważył, że jeszcze można było to zrobić lepiej.
2. Prawdzie pomaga wiedza
Św. Piotr o listach św. Pawła pisze tak: „Są w nich trudne do zrozumienia pewne sprawy, które ludzie niedouczeni i mało utwierdzeni opacznie tłumaczą, tak samo jak i inne Pisma, na własną swoją zgubę.” (2 P 3,15-16). A Syracydes zachęca: „Nie sprzeciwiaj się prawdzie, ale wstydź się swej nieumiejętności!" (Syr 4,25)"
Dyskutują o wyprawach krzyżowych, o Bogu Starego Testamentu, o inkwizycji, o Kościele, o in vitro a nic nie przeczytali. Eugenio Alliata, profesor archeologii z Franciszkańskiego Studium Biblijnego w Jerozolimie często powtarzał, że trzeba oglądnąć tysiąc ruin i przeczytać tysiąc książek, żeby zacząć cokolwiek rozumieć na temat kolejnego miejsca.
Pomyślmy. Czy da się dyskutować bez przygotowania o równaniu Schrödingera? Lata w szkole trzeba spędzić od przedszkola, żeby dojść do rozumienia całek! A dyskusje o Bogu czasem można porównać do takiej rozmowy:
„Co pani myśli na temat wzoru S=at2/2? Wzoru na drogę w ruchu przyspieszonym? - A, wie Pan, zależy gdzie się spieszę. Poza tym podoba mi się. Jest krótki. No i ta literka “S”! To mój ulubiony rozmiar!”
Diabeł jest mistrzem wmawiania ludziom wszechstronnej wiedzy na temat Boga i przykazań. Ludzie nie będą wyrażali swojego zdania na temat cytozyny, guaniny czy tyminy, kiedy się na tym nie znają, ale o Bogu to wszystko wiedzą. Nawet, że Go nie ma.
3. Prawdzie pomaga czas
Gdyby dzisiejsza Ewangelia skończyła się na 19 wersecie, to można by powiedzieć, że syn marnotrawny zmarnował sobie życie. Gdyby wczorajszy mecz Wisły skończył się po pierwszej połowie, prawda o Wiśle nie byłaby zwycięska. Gdyby Nowy Testament skończył się na Wielkim Piątku, nawet prawda Ewangelii, byłaby jednym wielkim kłamstwem.
Jeśli ktoś chce żyć rok, dwa, nawet dziesięć, to może robić, co chce, bo kłamstwo choć ma krótkie nogi, to wystarczająco długie, żeby nawet pociągnąć do śmierci. Ale jeśli dusza jest nieśmiertelna, to lepiej jej nie okłamywać, bo wymęczy człowieka nieraz w tym życiu a kto wie, ile jeszcze w tamtym.
Na krótką metę nie zawsze opłaca się mówić i żyć prawdą. Myśląc jednak o życiu na lata, a zwłaszcza na wieki, wiemy, że nie da się inaczej, jak tylko w prawdzie. Czy mało spotykamy ludzi na plantach, którzy decydując się kiedyś na picie, nigdy nie myśleli perspektywicznie?
Czas pomaga prawdzie również w tym sensie, że pomaga Kościołowi zrozumieć to, co Duch Święty do niego mówi. Jezus powiedział, że ześle Ducha Świętego i gdy „On przyjdzie, Duch Prawdy doprowadzi was (można by też przetłumaczyć „będzie was prowadził”) do całej prawdy”. Kościół ma całą prawdę, ale całej prawdy nie zna. Ciągle przez Ducha jest do niej cierpliwie prowadzony.
Trzeba było lat, żeby Kościół zgodził się z Galileuszem. Trzeba było lat, żeby Kościół nie walczył z ewolucją. Trzeba było lat, żeby nie karał biblistów za mówienie, że Mojżesz nie napisał pięcioksięgu.
Wiele się mówi o antykoncepcji, in vitro, homoseksualizmie, Komunii dla niesakramentalnych. Może Bóg ma inne zdanie na te tematy niż Kościół. Ale jeśli Bóg ma inne zdanie na te sprawy, to prędzej czy później doprowadzi nas całej do prawdy. Nie bójmy się tego. Dopóki jednak tego nie wiemy, zachowajmy to prawo, które obowiązuje, bo przecież może się również okazać, że to ono jest niezmienną prawdą a nie to co świat głosi.
4. Prawdzie pomaga najbardziej Bóg
Jezus powiedział do tych, którzy mu uwierzyli: „Jeżeli będziesz trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”. (J 8,31-32) Jeśli Ewangelista mówi: „Łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa”. (J 1,17), jeśli Jezus mówi: „Ja jestem drogą i prawdą i życiem” (J 14,6), jeśli prosi Boga: „Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą” (J 17,17) to pierwszym i najważniejszym środkiem i pomostem do prawdy będzie zawsze Pan Bóg.
Bóg jest prawdą. Jeśli chce znać prawdę musze być blisko Boga.
Bóg jest światłem. Jeśli nie chcę chodzić w ciemnościach, muszę być blisko Boga. Przecież kiedy wieczorem wracamy do domu, to najpierw zapalamy światło, w bo ciemności można sobie nawet krzywdę zrobić.
Może ktoś powie, że to jest opinia nasza, opinia chrześcijan. Ok. Ale w tym wszystkim jest to przedziwne, że im człowiek bliżej jest Boga, tym bardziej jest wolny. A jeśli jest bardziej wolny, to znaczy, że jest bliżej prawdy, a jeśli jest bliżej prawdy, będąc bliżej Boga, to znaczy, że Bóg jest prawdą. Zdarzyło mi się, że mi zaszkodziło jedzenie. Zdarzyło mi się, że zaszkodziło spotkanie z człowiekiem. Zdarzyło mi się, że mi nawet łóżko zaszkodziło, bo rano czułem się gorzej niż wieczorem. Ale nigdy, przenigdy w 40 letnim życiu nie zdarzyło mi się, żeby mi zaszkodziła modlitwa, żeby mi zaszkodziła adoracja Najświętszego Sakramentu, albo żeby mi zaszkodziła medytacja! Co więcej, po każdym spotkaniu z Bogiem czuję się zawsze bardziej wolny. Czasem to spotkanie musie być dłuższe, ale zawsze, naprawdę zawsze wychodzę z niego bardziej wolny.
Największa prawda o prawdzie jest taka: im bliżej Boga tym bliżej prawdy.
I może to nie przypadek, że rekolekcje o prawdzie kończymy w niedzielę, w której czytana jest Ewangelia o synu marnotrawnym. Tak jakby Bóg chciał nam powiedzieć na koniec: "Dzieci moje, wróćcie do mnie! Może jeszcze macie za co bawić się w przestrzeniach, w których mnie nie ma… Może jeszcze nie czujecie, że życie beze Mnie nie może się dobrze skończyć… Może jeszcze nie jesteście doprowadzeni do granicy dna, w którym wydaje się, że prawie wszystko zostało spaprane. Wróćcie do mnie... Bo tylko przy mnie, przy waszym Ojcu, tylko przy mojej miłości, życie staje się prawdą, która prowadzi do wolności."
Katedra Wawelska, 3.03.2013
Tydzień temu zaczęliśmy rekolekcje o prawdzie. Powiedzieliśmy, że gdyby nie prawda nie dałoby się żyć, że są tacy, co im nie zależy na niej, że wiele zależy od perspektywy i że prawda jest dla wolności: „poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”. Jeśli prawda nie wyzwala, nie jest prawdą. Dzisiejsze kazanie ma jeden cel: przekonać, że prawda Boża rzeczywiście prowadzi do wolności.
1. Zacznijmy od dzisiejszej Ewangelii
Odpowiedź Jezusa na wieść o rzezi jego rodaków z Galilei wydaje się być skandaliczna. Czy nie powinien powiedzieć: „Piłat jest okrutnym władcą!” albo „Co za przykre nieszczęście! Łączę się w bólu” albo „To jest tajemnica nie do wyjaśnienia. Trzeba wziąć ten krzyż”? Wyobrażacie sobie 11.09.2001 i Jana Pawła II mówiącego po zamachu w Nowym Jorku „Jeżeli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie?”. Gdzie tu jest prawda, która wyzwala?
Po pierwsze wyzwala od kłamstwa, kłamstwa, że im ktoś bardziej cierpi, tym bardziej nagrzeszył.
Ileż krzywdy narobił ludziom dogmat matematyczno-teologiczny o funkcji wprost proporcjonalnej między grzechami a cierpieniem! Dlatego, że cierpiący dołowali się dodatkowo poczuciem winy a zdrowi myśleli, że grzechów nie mają.
Po drugie wyzwala od myślenia, że mieszkańcy Jerozolimy są lepsi od tych z Galilei, więc takie rzeczy nie powinny im się przytrafić.
Po trzecie wyzwala od zakłamanej hierarchii wartości. Podobnie w Ewangelii Jana w 5 rozdziale, kiedy Jezus mówi do człowieka, który 38 lat nie mógł chodzić: „Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło!” Rozumiecie? Jest coś gorszego niż 38 lat choroby? Jest coś gorszego niż śmierć w masakrze? Trzeba dopiero śmierć przeżyć, żeby to zrozumieć. Na razie można tylko zawierzyć temu, który wie więcej.
Ale gdzie tu jest prawda, która prowadzi do wolności? Jest właśnie w tym, że Jezus tak ustawiając sprawę nie koncentruje się na ludziach, którzy umarli i na osądzaniu ich czynów. Komu by to pomogło? Kogo by to wyzwoliło? Nikogo. Naprawdę nikogo.
Jezus widzi, że ci co żyją są jeszcze zniewoleni, zniewoleni pragnieniem osądzania innych i zniewoleni życiem nienawróconym, a takie na pewno doprowadzi do tragedii.
To tak jakby powiedzieli Jezusowi, że na Zakopiance był wypadek i wszyscy zginęli. A Jezus na to, jak wy nie przestaniecie jechać pod prąd, to wszyscy podobnie zginiecie. I nie ma się co obrażać na to co powiedział Jezus, tylko zacząć patrzeć na drogę. Nawrócić się, to znaleźć właściwy kierunek. Nie patrz na tragiczne wydarzenia po to by oceniać winnych, bo jak się zapatrzysz, to możesz stracić nie tylko oczy.
2. Prawda o wartości
Weźmy inny przykład. Prawda o wartości człowieka.
Co mówią ludzi? Ludzie mówią, że król jest ważniejszy od błazna, dyrektor od sprzątaczki, Amerykanin od Sudańczyka, Polak od Rumuna, bogaty od bezrobotnego, biskup od ministranta, papież od kamerdynera.
I czy to jest prawda? To nie jest prawda. Nie jest, bo nie wyzwala. Wręcz przeciwnie, jednych prowadzi do pychy a drugich do depresji. Zniewala do robienia kariery za wszelką cenę. Dołuje ludzi każdą porażką i nie pozwala się cieszyć z cudzych sukcesów. Nawet po śmierci nie jesteśmy równi i nie mogą zrozumieć na cmentarzu robaki dlaczego ciała niby takie same ale do niektórych nie idzie przejść przez niebotyczny grobowiec.
Co mówi Bóg o wartości człowieka? Jaka jest jego prawda?
Św. Jakub tłumacząc, że biedni są tak samo wartościowi jak bogaci upomina: „Jeżeli zaś kierujecie się względem na osobę, popełniacie grzech, i Prawo potępi was jako przestępców” (Jk 2,9). Uważać, że jedni są ważniejsi od innych, jest po prostu przestępstwem.
W 5 rozdziale Ewangelii Marka Jezus wyrzuca z człowieka legion złych duchów i pozwala im wejść w 2000 świń, które się potopią, żeby raz na zawsz pokazać, że nawet poganin, wielokrotny więzień, margines społeczny jest więcej warty niż 2000 świń, czyli więcej wart niż milion nowych złotych polskich.
W Pierwszy swoim liście, św. Piotr tłumaczy, że „zostaliśmy wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, ale drogocenną krwią Chrystusa” (1P 1,18-19). A św. Paweł w 5 rozdziale do Rzymian napisze, że „Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami.” (Rz 5,8)
Co to znaczy? Że nawet wtedy kiedy popełniasz największe draństwo jesteś dla Boga tak cenny jak „Krew Jego Syna”. To znaczy, jesteś dla Boga tak cenny jak życie samego Syna Bożego. Gdzie jest napisane, że Chrystus wylał więcej Krwi za świętych niż za grzeszników? Gdzie, że więcej za króla niż błazna? Gdzie że więcej za prezydenta niż imigranta? Jeżeli myślimy, że biskup jest cenniejszy dla Boga niż ateista, to nie zrozumieliśmy jeszcze nic z prawdy o wartości człowieka. Jeśli uważamy, że największy żul nie jest taką wartością jak Ciało Chrystusa przed którym klękamy, to jeszcze nie rozumiemy dlaczego Jezus przelał swoją Krew za nas. Jeśli Bóg płaci za nas, grzeszników cenę Krwi, to jesteśmy warci tyle co cena, tyle co Krew. W swoim Synu uczynił nas Synami. Już nie jesteśmy niewolnikami. Już możemy wołać „Abba, Tato”.
Gdyby postawiać na szali Katedrę Wawelską i tego biedaka, który pod nią padnie, to co jest większym skarbem? W Kapadocji, Syrii, Północnej Afryce leżą gruzy po wspaniałych katedrach, a ci którzy pod nimi żebrali cieszą się życiem, który nie runie na wieki.
Bóg jest dobrym ojcem a taki ojciec wie, że dla dobra dziecka warto poświęcić nawet więcej niż 2000 świń, nawet więcej niż bezcenna katedra. Jednego mamy ojca a my wszyscy braćmi jesteśmy. Mówić, że jeden brat jest ważniejszy od drugiego, to mówić, że jedno dziecko jest dla Taty ważniejsze od drugiego, a to tak jakby powiedzieć Bogu, że nie jest Prawdziwym Ojcem.
Jak ta prawda Ewangelii o wartości człowieka wyzwala?
Po pierwsze wyzwala mnie z histerycznego lęku, że ja muszę udowodnić sobie i innym że jestem kimś, że jeśli nie stanę się kimś będę nikim.
Po drugie wyzwala mnie z depresji, bo już wiem, że wartość moja jest taka sama jak św. Jadwigi, bo to moja siostra, z tego samego Ojca.
Po trzecie wyzwala mnie z pychy, że niby jestem ważniejszy od innych, bo to, bo tamto. Wiem, że każdy ma swoje miejsce w życiu i każdy członek Ciała Chrystusowego jest Jego Ciałem a przecież nawet najmniejsze okruszyny Kościół przechowuje z najwyższą czcią. Wiem, że chociaż Jan Paweł II był wielki, to nie powiedziałby na krakowskich Błoniach ani słowa, gdyby jego brat, z tego samego Ojca nie wziął odpowiedzialności za mikrofony.
3. Prawda o przyszłości
Weźmy jeszcze jeden przykład: prawda o tym, co jutro.
Co mówią ludzie? Ludzie mówią: trzeba się zabezpieczyć. Najważniejsza jest praca. A może jeszcze ważniejsze zdrowie. Nie daj Bóg, żeby jakie nieszczęście przyszło albo dzieci chore. A jak kryzys wpłynie na raty, to już posprzątane. Prawda świata o przyszłości mówi: trzeba się maksymalnie zabezpieczać i najgorsza jest niepewność, że nie będzie tak, jakbyśmy chcieli.
Czy to jednak jest prawda? Jeśli byłaby prawdą, to by prowadziła do wolności. A nie prowadzi. Ludzie są zniewoleni panicznie lękiem o jutro, potrafią zrobić niejedno świństwo, żeby nie stracić pracy a nawet potrafią zabić człowieka, nawet dziecko, nawet nienarodzone, żeby tylko było tak jak sobie chcą poukładać. Mają już 40, niektórzy nawet 50, - ba, 60 lat! - i dalej są zniewoleni niepewnością!
Prawda o przyszłości musi być inna:
Jezus mówi:
Nie troszczcie się zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. (Mt 6,31-33)
Jezus pyta:
Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? (Mat 6,27)
Jezus tłumaczy:
Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa? A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie spadnie na ziemię. Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli (Mt 10,29.31)
Mądry Syracydes sugeruje:
Synu, nie bierz na siebie za wiele spraw, bo jeśli będziesz je mnożył, nie unikniesz szkody. I choćbyś pędził, nie dopędzisz, a uciekając nie uciekniesz. Niejeden pracuje, trudzi się i spieszy, a tym bardziej pozostaje w tyle. (Syr 11,10-11)
Psalmisty radzi:
Powierz Panu swoją drogę i zaufaj Mu: On sam będzie działał (Ps 37,5)
Jeśli Bóg jest, i jeśli Bóg jest Ojcem, i jeśli Bóg jest dobrym Ojcem, to nigdy jego dziecko nie będzie martwić się o przyszłość. Bo dzieci martwią się o zabawki ale nie o jutro. Czy nie jest Bóg wszechmogący? Czyż nie potrafi nawet krzyż zamienić w taki cud, że skały pękną, kamień się przesunie i miliardy ludzi wierzy w Jego życie?
W domu mieszka z tobą Ktoś, kto stworzył cały świat, a ty się martwisz, że się świat zawali? Jeśli Boga nie ma, nigdy nie będziemy wolni, bo nigdy nie będziemy znali przyszłości a nie znając jej i nie mając oparcia w Ojcu, który wszystko może będziemy skazani na nieskończoną niepewność. Ale jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? Ani śmierć, ani życie…
Podsumujmy. Prawda jest wtedy prawdą kiedy wyzwala. Jeśli nie wyzwala jest kłamstwem, manipulacją, odczuciem, przekonaniem albo po prostu zwykłą informacją. Prawdy, które głosił Jezus i które głosi Kościół nie dlatego są lepsze, że my jesteśmy po tej stronie, ale dlatego, że prowadzą do wolności. Papierkiem lakmusowym prawdy jest wolność, czyli zbawienie, czyli szczęście.
Gdyby współżycie bez zobowiązań prowadziło do większej wolności człowieka, w życiu Bóg nikomu by tego nie zabraniał. Bo po co?
Gdyby czynny homoseksualizm prowadził do większej wolności człowieka, w życiu Bóg nikomu by tego nie zabraniał.
Gdyby antykoncepcja prowadziła do większej wolności małżonków, w życiu Bóg nikomu by tego nie zabraniał.
I tak dalej. I tal dalej…
Oczywiście pytanie pozostaje czy czasem jakaś prawda nie jest przypadkiem tylko ludzka? Czy do Ewangelii nie wkradło się w niektórych miejscach niekoniecznie Boże myślenie? Czy Kościół czasem nie głosi prawd, kóre już z punktu widzenia Boga nie są już aktualnymi prawdami? Pytanie jest poważne i spóbujemy się z nim zmierzyć za tydzień.
Dziś chciałbym abyśmy wyszli z tym jednym, zasadnicznym przekonaniem. Każde przykazanie Boże jest tylko po to, żeby człowiek był bardziej wolny. Tak jak każda droga do Zakopanego jest po to, żeby tam dojechać a nie po to, żeby jeździć po polach. Bo prędzej czy później to się naprawdę źle skończy.
Katedra Wawelska, 24.02.2013
Zaczynamy rekolekcje o prawdzie. Pierwsze kazanie może być trochę trudne. I wymagające szczególnie myślenia. Ale jeśli nie ustawimy sobie pewnych spraw na początku, możemy nawet mówić nieprawdę o prawdzie. Dlatego najpierw cztery zasadnicze sprawy.
1. Świat stoi na prawdzie
Gdyby nie prawda, nie dałoby się żyć.
Dlaczego jesteśmy akurat teraz w Katedrze? Czy nie dlatego, że uwierzyliśmy, że zegar mówił prawdę? Czy nie dlatego, że słysząc słowo „Wawel”, mieliśmy nadzieję, że to słowo odpowiada rzeczywistości? Czy nie dlatego mnie słyszycie, że to jest prawda, że jak się mówi do włączonego mikrofonu, to lepiej słychać?
Świat stoi na prawdzie i dzięki niej idzie do przodu.
Prosisz o chleb i dostajesz chleb. Widzisz 20 zł i to jest 20 zł. Widzisz drzwi i możesz wyjść łatwiej niż przez ścianę. Wierzysz, że drzwi są od wychodzenia i wchodzenia.
Prawda w tym najprostszym znaczeniu to jest zgodność słów, pojęć czy zdań z rzeczywistością.
I kiedy one się nie zgadzają z rzeczywistością, najczęściej to człowieka boli. Myślał, że woda jest zimna, a to był wrzątek. Powiedział mu, że dostanie tysiąc a otrzymał sto. Myślał, że to cukier a to sól.
Kłamstwo może bardzo boleć. Dlatego od małego dziecka uczyli nas rodzice, co to jest piasek, nóż, zabawka, zapałki, samochód, uczyli nas prawdy, żeby nas życie nie bolało.
Chodzi zatem na początku o to, że by uwierzyć, że tak jak ważna jest prawda w świecie widzialnym, dotykalnym, tak samo ważna jest prawda w życiu duchowym. I tak jak boli kłamstwo w świecie materii, tak może jeszcze bardziej boleć nieprawda tam, gdzie chodzi o duszę.
Powiedział „miłość” a to był egoizm. Słyszałaś „Kocham Cię” a widziałaś „I tak zrobię po swojemu”. Myślałeś dobre rekolekcje a to była tylko reklama.
Świat stoi na prawdzie. Kłamstwo boli. Uderzmy głową z całej siły w ścianę mówiąc sobie, że to poduszka, uderzmy dzisiaj, żeby raz na zawsze zapamiętać, że kłamstwo boli.
2. Ludziom często nie zależy na prawdzie
Ktoś powie: jak to nie zależy? Przecież skoro kłamstwo boli, to wszystkim powinno zależeć na prawdzie!
Problem jednak w tym, że czasem prawda boli szybciej niż kłamstwo.
„Nie wolno ci mieć żony twego brata” – mówi Jan Chrzciciel do Heroda.
I problem w tym, że nieraz kłamstwo nie boli kłamcy.
„Przez Belzebuba wyrzuca złe duchy” (Mt 12,24) – tak mówili o Jezusie.
Człowiek z natury ucieka prędzej od bólu niż od kłamstwa i jeśli w danym momencie jest święcie przekonany, że kłamstwo mniej go zaboli niż prawda, to wszystko zrobi, żeby wybrać kłamstwo.
Dlaczego Piłat skazał niewinnego Jezusa na śmierć? Czy nie dlatego, że bardziej by go bolało tłumaczenie się przed Cezarem?
Dlaczego student oszukuje na kolokwium? Czy nie dlatego, że by go bardziej bolała prawda o nim samym?
Dlaczego skłamał mówiąc, gdzie był po pracy? Czy nie dlatego, że…?
Jest jednak i trzeci powód, dlaczego ludziom nie zależy na prawdzie.
Skoro kłamstwo boli, to znaczy, że może być bronią. A skoro jest bronią, to nadaje się do używania w walce z wrogiem.
„Gdyby to nie był złoczyńca, nie wydalibyśmy Go tobie” (J 18,30) – tak starszyzna do Piłata.
Dlaczego nie sprawdził danych o dzieciobójstwie, zanim wypowiedział się w telewizji?
Dlaczego powiedział że w tradycyjnych, konserwatywnych społeczeństwa więcej zabijają dzieci niż w wolnych i nowoczesny?
Dlaczego nie sprawdził danych np. w USA czy Kanadzie?
Dlaczego nie sprawdził, jaka prawda, zanim powiedział, że nie płacą podatków?
Dlaczego zmanipulowali wypowiedź?
Bo są ludzie, którzy wiedzą, że kłamstwo zaboli innych. I dlatego kłamią.
Ludziom często nie zależy na prawdzie. Ludziom zależy na tym, żeby tu i teraz im było dobrze a tym, których nie lubią, żeby tu i teraz było niedobrze. I to jest druga prawda o prawdzie.
3. Wiele zależy od perspektywy
Gdyby postawić pytanie: „Jakiego wzrostu jest pan, który siedzi w tej oto ławce?”, okazałoby się, że odpowiedź nie jest taka oczywista. Bo z mojego punktu widzenia ten człowiek ma 3 cm. Naprawdę! Proszę popatrzeć się! On mieści się między moimi dwoma palcami! I ta odległość wydaje się być trzy centymetrowa. Ten jednak kto stoi obok niego, powie, że on ma 1,75m. Jakiego wzrostu zatem jest ten pan? Zależy od perspektywy. Prawda bardzo zależy od perspektywy.
Jaka mała jest ziemia z punktu widzenia wszechświata! Jak wysokie jest 4 piętro dla 90-latki! Jak ciężki jest plecak dla małego dziecka! Jak trudno zaufać, kiedy tyle razy skłamał! Prawda zależy od perspektywy.
Patrzysz na kij do połowy zanurzony w wodzie i mówisz złamany. Wyciągasz a on całkiem prosty. Prawda zależy od perspektywy.
Pytał Jezus, za kogo ludzie go uważają? Jedni za Eliasza, inni za Jeremiasza a jeszcze inni za jednego z proroków.
Prawda zależy od perspektywy.
To jest ważne, żeby zrozumieć, że dopóki ludzie patrzą na świat, siebie i innych z różnych perspektyw, dopóty nigdy nie będą się zgadzać.
On ma inne zdanie na temat Boga, Kościoła, rodziców, pracodawcy, homoseksualizmu, alkoholu czy mieszkania przed ślubem, dlatego, że patrzy z innej perspektywy. Jest winnym miejscu niż ja. I jest tak samo przekonany, że mówi prawdę, jak ja jestem przekonany, że mówię prawdę. Bo problemem w prawdzie często nie jest prawda, ale perspektywa, z jaką się naprawdę spogląda.
Dlatego jednym z fundamentalnych pytań o prawdę, jest pytanie z jakiej perspektywy patrzymy na świat? Przez jakie okulary? Jakiego zmysłu używamy, kiedy mówimy: to na prawdę jest tak i tak.
Chrześcijanin mówi: Moją perspektywą jest Bóg. On jest tak mądry i wielki, że widzi więcej, bo z góry, i wie lepiej, bo żyje dłużej. I z perspektywy wieczności i doskonałości mówi: „To jest mój Syn wybrany, jego słuchajcie”.
Chrześcijanin powie: Ja chcę patrzeć na świat oczami Jezusa Chrystusa, bo on ma taką perspektywę, że nawet w Magdalenie widzi przyszłą świętą i w Zacheuszu dobrodzieja ubogich. Co więcej! Nawet w krzyżu, w haniebnej i niewinnej śmierci widzi bramę do jeszcze lepszego życia!
Wiele zależy od perspektywy, dlatego nie mamy pretensji do nikogo o kłamstwa, ale rozumiemy, że ktoś po prostu jest za daleko od Boskiego punktu widzenia.
4. Po co jest prawda?
Dotknijmy jeszcze jednej sprawy: Po co jest prawda?
Jezus powiedział do Żydów, którzy Mu uwierzyli [czyli którzy chcieli patrzeć na świat i siebie z Jego perspektywy]: „Jeżeli będziesz trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”. (J 8,31-32)
Po co jest prawda? Prawda jest dla wolności. Co więcej prawda, żeby była prawdą musi wyzwalać. Biblijna prawda jeśli nie wyzwala, nie jest prawdą. Tak jak lekarstwo, że było lekarstwem musi leczyć, inaczej jest tylko substancją, płynem, chemicznym związkiem. A nawet czasem trucizną. Dlatego nie ci znają prawdę, którzy wiedzą jaka prawda jest, ale ci, którzy są wolni. Zatem im bardziej człowiek jest zniewolony, tym dalej jest od prawdy.
I tu można i trzeba dokonać zasadniczego rozróżnienia między informacją a prawdą. Informacja informuje, prawda wyzwala. Informacja przekazuje treść, prawda przekazuje moc potrzebną do wyzwolenia.
Powiedzieć komuś, że jest łajdakiem, może być tylko informacją. Stanie się prawdą, jeśli ta informacja zaprowadzi go do wolności. Stwierdzić, że dziecko jest głodne może być tylko informacją, stanie się prawdą, jeśli to słowo wyzwoli go od głodu. Powiedzieć, że Bóg jest miłością może być tylko informacją, będzie prawdą, jeśli ta miłość zacznie wyzwalać.
Dlaczego rozróżnienie między informacją a prawdą jest tak ważne? Dlatego, żebyśmy nie byli przekonani, że znamy prawdę, kiedy nie jesteśmy wolni i żeby rozumieć ludzi, którzy odrzucają to, co my nazywamy prawdą. Bo zapewne oni nie odrzucają prawdy, ale informację. A skoro ta informacja, którą znają o Bogu, Kościele i wierze ich nie wyzwoliła, to nawet muszą ją odrzucić, bo jeśli coś nie wyzwala, to znaczy, że prawdą być nie może. A człowiek ze swojej istoty chce być przede wszystkim wolny.
Podsumujmy. Świat stoi na prawdzie i jesteśmy tu razem dzięki temu, że informacja o godzinie, miejscu i rekolekcjach okazały się prawdziwe. Wiemy, że nieraz nam nie zależy na prawdzie, nawet jeśli kłamstwo prędzej czy później zaboli. Rozumiemy, że wiele zależy od perspektywy, dlatego nie denerwujemy się z powodu tych, którzy widzą wiele spraw całkiem inaczej, ale zależy nam na tym, żeby na wszystko popatrzeć z Boskiej perspektywy. Dlaczego? Bo to jest perspektywa wolności. A wolność, czyli zbawienie, czyli w języku niereligijnym szczęście to jest to, o co właściwie na chodzi.
Na koniec słowa Benedykta XVI z wczoraj:
„Prawda jest piękna, a prawda i piękno łączą się ze sobą: piękno jest pieczęcią prawdy” […] A także jego życzenia połączone z modlitwą, „abyśmy - jak powiedział papież - byli coraz bardziej zdolni do modlitwy, głoszenia, świadczenia prawdy, która jest piękna, która jest miłością.”
Katedra Wawelska, 10.03.2013
Rekolekcje o prawdzie. „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8,32). Jeśli nie wyzwala nie jest prawdą. Lekarstwo jest lekarstwem, kiedy leczy. Dziś część III i ostatnia. A w niej chcemy postawić dwa pytania:
I. Co przeszkadza w tym, aby prawda była prawdą?
1. Prawdzie przeszkadza najczęściej pragnienie
Młodszy syn pragnął uniezależnić się od ojca. Chciał zamieszkać daleko od domu. Ale czy to pragnienie było prawdą? Gdyby było prawdą powinno zaprowadzić do wolności a zaprowadziło do takiego stanu, w którym nie znajdowali się nawet najemnicy jego ojca.
Szymon chciał, żeby Jezus był Mesjaszem politycznym, dlatego na słowa o krzyżu mówi: „Panie nigdy to na Ciebie nie przyjdzie” (Mt 16,22). Ale to nie była prawda. Za te słowa nawet został nazwany szatanem (por. Mt 16,23).
Dwaj starcy z Księgi Daniela tak pożądali pięknej Zuzanny, że jak mówi Pismo „zatracili swój rozsądek i odwrócili swe oczy, zaniedbując spoglądania ku Niebu” (Dn 13,9). Ale to pożądanie nie było prawdą. Bo nie zaprowadziło ich do wolności. Zaprowadziło ich do kłamstwa a kłamstwo do kary śmierci.
Prawdzie bardzo przeszkadzają pragnienia, pożadanie, oczekiwania, to co chcemy za wszelką cenę. Za wszelką cenę chce dziecka, męża, żony, pracy, dyplomu, zdrowia, pieniędzy, dobrej opinii, alkoholu, papierosów, narkotyków, świętego spokoju. I nawet gdyby sam Bóg uważał, że to nie dla mnie, że to co chcę nie zaprowadzi mnie do wolności, to i tak się upieram przy swoim. Bo ja chcę. I choćby mi wszyscy mówili, że moje dziecko nie jest w porządku a moje kompetencje żałosne, to ja wiem lepiej. Bo prawdą jest to co ja chcę!
Ta prawda jednak nie wyzwala. Bo kiedy osiągnę co chcę, boję się stracić. A tam gdzie jest lęk, tam nie ma wolności. Jak mówi List do Hebrajczyków: „Całe życie przez bojaźń śmierci podlegli byli niewoli” (Hb 2,15)
2. Prawdzie przeszkadza przekonanie
Ewa była przekonana, że owoce zakazanego drzewa nadają się do zjedzenia.
Świadkowie cudzołóstwa byli przekonani, że tylko kamieniami można było załatwić sprawę grzechu.
Faryzeusze byli przekonani, że przyjmowanie grzeszników i celników jest rzeczą niepojętą.
Ruczaj. Rok 2000. Wysokie bezrobocie. Kolęda. Rozmowa z niepracującym od trzech lat. A czy szuka pan pracy? Jak ksiądz śmie zadawać tak idiotyczne pytanie? Nie wie ksiądz, że w Polsce nie ma pracy? Jak można szukać czegoś czego nie ma?
Kiedy przekonanie przemieni się w uprzedzenie, to nawet gdyby ktoś był samym Bogiem to i tak go ukrzyżują.
3. Prawdzie przeszkadza fikcja
Śpiewam w kościele „Pan mym pasterzem, nie brak niczego”. A ledwie kogo spotkam, narzekam na to czego mi brakuje.
Śpiewam „Liczę na Ciebie Ojcze” a przecież liczę na układy, na zabezpieczenie, na szczęście.
Mówię publicznie: „Wspaniały referat, super robota” a za plecami mogę wreszcie powiedzieć, co myślę.
Fikcja robi straszną krzywdę, zwłaszcza tym, przed którymi boimy się mówić prawdy. Skąd ma wiedzieć szef, że go powinni już dawno zmienić, skoro wszyscy mu mówią, że jest dobrym szefem? Przecież nie każda praca, nie każde powołanie to życie trenera, gdzie na dłuższą metę nie da się ukryć wyników.
Fikcja to rozbieżność celu.
To jakby powiedzieć choremu, że ma grypę, żeby nie mówić, że ma raka.
To jakby powiedzieć żonie, że jadę do Zakopanego a pojechać do Warszawy. I jeszcze dziwić się, dlaczego czeka na Krupówkach.
Jeśli w dyskusji jednym zależy na prawdzie, innym na manipulacji a trzecim na fikcji, to najlepiej, żeby się jak najprędzej rozstali. Bo jeśli jeden chce jechać do Katowic, inny do Tarnowa a jeszcze inny do Kielc, to jak się nie rozstaną, to mogą całe życie jeździć w kółko po Rondzie Matecznym.
4. Prawdzie przeszkadzają autorytety
Chrystusa ukrzyżowali nie prości ludzie i nie argumenty, ale autorytety. To autorytet rzymski pytał się „Cóż to jest prawda?” To autorytety religijne wołały «Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!» (J 19,6). To Sanhedryn kazał biczować uczniów Chrystusa.
Św. Jan Vianney kiedy dowiedział się, że dzieci zrywają jabłka z jego drzew kazał drzewa pościnać, żeby dzieci nie grzeszyły. Proboszcz z Ars jest autorytetem, ale czy to było mądre?
Benedykt XVI w homilii na zakończenie synodu biskupów w Rzymie, 28.10.2012 r. powiedział: „Bartymeusz nie jest od urodzenia ślepy, lecz stracił wzrok: jest człowiekiem, który utracił światło i jest tego świadom”. Skąd papież wie, że Bartymeusz nie był ślepy od urodzenia? Ewangelia o tym przecież w ogóle nie mówi! Jedynym punktem odniesienia może być greckie słowo anablepo, którego użył Bartymeusz mówiąc: „Rabbuni, żebym przejrzał!” (Mk 10,51). Anablepo oznacza „spojrzeć w górę”, ale także „przejrzeć, odzyskać wzrok”. A więc skoro odzyskał, to kiedyś widział. Problem w tym, że w Ewangelii Jana, w 9 rozdziale, kiedy mowa jest o uzdrowieniu ślepego od urodzenia ten sam czasownik anablepo użyty jest trzykrotnie użyty na określenie odzyskania wzroku człowieka niewidomego od urodzenia! (por. J 9,11.15.18) Zatem samo słowo anablepo nie jest argumentem za tym, że Bartymeusz na pewno kiedyś widział. Może widział, może nie widział. Papież uznał za pewno coś co pewne nie jest.
Bp Grzegorz Ryś. Rekolekcje adwentowe dla studentów. Kolegiata św. Anny. 18 grudnia. Robi egzegezę zdania z 14 rozdziału Mateusza: „Piotr na widok silnego wiatru uląkł się i zaczął tonąć” (w. 30). Biskup mówi: „sprawdziłem, co tam naprawdę jest napisane i naprawdę jest tak owładnięty widzeniem silnego wiatru”. Tłumaczy, że blepo znaczy nie tylko „zobaczyć”, ale „dać się zawładnąć temu co widzę.” A że wiatr jest „silny”, a tak o Bogu mówi Biblia, z tego wyciąga wniosek, że wiatr dla Piotra stał się niejako bogiem, któremu Piotr dał się zawładnąć. Wszystko jest piękne. Tylko, że greckie słowo blepo nie znaczy „dać się zawładnąć temu co widzę”, tylko po prostu zwyczajnie „widzieć”. A nawet gdyby znaczyło, to w tym zdaniu użyte jest ono w formie tzw. imiesłowu czynnego czyli trzeba by powiedzieć, że to Piotr zawładnął wiatrem a nie że on został zawładnięty. Już nie mówiąc o tym, że słowo „silny” nie występuje w bardzo wielu manuskryptach a ponadto w Biblii tak samo mówi się o silnym głodzie, głosie trąby, wojsku, obrzędzie żałobnym i wielu innych rzeczach. Może i Piotr potraktował wiatr jak boga, ale na pewno nie wynika to z języka greckiego. I na pewno nie wiemy, że tak było na pewno.
Prof. Jan Hartmann 18 lutego w „Kropce nad I” powiedział 28 lutego, że w społeczeństwach konserwatywnych kobiety więcej zabijają dzieci. Kobieta wolna, która mogłaby dokonać aborcji, dziecka urodzonego nie zabija. Sprawdźmy statystyki. Dzieciobójstw w przeliczeniu na jednego mieszkańca w Kanadzie jest dwa razy więcej a w Stanach Zjednoczonych trzy razy więcej niż w Polsce.
Przykłady można mnożyć. Chodzi o to, żeby nie dać sobie wmówić, że skoro to powiedział taki i taki, to musi być prawda. Dla nas tylko Chrystus jest autorytetem a inni tylko wtedy kiedy mówią prawdę. Nawet najlepszy lekarz kiedy poda truciznę, nie stanie się ona lekarstwem. Powoływanie się na autorytety bardzo przeszkadza myśleniu. Autorytet sam w sobie nigdy nie może być argumentem a już na pewno nie wtedy kiedy argument sprzeciwia się autorytetowi.
To samo jeśli chodzi o anty-autorytety albo o ludzi, do których inni są uprzedzeni. Jeśli ktoś uważa, że o. Tadeusz Rydzyk nie jest w stanie powiedzieć prawdy, albo że pani prof. Środy nigdy nie mówi prawdy, to znaczy, że ciągle jest na poziomie kibicowania a nie na poziomie poszukiwana prawdy. Sługa Boży Jerzy Ciesielski mówił, że nie ma człowieka, od którego nie można by się czegoś nauczyć i nie ma człowieka, który by nie mógł czegoś nauczyć innych. Czy nie moglibyśmy uczyć się od prostytutek otwartości na innych? Czy nie moglibyśmy uczyć się od alkoholików walki o Boga? Gdybyśmy tak starali się codziennie o bliskość Boga jak oni o bliskość alkoholu, to już dawno by było po nowej ewangelizacji.
II. Co pomaga w tym, aby prawda była prawdą?
1. Prawdzie pomaga krytycyzm - w tym autokrytycyzm
„Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, – pisze św. Paweł -, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią” (1 Kor 4,4)
Cala współczesna nauka wyrosła na sceptycyzmie metodologicznym. I cały rozwój bierze się z pytania: A może tu jest błąd? A może da się inaczej? Co by zrobić, żeby było jeszcze lepiej?
Nie zapomnę James’a Swetnam’a, emertywanego profesora greki na Biblicum w Rzymie, który każdego roku, i jeszcze po trzydziestu latach pracy zmieniał coś w jego wykładach, bo zauważył, że jeszcze można było to zrobić lepiej.
2. Prawdzie pomaga wiedza
Św. Piotr o listach św. Pawła pisze tak: „Są w nich trudne do zrozumienia pewne sprawy, które ludzie niedouczeni i mało utwierdzeni opacznie tłumaczą, tak samo jak i inne Pisma, na własną swoją zgubę.” (2 P 3,15-16). A Syracydes zachęca: „Nie sprzeciwiaj się prawdzie, ale wstydź się swej nieumiejętności!" (Syr 4,25)"
Dyskutują o wyprawach krzyżowych, o Bogu Starego Testamentu, o inkwizycji, o Kościele, o in vitro a nic nie przeczytali. Eugenio Alliata, profesor archeologii z Franciszkańskiego Studium Biblijnego w Jerozolimie często powtarzał, że trzeba oglądnąć tysiąc ruin i przeczytać tysiąc książek, żeby zacząć cokolwiek rozumieć na temat kolejnego miejsca.
Pomyślmy. Czy da się dyskutować bez przygotowania o równaniu Schrödingera? Lata w szkole trzeba spędzić od przedszkola, żeby dojść do rozumienia całek! A dyskusje o Bogu czasem można porównać do takiej rozmowy:
„Co pani myśli na temat wzoru S=at2/2? Wzoru na drogę w ruchu przyspieszonym? - A, wie Pan, zależy gdzie się spieszę. Poza tym podoba mi się. Jest krótki. No i ta literka “S”! To mój ulubiony rozmiar!”
Diabeł jest mistrzem wmawiania ludziom wszechstronnej wiedzy na temat Boga i przykazań. Ludzie nie będą wyrażali swojego zdania na temat cytozyny, guaniny czy tyminy, kiedy się na tym nie znają, ale o Bogu to wszystko wiedzą. Nawet, że Go nie ma.
3. Prawdzie pomaga czas
Gdyby dzisiejsza Ewangelia skończyła się na 19 wersecie, to można by powiedzieć, że syn marnotrawny zmarnował sobie życie. Gdyby wczorajszy mecz Wisły skończył się po pierwszej połowie, prawda o Wiśle nie byłaby zwycięska. Gdyby Nowy Testament skończył się na Wielkim Piątku, nawet prawda Ewangelii, byłaby jednym wielkim kłamstwem.
Jeśli ktoś chce żyć rok, dwa, nawet dziesięć, to może robić, co chce, bo kłamstwo choć ma krótkie nogi, to wystarczająco długie, żeby nawet pociągnąć do śmierci. Ale jeśli dusza jest nieśmiertelna, to lepiej jej nie okłamywać, bo wymęczy człowieka nieraz w tym życiu a kto wie, ile jeszcze w tamtym.
Na krótką metę nie zawsze opłaca się mówić i żyć prawdą. Myśląc jednak o życiu na lata, a zwłaszcza na wieki, wiemy, że nie da się inaczej, jak tylko w prawdzie. Czy mało spotykamy ludzi na plantach, którzy decydując się kiedyś na picie, nigdy nie myśleli perspektywicznie?
Czas pomaga prawdzie również w tym sensie, że pomaga Kościołowi zrozumieć to, co Duch Święty do niego mówi. Jezus powiedział, że ześle Ducha Świętego i gdy „On przyjdzie, Duch Prawdy doprowadzi was (można by też przetłumaczyć „będzie was prowadził”) do całej prawdy”. Kościół ma całą prawdę, ale całej prawdy nie zna. Ciągle przez Ducha jest do niej cierpliwie prowadzony.
Trzeba było lat, żeby Kościół zgodził się z Galileuszem. Trzeba było lat, żeby Kościół nie walczył z ewolucją. Trzeba było lat, żeby nie karał biblistów za mówienie, że Mojżesz nie napisał pięcioksięgu.
Wiele się mówi o antykoncepcji, in vitro, homoseksualizmie, Komunii dla niesakramentalnych. Może Bóg ma inne zdanie na te tematy niż Kościół. Ale jeśli Bóg ma inne zdanie na te sprawy, to prędzej czy później doprowadzi nas całej do prawdy. Nie bójmy się tego. Dopóki jednak tego nie wiemy, zachowajmy to prawo, które obowiązuje, bo przecież może się również okazać, że to ono jest niezmienną prawdą a nie to co świat głosi.
4. Prawdzie pomaga najbardziej Bóg
Jezus powiedział do tych, którzy mu uwierzyli: „Jeżeli będziesz trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”. (J 8,31-32) Jeśli Ewangelista mówi: „Łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa”. (J 1,17), jeśli Jezus mówi: „Ja jestem drogą i prawdą i życiem” (J 14,6), jeśli prosi Boga: „Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą” (J 17,17) to pierwszym i najważniejszym środkiem i pomostem do prawdy będzie zawsze Pan Bóg.
Bóg jest prawdą. Jeśli chce znać prawdę musze być blisko Boga.
Bóg jest światłem. Jeśli nie chcę chodzić w ciemnościach, muszę być blisko Boga. Przecież kiedy wieczorem wracamy do domu, to najpierw zapalamy światło, w bo ciemności można sobie nawet krzywdę zrobić.
Może ktoś powie, że to jest opinia nasza, opinia chrześcijan. Ok. Ale w tym wszystkim jest to przedziwne, że im człowiek bliżej jest Boga, tym bardziej jest wolny. A jeśli jest bardziej wolny, to znaczy, że jest bliżej prawdy, a jeśli jest bliżej prawdy, będąc bliżej Boga, to znaczy, że Bóg jest prawdą. Zdarzyło mi się, że mi zaszkodziło jedzenie. Zdarzyło mi się, że zaszkodziło spotkanie z człowiekiem. Zdarzyło mi się, że mi nawet łóżko zaszkodziło, bo rano czułem się gorzej niż wieczorem. Ale nigdy, przenigdy w 40 letnim życiu nie zdarzyło mi się, żeby mi zaszkodziła modlitwa, żeby mi zaszkodziła adoracja Najświętszego Sakramentu, albo żeby mi zaszkodziła medytacja! Co więcej, po każdym spotkaniu z Bogiem czuję się zawsze bardziej wolny. Czasem to spotkanie musie być dłuższe, ale zawsze, naprawdę zawsze wychodzę z niego bardziej wolny.
Największa prawda o prawdzie jest taka: im bliżej Boga tym bliżej prawdy.
I może to nie przypadek, że rekolekcje o prawdzie kończymy w niedzielę, w której czytana jest Ewangelia o synu marnotrawnym. Tak jakby Bóg chciał nam powiedzieć na koniec: "Dzieci moje, wróćcie do mnie! Może jeszcze macie za co bawić się w przestrzeniach, w których mnie nie ma… Może jeszcze nie czujecie, że życie beze Mnie nie może się dobrze skończyć… Może jeszcze nie jesteście doprowadzeni do granicy dna, w którym wydaje się, że prawie wszystko zostało spaprane. Wróćcie do mnie... Bo tylko przy mnie, przy waszym Ojcu, tylko przy mojej miłości, życie staje się prawdą, która prowadzi do wolności."