Każdy proboszcz parafii w ostatni dzień roku, albo i w Nowy Rok, podsumowuje miniony czas, podając przy tym różne statystyki. Czując się w pewnym sensie odpowiedzialny za ludzi, którzy wchodzą na moją stronę, chciałbym podzielić się paroma myślami, żegnając rok 2015.
1. W roku 2015 zostało dodanych około 240 różnych artykułów: kazań, medytacji, konferencji, wierszy, maxi i mini refleksji. Po 5 latach strony jest już ponad 1500 różnego rodzaju tekstów. Tekstów jest dużo. Może nawet za dużo. Potrzeba pracy nad jakością.
2. Google Analytics policzył, że w roku 2015 strona zanotowała 538 tys. odsłon, 190 tys. sesji i 101 tys. użytkowników. Wchodzili tu mieszkańcy 143 krajów (85,4% Polska; 2,56% USA, 1,67% UK) oraz 3693 miejscowości/powiatów (25% Kraków, 20% Warszawa, 4% Wrocław, 3% Poznań). To jest wzrost rzędu 50-200% (w zależności od kategorii) w porównaniu do roku poprzedzającego. Dziękuję Bogu coraz częściej za Internet, bo przy małym nakładzie pracy można dotrzeć do wielu ludzi.
3. Największą popularnością cieszą się maxirelfeksje. Pierwsza trójka to: „Do księży homoseksualistów”, „Cztery granice WOŚP” „Dlaczego żałuję, że jestem księdzem?” Z jednej strony trochę to zastanawia, bo strona ma za cel przed wszystkim komentować Boże Słowo, z drugiej jednak widać, że jest coś takiego jak łaska czasu, to znaczy, sprawy aktualne, nieraz kontrowersyjne powinny być komentowane na bieżąco. Za parę tygodni może już być za późno albo nie do końca na miejscu. Komentarze wymagają największego nakładu czasu, a że są pisane w ramach hobby, nie będą systematyczne, tylko jak dotychczas okazyjne.
4. Po raz pierwszy w minionym roku otrzymałem wiele negatywnych komentarzy i maili. Prawie wszystkie pochodziły od osób, które mnie osobiście nie znają. To z jednej strony pokazuje, jak ważne jest poznanie człowieka, aby móc go zrozumieć, z drugiej strony rodzi we mnie pytanie o sens publikacji w Internecie. Czy nie lepiej byłoby jednak ograniczyć się do kazań, konferencji i spotkań na żywo? Czy nie lepiej komunikować się we wspólnocie ludzi, w której słowo będzie zawsze osadzone w ciele? Oczywiście wiele osób, które też mnie nie znają osobiście miało odczucia zgoła pozytywne. Czy jednak można narażać na zgorszenie jednych za cenę pożytku drugich? Ktoś powie, że wtedy nie miałoby sensu żadne dziennikarstwo i żadna publicystyka. Sęk w tym jednak, że ja nie jestem dziennikarzem ani publicystą. Jestem przede wszystkim księdzem i cokolwiek pisząc muszę mieć na uwadze przede wszystkim zbawienie człowieka. Każdego. Na razie jednak sprawa ta wymaga dalszego przemyślenia.
5. Jest jeszcze do poprawienia trochę spraw technicznych (m.in. uporządkowanie niektórych artykułów i naprawa problemów z wtyczkami społecznościowymi). Cierpliwości.
Dziękuję wszystkim czytelnikom i słuchaczom. Jesteście dla mnie w pewnym sensie parafią. Modlę się o to, żeby każde nasze spotkanie przybliżało nas do Boga i ludzi, miłości i prawdy. Do wolności. Taki bowiem jest pierwszy i jedyny cel tej strony.
Niech Wam Bóg błogosławi na cały rok 2016!+