Katedra Wawelska, 3.03.2013
Tydzień temu zaczęliśmy rekolekcje o prawdzie. Powiedzieliśmy, że gdyby nie prawda nie dałoby się żyć, że są tacy, co im nie zależy na niej, że wiele zależy od perspektywy i że prawda jest dla wolności: „poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”. Jeśli prawda nie wyzwala, nie jest prawdą. Dzisiejsze kazanie ma jeden cel: przekonać, że prawda Boża rzeczywiście prowadzi do wolności.
1. Zacznijmy od dzisiejszej Ewangelii
Odpowiedź Jezusa na wieść o rzezi jego rodaków z Galilei wydaje się być skandaliczna. Czy nie powinien powiedzieć: „Piłat jest okrutnym władcą!” albo „Co za przykre nieszczęście! Łączę się w bólu” albo „To jest tajemnica nie do wyjaśnienia. Trzeba wziąć ten krzyż”? Wyobrażacie sobie 11.09.2001 i Jana Pawła II mówiącego po zamachu w Nowym Jorku „Jeżeli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie?”. Gdzie tu jest prawda, która wyzwala?
Po pierwsze wyzwala od kłamstwa, kłamstwa, że im ktoś bardziej cierpi, tym bardziej nagrzeszył.
Ileż krzywdy narobił ludziom dogmat matematyczno-teologiczny o funkcji wprost proporcjonalnej między grzechami a cierpieniem! Dlatego, że cierpiący dołowali się dodatkowo poczuciem winy a zdrowi myśleli, że grzechów nie mają.
Po drugie wyzwala od myślenia, że mieszkańcy Jerozolimy są lepsi od tych z Galilei, więc takie rzeczy nie powinny im się przytrafić.
Po trzecie wyzwala od zakłamanej hierarchii wartości. Podobnie w Ewangelii Jana w 5 rozdziale, kiedy Jezus mówi do człowieka, który 38 lat nie mógł chodzić: „Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło!” Rozumiecie? Jest coś gorszego niż 38 lat choroby? Jest coś gorszego niż śmierć w masakrze? Trzeba dopiero śmierć przeżyć, żeby to zrozumieć. Na razie można tylko zawierzyć temu, który wie więcej.
Ale gdzie tu jest prawda, która prowadzi do wolności? Jest właśnie w tym, że Jezus tak ustawiając sprawę nie koncentruje się na ludziach, którzy umarli i na osądzaniu ich czynów. Komu by to pomogło? Kogo by to wyzwoliło? Nikogo. Naprawdę nikogo.
Jezus widzi, że ci co żyją są jeszcze zniewoleni, zniewoleni pragnieniem osądzania innych i zniewoleni życiem nienawróconym, a takie na pewno doprowadzi do tragedii.
To tak jakby powiedzieli Jezusowi, że na Zakopiance był wypadek i wszyscy zginęli. A Jezus na to, jak wy nie przestaniecie jechać pod prąd, to wszyscy podobnie zginiecie. I nie ma się co obrażać na to co powiedział Jezus, tylko zacząć patrzeć na drogę. Nawrócić się, to znaleźć właściwy kierunek. Nie patrz na tragiczne wydarzenia po to by oceniać winnych, bo jak się zapatrzysz, to możesz stracić nie tylko oczy.
2. Prawda o wartości
Weźmy inny przykład. Prawda o wartości człowieka.
Co mówią ludzi? Ludzie mówią, że król jest ważniejszy od błazna, dyrektor od sprzątaczki, Amerykanin od Sudańczyka, Polak od Rumuna, bogaty od bezrobotnego, biskup od ministranta, papież od kamerdynera.
I czy to jest prawda? To nie jest prawda. Nie jest, bo nie wyzwala. Wręcz przeciwnie, jednych prowadzi do pychy a drugich do depresji. Zniewala do robienia kariery za wszelką cenę. Dołuje ludzi każdą porażką i nie pozwala się cieszyć z cudzych sukcesów. Nawet po śmierci nie jesteśmy równi i nie mogą zrozumieć na cmentarzu robaki dlaczego ciała niby takie same ale do niektórych nie idzie przejść przez niebotyczny grobowiec.
Co mówi Bóg o wartości człowieka? Jaka jest jego prawda?
Św. Jakub tłumacząc, że biedni są tak samo wartościowi jak bogaci upomina: „Jeżeli zaś kierujecie się względem na osobę, popełniacie grzech, i Prawo potępi was jako przestępców” (Jk 2,9). Uważać, że jedni są ważniejsi od innych, jest po prostu przestępstwem.
W 5 rozdziale Ewangelii Marka Jezus wyrzuca z człowieka legion złych duchów i pozwala im wejść w 2000 świń, które się potopią, żeby raz na zawsz pokazać, że nawet poganin, wielokrotny więzień, margines społeczny jest więcej warty niż 2000 świń, czyli więcej wart niż milion nowych złotych polskich.
W Pierwszy swoim liście, św. Piotr tłumaczy, że „zostaliśmy wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, ale drogocenną krwią Chrystusa” (1P 1,18-19). A św. Paweł w 5 rozdziale do Rzymian napisze, że „Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami.” (Rz 5,8)
Co to znaczy? Że nawet wtedy kiedy popełniasz największe draństwo jesteś dla Boga tak cenny jak „Krew Jego Syna”. To znaczy, jesteś dla Boga tak cenny jak życie samego Syna Bożego. Gdzie jest napisane, że Chrystus wylał więcej Krwi za świętych niż za grzeszników? Gdzie, że więcej za króla niż błazna? Gdzie że więcej za prezydenta niż imigranta? Jeżeli myślimy, że biskup jest cenniejszy dla Boga niż ateista, to nie zrozumieliśmy jeszcze nic z prawdy o wartości człowieka. Jeśli uważamy, że największy żul nie jest taką wartością jak Ciało Chrystusa przed którym klękamy, to jeszcze nie rozumiemy dlaczego Jezus przelał swoją Krew za nas. Jeśli Bóg płaci za nas, grzeszników cenę Krwi, to jesteśmy warci tyle co cena, tyle co Krew. W swoim Synu uczynił nas Synami. Już nie jesteśmy niewolnikami. Już możemy wołać „Abba, Tato”.
Gdyby postawiać na szali Katedrę Wawelską i tego biedaka, który pod nią padnie, to co jest większym skarbem? W Kapadocji, Syrii, Północnej Afryce leżą gruzy po wspaniałych katedrach, a ci którzy pod nimi żebrali cieszą się życiem, który nie runie na wieki.
Bóg jest dobrym ojcem a taki ojciec wie, że dla dobra dziecka warto poświęcić nawet więcej niż 2000 świń, nawet więcej niż bezcenna katedra. Jednego mamy ojca a my wszyscy braćmi jesteśmy. Mówić, że jeden brat jest ważniejszy od drugiego, to mówić, że jedno dziecko jest dla Taty ważniejsze od drugiego, a to tak jakby powiedzieć Bogu, że nie jest Prawdziwym Ojcem.
Jak ta prawda Ewangelii o wartości człowieka wyzwala?
Po pierwsze wyzwala mnie z histerycznego lęku, że ja muszę udowodnić sobie i innym że jestem kimś, że jeśli nie stanę się kimś będę nikim.
Po drugie wyzwala mnie z depresji, bo już wiem, że wartość moja jest taka sama jak św. Jadwigi, bo to moja siostra, z tego samego Ojca.
Po trzecie wyzwala mnie z pychy, że niby jestem ważniejszy od innych, bo to, bo tamto. Wiem, że każdy ma swoje miejsce w życiu i każdy członek Ciała Chrystusowego jest Jego Ciałem a przecież nawet najmniejsze okruszyny Kościół przechowuje z najwyższą czcią. Wiem, że chociaż Jan Paweł II był wielki, to nie powiedziałby na krakowskich Błoniach ani słowa, gdyby jego brat, z tego samego Ojca nie wziął odpowiedzialności za mikrofony.
3. Prawda o przyszłości
Weźmy jeszcze jeden przykład: prawda o tym, co jutro.
Co mówią ludzie? Ludzie mówią: trzeba się zabezpieczyć. Najważniejsza jest praca. A może jeszcze ważniejsze zdrowie. Nie daj Bóg, żeby jakie nieszczęście przyszło albo dzieci chore. A jak kryzys wpłynie na raty, to już posprzątane. Prawda świata o przyszłości mówi: trzeba się maksymalnie zabezpieczać i najgorsza jest niepewność, że nie będzie tak, jakbyśmy chcieli.
Czy to jednak jest prawda? Jeśli byłaby prawdą, to by prowadziła do wolności. A nie prowadzi. Ludzie są zniewoleni panicznie lękiem o jutro, potrafią zrobić niejedno świństwo, żeby nie stracić pracy a nawet potrafią zabić człowieka, nawet dziecko, nawet nienarodzone, żeby tylko było tak jak sobie chcą poukładać. Mają już 40, niektórzy nawet 50, – ba, 60 lat! – i dalej są zniewoleni niepewnością!
Prawda o przyszłości musi być inna:
Jezus mówi:
Nie troszczcie się zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. (Mt 6,31-33)
Jezus pyta:
Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? (Mat 6,27)
Jezus tłumaczy:
Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa? A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie spadnie na ziemię. Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli (Mt 10,29.31)
Mądry Syracydes sugeruje:
Synu, nie bierz na siebie za wiele spraw, bo jeśli będziesz je mnożył, nie unikniesz szkody. I choćbyś pędził, nie dopędzisz, a uciekając nie uciekniesz. Niejeden pracuje, trudzi się i spieszy, a tym bardziej pozostaje w tyle. (Syr 11,10-11)
Psalmisty radzi:
Powierz Panu swoją drogę i zaufaj Mu: On sam będzie działał (Ps 37,5)
Jeśli Bóg jest, i jeśli Bóg jest Ojcem, i jeśli Bóg jest dobrym Ojcem, to nigdy jego dziecko nie będzie martwić się o przyszłość. Bo dzieci martwią się o zabawki ale nie o jutro. Czy nie jest Bóg wszechmogący? Czyż nie potrafi nawet krzyż zamienić w taki cud, że skały pękną, kamień się przesunie i miliardy ludzi wierzy w Jego życie?
W domu mieszka z tobą Ktoś, kto stworzył cały świat, a ty się martwisz, że się świat zawali? Jeśli Boga nie ma, nigdy nie będziemy wolni, bo nigdy nie będziemy znali przyszłości a nie znając jej i nie mając oparcia w Ojcu, który wszystko może będziemy skazani na nieskończoną niepewność. Ale jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? Ani śmierć, ani życie…
Podsumujmy. Prawda jest wtedy prawdą kiedy wyzwala. Jeśli nie wyzwala jest kłamstwem, manipulacją, odczuciem, przekonaniem albo po prostu zwykłą informacją. Prawdy, które głosił Jezus i które głosi Kościół nie dlatego są lepsze, że my jesteśmy po tej stronie, ale dlatego, że prowadzą do wolności. Papierkiem lakmusowym prawdy jest wolność, czyli zbawienie, czyli szczęście.
Gdyby współżycie bez zobowiązań prowadziło do większej wolności człowieka, w życiu Bóg nikomu by tego nie zabraniał. Bo po co?
Gdyby czynny homoseksualizm prowadził do większej wolności człowieka, w życiu Bóg nikomu by tego nie zabraniał.
Gdyby antykoncepcja prowadziła do większej wolności małżonków, w życiu Bóg nikomu by tego nie zabraniał.
I tak dalej. I tal dalej…
Oczywiście pytanie pozostaje czy czasem jakaś prawda nie jest przypadkiem tylko ludzka? Czy do Ewangelii nie wkradło się w niektórych miejscach niekoniecznie Boże myślenie? Czy Kościół czasem nie głosi prawd, kóre już z punktu widzenia Boga nie są już aktualnymi prawdami? Pytanie jest poważne i spóbujemy się z nim zmierzyć za tydzień.
Dziś chciałbym abyśmy wyszli z tym jednym, zasadnicznym przekonaniem. Każde przykazanie Boże jest tylko po to, żeby człowiek był bardziej wolny. Tak jak każda droga do Zakopanego jest po to, żeby tam dojechać a nie po to, żeby jeździć po polach. Bo prędzej czy później to się naprawdę źle skończy.